Reklama

Rodzinny dom w Gubinie. Mam cztery lata, jest wieczór wigilijny, leżę w łóżku chora na szkarlatynę. Do pokoju wchodzą rodzice. Niosą pięknie zapakowane pudło. Nagle moim oczom ukazuje się klejnot wyjątkowej urody. Czerwony ośmiobasowy akordeon, z białymi jak śnieg klawiszami. Podają mi to cudo. Dotykam lśniących klawiszy, szukam basów i... gram ze słuchu „Wśród nocnej ciszy”. Rodzice stoją zdumieni. Tatuś mówi do mamy: „Gołąbeczku, mamy bardzo zdolną córkę”. Od tego czasu już zawsze robiłam za gwiazdę!

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama