Reklama

Justyna Nagłowska zmagała się z depresją. Wyznała to pierwszy raz już jakiś czas temu, zyskując uznanie osób, które od dawna cierpią w samotności. Bo depresja to wciąż temat tabu, mimo że z roku na rok choruje na nią coraz więcej coraz młodszych osób. Nagłowska jest jedną z nielicznych osób publicznych w Polsce, które odważyły się głośno przyznać, że cierpią na tę poważną dolegliwość. Wiele lat temu do chorowania na depresję przyznała się też Danuta Stenka. Nagłowska poszła jednak o krok dalej - wyznała, kiedy dokładnie zachorowała, co działo się z nią podczas epizodów depresyjnych oraz zdradziła, jak dziś radzi sobie z chorobą. Tym samym dodała sił wielu osobom, które wciąż dziękują jej za te słowa, m.in. w komentarzach na Instagramie. Właśnie tam Justyna podzieliła się informacją o nowym wywiadzie, w którym jeszcze szerzej opowiedziała o swojej depresji. Rozmowa ukazała się w "Gali", a jej najważniejsze fragmenty przeczytasz PONIŻEJ.

Reklama

Justyna Nagłowska o depresji: "To żaden wstyd"

Justyna Nagłowska (38) ukończyła dziennikarstwo na Uniwersytecie Wrocławskim oraz Warszawską Szkołę Filmową. Świat artystyczny jest jej bardzo bliski, marzy o tym, by kiedyś stworzyć własną filmową produkcję. Pasja do filmu połączyła ją z aktorem, Borysem Szycem. Na początku tego roku para zaręczyła się. Szyc wspiera ukochaną, gdy tylko widmo epizodu depresyjnego pojawia się na horyzoncie.

Jestem pod opieką lekarza specjalisty - zdradza Nagłowska. - Od paru lat nie biorę leków, ale miałam taki etap w życiu, że nie byłam w stanie bez nich funkcjonować. Depresja to żaden wstyd. Wiem, że muszę dbać o siebie, raz na jakiś czas wyjechać, odpocząć, więc jeździmy na wakacje, kiedy Borys nie kręci filmu.

Justyna wyjawiła też, kiedy zachorowała na depresję po raz pierwszy:

Pierwszy epizod depresyjny miałam już po pierwszej ciąży. Zawsze byłam osobą, która sporo się smuci, ale też umie się cieszyć. Nie mogłam znaleźć równowagi w życiu. Byłam rozchwiana emocjonalnie. Jak się śmiałam, to na całego, a jak się smuciłam, to też na całego. Terapia pomogła mi znaleźć środek. Życie pośrodku jest cudowne. Najgorszy jest listopad. Teraz staramy się tak planować życie, żeby w listopadzie wyjeżdżać gdzieś, gdzie jest ciepło. To mnie ratuje. Ta choroba często sprawia, że człowiek nie ma siły wstać z łóżka. Czuje się, jakby ktoś go do niego przykuł.

ZOBACZ TEŻ: Borys Szyc o związku z Justyną Nagłowską oraz o tym, jak wygrał z alkoholizmem:

Co ciekawe, Justyna Nagłowska przyznaje, że depresja może nas dopaść nawet wtedy, gdy pozornie wszystko się świetnie układa.

Ludzie mogą się dziwić, ale ostatnio moją depresję uaktywnił wyjazd na Oscary - wyznaje w Gali. - Zbyt dużo pozytywnych emocji to również pułapka. Paradoksalnie łatwiej sobie radzić z tymi negatywnymi: można się wypłakać, pójść do terapeuty, przerabiać problemy. A co robić, kiedy wszystko się pięknie układa? Kiedy poznajesz największe gwiazdy w Hollywood? Wróciliśmy z Borysem z Los Angeles do Polski i wszyscy chcieli się dowiedzieć, jak było. A ja czułam, że zaraz umrę. Teraz jednak udaje mi się w takich sytuacjach nie brać leków. Skupiam się na szukaniu przyczyn, a nie jedynie na usuwaniu skutków.

Nagłowska prowadzi konto na Instagramie, które obserwuje prawie 30 tysięcy osób. Followersi często pytają Justynę, jak zwalczyć depresję, jak się jej nie poddać oraz jak się przed nią uchronić. Ale ona nie czuje się ekspertem w tej dziedzinie. Wszystko, co mówi, wynika po prostu z jej doświadczenia. Dlatego nie chce uchodzić za autorytet w kwestii leczenia depresji:

Nie odważyłabym się udzielać nikomu rad, jak postępować, kiedy ma podobne stany - wyjaśnia Nagłowska. - Mogę tylko i wyłącznie dzielić się moim doświadczeniem. Czasami ludzie pytają mnie, jak powiedzieć dzieciom, że się ma depresję. Nie uważam, żeby ta wiedza była im potrzebna, nie obarczam ich swoją chorobą. Kiedy jestem z nimi, staram się zachowywać normalnie. Depresja to taka choroba, że zakładasz maskę i żyjesz. Cierpienia duszy często nie widać. Kiedyś zrobiłam sobie zdjęcie, które wrzuciłam na mojego bloga, w środku byłam wtedy umierająca. A ludzie chwalili:„Boże, jak ty tutaj pięknie wyszłaś!”.
Reklama

Cały tekst przeczytasz w nowej "Gali", która od poniedziałku jest w sprzedaży.

Reklama
Reklama
Reklama