Reklama

HAWAJSKIE SZCZĘŚCIE
Kobiety wybaczą mu wszystko. Nawet żonę – twierdzą, nie bez zazdrości, przyjaciele Josha Hollowaya, który po zagraniu Jamesa „Sawyera” Forda w serialowym hicie „Zagubieni” został okrzyknięty najseksowniejszym aktorem na świecie. I natychmiast stał się obiektem uwielbienia płci pięknej. – Cóż, działam na kobiety. Zwłaszcza na te dojrzałe i po paru drinkach. Starsze Amerykanki piją na Hawajach za dużo mai tai. Potem stają się odważne, krzyczą na mój widok: „O mój Boże!”, i łapią mnie za tyłek. Narzekam? Skąd. Ich zainteresowanie pieści moje ego. Ech, gdybym był wolny, miałbym kilka kobiet. A każda byłaby słodka, piękna i gorąca. Słodka – żeby się z nią fajnie flirtowało, piękna – żeby cieszyła oko, a gorąca – w sypialni – objaśnia Josh. Zanim zdążymy pomyśleć o nim: „Zarozumialec!”, on tym razem już serio tłumaczy: – Wszyscy, którzy mnie znają, wiedzą, że jestem typem błazna, zabawnego gościa. Nikomu nie przyjdzie do głowy określenie: „seksowny”. Hipis? Owszem. Pajac? Tak. Ale symbol seksu? Nie bardzo. Moja żona nie przestaje się z tego śmiać. Dodam tylko, że mamy identyczne poczucie humoru.
Miłość od pierwszego żartu
Właśnie poczucie, iż bawi ich to samo, sprawiło, że zainteresowali się sobą, gdy przed laty spotkali się w jakimś klubie w Los Angeles. Pochodząca z Indonezji piękność była w typie Josha: drobna, czarnowłosa. Ale on zapewnia: – Nie tylko to zdecydowało, że zwróciłem na nią uwagę. Nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia, wolę taką od pierwszego żartu. Najlepsze randki pełne są zabawnych sytuacji. Tak jak moje pierwsze spotkanie z przyszłą żoną. Byliśmy wówczas wyluzowanymi singlami, nie nastawialiśmy się na poważny związek. Sącząc piwo, opowiadaliśmy sobie dowcipy, zaśmiewając się do łez – wspomina aktor. – Gdy po kilku miesiącach poczułem, że zaczyna być między nami gorąco, także w sensie więzi emocjonalnej, zrobiłem taki numer: napisałem pożegnalny list i wręczyłem go Yessice. Za chwilę podałem jej kolejny, z którego wynikało, że ten poprzedni był żartem. Kobieta bez poczucia humoru dałaby mi w twarz, ale nie Yessica. Roześmiała się i stwierdziła: „W takim razie zostaję”. Tak zareagować mogła tylko kobieta mojego życia. Miłość tych dwojga rozkwitała w spokoju, bez ostrzału fleszy i kamer. Josh bowiem nie był wtedy jeszcze znanym aktorem. Miał na koncie kilka ról, ale nie potrafił zaistnieć w Hollywood. Zrezygnowany zapisał się na kurs sprzedaży nieruchomości. Znajomym tłumaczył: „Trudno, będę agentem, skoro nie gwiazdą”. – Dziś opowiadam to jako anegdotę: cztery dni po tym, jak dostałem licencję handlowca, otrzymałem rolę w „Zagubionych” – opowiada aktor. Zawsze umiał sobie radzić. – Ktoś, kto urodził się w dniu, gdy pierwszy człowiek stanął na Księżycu, nie może być słabeuszem – uważa. Miał jedenaście lat, gdy dostał pierwszą pracę: zbierał martwe kurczaki na farmie w Georgii, dokąd przeniósł się z Kalifornii z rodzicami i trzema braćmi. Pracował też w restauracji, na budowie, w domu towarowym, w stajni. – Czego byście nie wymyślili, ja to robiłem – zapewnia. Aż wreszcie ktoś dostrzegł jego warunki i zaproponował, by spróbował sił w modelingu. Niebawem Josh wyruszył do Nowego Jorku, zaczął pracować z Versacem, Armanim, Calvinem Kleinem. Zwiedził wtedy cały świat. Ale dopiero rola w „Zagubionych” przyniosła mu popularność i sympatię. Oraz decyzję, że jego świat jest na Hawajach. – Zdjęcia kręciliśmy na wyspie Oahu. Mieszkałem tam z ekipą przez 9 miesięcy w roku. Już po kilku dniach wiedziałem, że znalazłem raj.
Znów jestem wierny
Jeszcze zanim serial pojawił się w amerykańskiej telewizji, aktor kupił dom nad oceanem. Zamieszkał w nim razem z ukochaną. Oświadczył się jej po zakończeniu zdjęć do pilotowego odcinka serialu. Ślub wzięli 1 października 2004 roku. Ceremonia odbyła się na hawajskiej plaży, państwo młodzi przyszli boso. – To była jedna z najbardziej wzruszających chwil w moim życiu – mówi Josh. No a potem się zaczęło. Wszyscy chcieli wiedzieć, jak młoda żona, na dodatek nie grzesząca urodą (zdaniem zawistnych wielbicielek aktora), znosi ciężar pod nazwą: boski facet u boku. – Bez problemu – zapewniała Indonezyjka. A jej mąż podkreślał: – Yessica może być mnie pewna, wie, co do niej czuję. – Kiedyś przyznał: – Teraz jestem wierny, w przeszłości bywało różnie. Miałem dziewczynę, ale spotykałem się z inną. W końcu się wydało. Gdy próbowałem się tłumaczyć, moja luba rozbiła mi na głowie ramkę z naszym zdjęciem. Szwy? Nie były koniecznie. To było czyste uderzenie. Zasłużone – przyznaje Josh. Niech was nie zwiedzie ta skrucha. Bo za chwilę na pytanie, z kim chciałby być „połączony” na łamach serwisów plotkarskich, aktor odpowiada z przekonaniem: „Z Jessicą Albą”. Proszony zaś o wypowiedź na temat swych fantazji, snuje wizje: „Marzę o Barbrze Streisand. Pod warunkiem że włoży seksowną bieliznę. Babcinych majtasów nie znoszę tak samo jak pluszowych maskotek w sypialni. Takie gadżety są nieco upiorne”. Co na to żona Josha? – Wyluzujcie, on się wygłupia. Kocha tylko mnie – zapewniała. Nieprawda. Niedługo potem Josh oddał swoje serce innej kobiecie – nowo narodzonej córeczce Yawie. W wywiadach wyznawał: „Jestem twardym facetem, ale córka może ze mną zrobić wszystko”. – Gdy Yawa pojawiła się na świecie, nie mogłem pojąć, dlaczego jeszcze parę lat temu nie chciałem mieć dzieci. Na szczęście zmieniłem zdanie. Przyszła refleksja: jeśli jesteś w miłosnym związku, dziecko staje się jego częścią. Każdego ranka, gdy widzę ten słodki uśmiech, moje serce eksploduje ze szczęścia – opowiada Holloway. Jego recepta na udany związek? – Uwielbiać walentynki: zrzucić z siebie ubrania, polewać nagie ciała ciepłą czekoladą, i takie tam… – mówi Josh. – A poważnie: nie uznaję rad: „Akceptuj partnera, jakim jest”. O wiele ważniejsze jest uważne słuchanie wszystkich uwag, próśb i skarg ukochanej osoby. Co nie oznacza, że trzeba absolutnie zgadzać się we wszystkim. Liczy się też pogodne usposobienie. Przydało się, gdy podczas kręcenia serialu żona była zła, że ciągle mam namiętne sceny z atrakcyjnymi aktorkami. Wymyśliłem więc „kartę pocałunkową”. Za każdy całus na ekranie oddawałem żonie pięć. Efekt? Całowaliśmy się z Yessicą bez przerwy – opowiada Josh. – Teraz? Bez zmian. Wciąż kochamy się całować. Ale czasem obejrzę się na ulicy za piękną kobietą. W końcu jestem żonaty, a nie ślepy i pogrzebany, prawda?

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama