Joanna Kurowska: "Życie to ja muszę mieć poukładane"
Gdyby nie była aktorką, mogłaby być gospodynią domową, bo lubi sprzątać, albo przedszkolanką, bo lubi dzieci. Talenty te wykorzystuje w życiu rodzinnym.
- Dorota Mikłaszewicz, Naj
Uśmiechnięta, żywiołowa. Jest mężatką. Ma córeczkę Zosię, która chyba też będzie aktorką, bo kiedy płacze, to ukradkiem zagląda w lusterko, żeby sprawdzić, jak wtedy wygląda.
Prosiła pani o przełożenie spotkania, bo ma remont łazienki i musi z niej wszystko wynieść. Pani jest w domu od tego?
JOANNA KUROWSKA: Po prostu mi się wydaje, że jak ja czegoś nie zrobię, to nie będzie zrobione, albo będzie, ale gorzej. Mąż poszedł grać w tenisa.
Sama pani prowadzi dom?
JOANNA KUROWSKA: Sama gotuję dla rodziny, a gosposia pomaga mi sprzątać.
Robiąc obiadki, łatwo zapomnieć o diecie. A pani niedawno schudła 17 kilo, szkoda by było!
JOANNA KUROWSKA: Już nie mam tego wilczego apetytu co kiedyś. Na diecie zresztą też jadłam wszystko, tylko w bardzo małych ilościach: pieczywko z masełkiem – pół kromki, czekolady – 2 kostki, schabowego – jedną trzecią. Organizmowi wszystko jest potrzebne. Zdążyłam już – niestety – przytyć 4 kg, ale od poprzedniego stanu i tak dzieli mnie jeszcze 13. Chyba nie jestem za gruba?!
Broń Boże! Tylko jestem ciekawa, jak pani sobie radzi?
JOANNA KUROWSKA: Jak się tak krzątam po domu, to tyle się nabiegam, że nie mam szansy utyć. Sprzątam go głównie po to, żeby się uspokoić przed nagraniem albo premierą. Tak jest w zawodach artystycznych: jedni sięgają po narkotyki, inni po alkohol, a ja – po odkurzacz. Jak wysprzątam chałupę – jestem uspokojona.
Skąd to się w pani wzięło?
JOANNA KUROWSKA: Jestem Kaszubką, a one muszą mieć wszystko poukładane. W kaszubskim domu każda rzecz i sprawa ma swoje miejsce. Jest podział na codzienne i świąteczne: serwis niedzielny, niedzielny obiad, ciuchy do kościoła. Mówię to trochę z przymrużeniem oka, ale to bardzo ułatwia życie. Dobrze się czuję, gdy wszystko w życiu jest na swoim miejscu. Wtedy łatwiej odróżnić dobro od zła. Zwłaszcza gdy brak stałości w sprawach zawodowych – dzisiaj jest praca, jutro nie – człowiek jej szuka w codzienności.
Mówi pani po kaszubsku?
JOANNA KUROWSKA: Jo! Z mamą, szczególnie kiedy nie chcemy, żeby tata nas zrozumiał. Bo tata jest z Warszawy i choć 45 lat mieszka w Rumi, to kaszubskiego nie nauczył się ani w ząb. Nawet moja córka, Zosia, rozumie czasem co "te Kaszuby" do niej mówią. No w każdym razie więcej niż zrozumiałoby inne dziecko ze stolicy.
Zosia w tym roku pójdzie do pierwszej klasy. To duże wydarzenie w życiu rodziny.
JOANNA KUROWSKA: Eee tam. Idzie do szkoły, no to idzie, nie przeżywam tego aż tak bardzo. Staram się uczestniczyć w każdym wydarzeniu w jej życiu i ze spokojem przyjmuję kolejne. Mam z moim dzieckiem codzienny kontakt – emocjonalny, fizyczny, psychiczny. Zosia niedawno nauczyła się jeździć na rowerze. I wywróciła się, jadąc pierwszy raz. To są dla mnie wydarzenia!
O JOANNIE...
ZNAK ZODIAKU Strzelec
NAJ... bardziej lubi czytać. A czyta wszystko, co tylko wpadnie jej w ręcę: książki psychologiczne, poważne dzieła historyczne, także powieści.
NAJ... chętniej jeździ na rowerze. Przynajmniej godzinę dziennie.
NAJ... częściej słucha wokalistek jazzowych i muzyki z Brazylii.
NAJ... ważniejsza jest dla niej córka. Zrezygnowała z etatu w teatrze, przestała nawet – na razie – chodzić do kina, ponieważ Zosia potrzebuje jej na co dzień.
NAJ... lepszą przyjaciółką aktorki jest znana dziennikarka Agata Młynarska. Obie panie znają się ponad 20 lat i jeszcze nigdy sie na sobie nie zawiodły.
Sylwetka gwiazdy : Joanna Kurowska