Joanna Kurowska o śmierci kolejnej bliskiej osoby: "To tak, jakby ktoś wyrwał kawałek puzzla z krajobrazu życia.... a właściwie wyszarpał"
Joanna Kurowska ma za sobą kilka ciężkich lat. Aktorka w ciągu minionej dekady pożegnała rodziców, męża i rodzeństwo. Teraz poinformowała o stracie kolejnej bliskiej osoby: "Będzie mi Ciebie brakować. Tyle".
- redakcja
W tym artykule:
- Joanna Kurowska żegna bliską przyjaciółkę: "Była aniołem"
- Śmierć męża Joanny Kurowskiej: "Przeżyłam dzięki pracy"
Życie nie oszczędza Joanny Kurowskiej. Aktorka w ostatnich latach pożegnała rodziców, rodzeństwo i tragicznie zmarłego męża. "Wszystkich, których pokochałam - umierali. Mama, tata, brat, siostra, moja ukochana ciotka, moje pierwsze dziecko. To jest bardzo trudne dla mnie. Mimo tego staram się nie zamęczać sobą, nie zadręczać innych swoją osobą i wykrzesuję sobie takie światło, które jest we mnie" - wspominała w rozmowie z Dzień Dobry TVN. Mimo trudnych doświadczeń życiowych aktorka stara się patrzeć na pozytywy i nie zatracać się w smutku i żałobie.
Teraz Joanna Kurowska poinformowała o śmierci kolejnej bliskiej osoby. Aktorka zamieściła na swoim profilu na Facebooku wpis pożegnalny dla przyjaciółki Moniki Jagielskiej, którą poznała w czasie studiów w Łódzkiej Filmówce: "Kiedy umiera Ci przyjaciel, to jest tak, jakby ktoś wyrwał kawałek puzzla z krajobrazu życia... a właściwie nie wyrwał, tylko wyszarpał".
Joanna Kurowska żegna bliską przyjaciółkę: "Była aniołem"
W opublikowanym wpisie Joanna Kurowska wspomina przyjaciółkę, którą poznała jeszcze w czasie studiów. "Monika miała twarz ślicznej Japonki i niebotycznie piękne nogi. Studiowała na ASP, malowała odjechane obrazy i ciągle chichotała, co wzbudziło we mnie podejrzenie, że z jej inteligencją jest coś nie tak. Aż do czasu, kiedy na jakiejś posiadówce odezwała się, i płynnie podzieliła filozofię na ontologię, logikę, aksjologię , etykę i estetykę. I o każdym z tych działów miała coś ciekawego do powiedzenia. Sączyła mądrości o teorii bytu, jakby mówiła o nowym płynie do płukania tkanin. Nieśpiesznie i po prostu. Opadła mi kopara, i wtedy zrozumiałam dogłębnie, co znaczy powiedzenie, że nie należy osądzać książki po okładce" - pisze na Facebooku Joanna Kurowska.
Okładka Moniki była ładna. Jej dusza była ładna. I ONA była ładna. W każdym wymiarze. Kiedy dowiedziała się że ma raka, to pierwszą Jej myślą było to, jak poradzą sobie bez Niej Jej chłopaki, mąż i syn. Była aniołem. Nawet nie dało się z Nią porządnie poplotkować , bo wszystkich broniła - wspomina aktorka
"Nasze rozmowy kończyłyśmy .... no to kochana buziaczki ..... Moniś, przesyłam Ci buziaczki...... kocham Cię. Będzie mi Ciebie brakować. Tyle" - takimi słowami zakończyła wzruszający wpis Joanna Kurowska.
Śmierć męża Joanny Kurowskiej: "Przeżyłam dzięki pracy"
Grzegorz Świątkiewicz popełnił samobójstwo 21 września 2014 roku, pozostawiając w żałobie żonę, Joannę Kurowską i 13-letnią córkę, Zosię. Aktorka w wywiadach wielokrotnie przyznawała, że ciężko jej było pogodzić się z utratą ukochanej osoby. W walce z nieustającym smutkiem Joannie Kurowskiej pomogła praca. "Przeżyłam dzięki pracy, ponieważ 3 tygodnie po śmierci mojego męża miałam premierę. Nie da się odsunąć żałoby. Ta żałoba potem przyszła, ale to mi bardzo pomogło. Pomogli mi przyjaciele i pomogła mi praca, bo praca jest trochę takim moim przyjacielem" - mówiła w wywiadzie dla Dzień Dobry TVN Kurowska.
Myśmy tworzyli bardzo fajną rodzinę, byliśmy bardzo kochającą się rodziną. To był dobry związek. Jednak jak umiera w dosyć młodym wieku mąż, w takich tragicznych okolicznościach, to zawsze jest trudne - wspomina aktorka
Joanna Kurowska pierwszy raz tak szczerze o samotności i tragicznej śmierci męża. "Wszyscy, których pokochałam - umierali"
Joanna Kurowska po wielu latach postanowiła opowiedzieć o tragicznej śmierci męża, smutku i samotności, która towarzyszyła jej przez wiele lat po stracie ukochanej osoby. Jak sobie z nią poradzić i czy aktorka znalazła złoty środek na ból? "Można włączyć telewizor czy radio, zaprosić znajomych czy przyjaciół, ale ten ból, tak czy inaczej, kiedyś przyjdzie. I trzeba będzie go przeżyć. Smutkowi należy dać czas na smutek"