Jak one projektują
Taniec, chodzenie po wybiegu, granie w filmach to ich zawód. Są w tym dobre, mają talent, ale prawdziwe spełnienie odnajdują w projektowaniu mody. Same ubierają się stylowo. Teraz chcą tak ubierać inne kobiety. Brawo.
- Claudia
Kim ty w końcu jesteś? – pytają nieraz Romę Gąsiorowską znajomi. Odpowiada bez wahania: – Artystką. Po prostu. Nie myślę o sobie jak o początkującej projektantce czy aktorce, która zajmuje się modą. Jedno i drugie to sztuka, więc mnie kręci – podkreśla Roma. Modelka Joanna Horodyńska zauważa: – Teraz jest czas, gdy prawie wszyscy stylizują, projektują. Zrobiła się na to moda. Ale ja nie należę do tej grupy. Nie chodzi o to, że projektuję, bo jest taki trend. Ta pasja płynie z mojej duszy od wielu już lat. Wydaje mi się, że mam modową intuicję, i chcę się nią dzielić z innymi kobietami. Kilka lat temu temu bałabym się tak chwalić, bo mam mniej wiary w siebie niż inni, ale kiedyś trzeba zacząć wierzyć – uśmiecha się Joanna. Aleksandra Szwed, która stawia pierwsze kroki w projektowaniu, ma nadzieję, że kiedyś jej talent odkryją polskie gwiazdy. – Nawet kreacje od Diora i Chanel mogą się im kiedyś znudzić – puszcza oko. – Wtedy poświęcą więcej czasu na odkrywanie nowych utalentowanych projektantów. I moje kreacje pojawią się na czerwonym dywanie…
1 z 6
projektantki-1
Taniec, chodzenie po wybiegu, granie w filmach to ich zawód. Są w tym dobre, mają talent, ale prawdziwe spełnienie odnajdują w projektowaniu mody. Same ubierają się stylowo. Teraz chcą tak ubierać inne kobiety. Brawo.
Kim ty w końcu jesteś? – pytają nieraz Romę Gąsiorowską znajomi. Odpowiada bez wahania: – Artystką. Po prostu. Nie myślę o sobie jak o początkującej projektantce czy aktorce, która zajmuje się modą. Jedno i drugie to sztuka, więc mnie kręci – podkreśla Roma. Modelka Joanna Horodyńska zauważa: – Teraz jest czas, gdy prawie wszyscy stylizują, projektują. Zrobiła się na to moda. Ale ja nie należę do tej grupy. Nie chodzi o to, że projektuję, bo jest taki trend. Ta pasja płynie z mojej duszy od wielu już lat. Wydaje mi się, że mam modową intuicję, i chcę się nią dzielić z innymi kobietami. Kilka lat temu temu bałabym się tak chwalić, bo mam mniej wiary w siebie niż inni, ale kiedyś trzeba zacząć wierzyć – uśmiecha się Joanna. Aleksandra Szwed, która stawia pierwsze kroki w projektowaniu, ma nadzieję, że kiedyś jej talent odkryją polskie gwiazdy. – Nawet kreacje od Diora i Chanel mogą się im kiedyś znudzić – puszcza oko. – Wtedy poświęcą więcej czasu na odkrywanie nowych utalentowanych projektantów. I moje kreacje pojawią się na czerwonym dywanie…
2 z 6
Ewa Szabatin
Talent odziedziczyłam po mamie. Uczyła rosyjskiego, ale marzyła o projektowaniu. Dopięła swego. Dziś ubiera tancerzy z „Tańca z gwiazdami”, a mnie pomaga szyć kreacje, które tworzę. Dwa dni temu wróciła z Londynu z kursu dla projektantów mody w prestiżowej Central Saint Martins College of Ar t & Design. – Niezwykłe doświadczenie. Rozbuchało moją wyobraźnię. Dodało pewności, że nie można bać się swych pomysłów – opowiada Ewa. Tych nigdy jej zresztą nie brakowało. – Najlepsze przychodziły mi do głowy w solarium, z którego często korzystałam, bo jako tancerka musiałam mieć opalone ciało. Zamykałam oczy i już pojawiała się wizja nowej sukienki – opowiada. Pierwszą Ewa zaprojektowała, gdy miała 18 lat, dla ówczesnej mistrzyni świata w tańcach towarzyskich Carmen Vincelli. – Sama mi to zaproponowała. Byłam przejęta, ale podjęłam wyzwanie – wspomina. Powstały wtedy dwie kreacje: jedna ozdobiona muszelkami, druga – koronką. Zachwyt w oczach gwiazdy ośmielił młodziutką projektantkę. Tak bardzo, że dzisiaj Ewa ma już na koncie kilka autorskich kolekcji. Projektuje stroje codzienne i wieczorowe. Stworzyła kreację dla Miss Polski: jej wykonanie zabrało 3 tygodnie, użyła 12 metrów strusich piór. Z myślą o tancerzach zaprojektowała unikatowe stroje do treningu. – Plany? Pracuję nad kolekcją, w której pokażę swój pazur. Będzie się działo!
3 z 6
Joanna Horodyńska
Projektuję dla fajnych kobiet, które mijam każdego dnia. Trochę też dla siebie. Wzruszające uczucie, nie da się go z niczym porównać. Joanna Horodyńska dnia. Trochę też dla siebie. Wzruszające uczucie, nie da się go z niczym porównać. Z Zegarek z lat 50. oplotła biżuterią kupioną w Malezji. Ze starego paska zrobiła naszyjnik, na którym zawisła złota kotwica kupiona w w Nowym Jorku. – Potrzebuję rzeczy, które odzwierciedlają mój charakter. Zwykle jednak coś jest albo zbyt dekoracyjne, albo za bardzo dosłowne. A ja lubię niekonwencjonalny mix, więc tworzę go sobie sama – mówi Joanna. – Moje projektowanie? Oj, zaczęło się wieki temu. A przyszło całkiem naturalnie. W ubieraniu się, zestawianiu rzeczy zawsze mi czegoś brakowało. Metodą prób i błędów doszłam do wniosku, że chodzi o bazę, na której mogę budować całość. Tego nie znajdowałam wtedy w sklepach. Kombinowałam więc sama. Szło mi tak dobrze, że koleżanki pytały: „Skąd to masz?”. Pewnego dnia przestało mi wystarczać bycie modelką, stylizowanie znanych osób, pokazów mody… Zawsze w życiu chciałam więcej. Zaczęłam projektować. Przy tworzeniu szkiców czuję się lekka i wolna. One powstają, gdziekolwiek jestem. Zawsze mam przy sobie notes, zamieszczam w nim wszystko, co mi przyjdzie do głowy. Zdarza się, że upragnionego materiału szukam miesiącami, aż w końcu znajdę. Gdy tworzę nową kolekcję, zawsze pamiętam, by jej elementy pasowały do siebie jak puzzle. Wiem, że to ułatwia kobietom tworzenie własnych stylizacji. Najbardziej podobają mi się zestawienia szalone i nieprzewidywalne. Dlatego łączenie jest głównym motywem moich kolekcji. Najnowsza z nich, dla Gatty, nosi nazwę „Odwrócona”. – To mój manifest przeciwko nudzie i utartym stylom. Zainspirowały mnie romantyczne lata 70., męski look w kobiecym wydaniu oraz mroczny gotyk i nie- grzeczny grunge. Bawmy się modą!
4 z 6
Roma Gąsiorowska
Marzenie? By mój butik Natinaf nie był tylko zwykłym e-sklepem, lecz miejscem artystycznej prowokacji. Szczera. Nie udaje miłej, gdy jest problem. Ale jak kocha, to na śmierć i życie. Tak właśnie kocha modę i projektowanie. – Aktorstwo uwielbiam, ale mam więcej do powiedzenia niż słowa postaci, którą w danej chwili gram – mówi Roma. W dżinsach vintage, czapce smerfetce własnego projektu i koszulce marki Natinaf wygląda zjawiskowo. Natinaf (www.natinaf.com) to butik, który aktorka założyła w internecie. Można tu kupić zaprojektowane przez Romę stroje z kolekcji o przekornej nazwie „Stara Bardzo”. – To kreacje dla odważnych kobiet, ale też niebanalne ubrania na ulicę. Aktorka odkryła projektowanie kilka lat temu, ale w naszym „powierzchownym ja”, jak to określa, grzebała od dawna. – Zawsze, w dużej części, wyrażałam siebie poprzez ubranie. Fascynuje mnie to i sprawia frajdę. Gdy założyłam z przyjaciółmi Stowarzyszenie Twórców Sztuk Wszelkich, zaczęłam zajmować się styl izacją sesji do magazynów. Potem przyszła kolej na kostiumy w offowych spektaklach przyjaciół czy stylizację zespołu 3boys move i Comy. Roma ma na koncie dwie kolekcje: damską „Siedem grzechów” i męską „Saligia”. Nagrodę za rolę matki w filmie „Ki” odbierała w sukni swego projektu, którą zachwyciła wszystkich. Niebawem pokaże swą kolekcję. Zachwyci, to pewne. wierzchownym ja”, jak to określa, grzebała od dawna. – Zawsze, w dużej części, wyrażałam siebie poprzez ubranie. Fascynuje mnie to i sprawia frajdę. Gdy założyłam z przyjaciółmi Stowarzyszenie Twórców Sztuk Wszelkich, zaczęłam zajmować się styl izacją sesji do magazynów. Potem przyszła kolej na kostiumy w offowych spektaklach przyjaciół czy stylizację zespołu 3boys move i Comy.
5 z 6
Monika Jarosińska
Mam swój styl i nie przejmuję się krytyką. Projektuję dla kobiet, które chcą wyjść poza stereotyp, są odważne, lubią błyszczeć. Wściekłość i potrzeba, oto czym żywi się moje projektowanie – mówi Monika Jarosińska. Aktorka i wokalistka tak objaśnia swoje credo: – Denerwuje mnie, że na rynku modowym pojawili się nieomylni eksperci, którzy sugerują, co jest modne, a w czym wyjść nie wypada. Mało tego, oni bacznie nas obserwują i wydają wyroki: ta ubrała się „trendy”, a tamta „bez gustu”. No co to ma być? Czy człowiek musi być wystrojony pod ich dyktando? Guzik prawda. Nic nie musi! Wolność ponad wszystko! – A sprawa potrzeby? Dużo koncertuję, ciągle potrzebuję nowych kreacji. Te, które wypożyczałam lub kupowałam, nie zawsze mi odpowiadały. Czułam się w nich przebrana, to nie była moja druga skóra. Czasem prosiłam, żeby ktoś coś dla mnie zaprojektował, ale w końcu miałam dość tej łaski. Zabrałam się za to sama. Zaczęłam projektować kost iumy na scenę. Tak powstała moja pierwsza sukienka, potem kolejne. Ostatnio Fashion Designers Group zaproponowało mi współpracę – zdradza. Niedawno pokazała pierwszą autorską kolekcję. Najwięcej komplementów dostały jedwabne bluzki-motyle. – Pasują do dżinsów, na wieczorną galę, można je też nosić na plaży – opowiada Monika. Po pokazie zebrała sporo gratulacji, ale nie obyło się bez krytyki. Jedna ze znanych projektantek napisała na blogu: „Co za koszmarne kreacje, brak poczucia smaku, gustu i stylu”. Co na to Monika? – Prawdziwa sztuka krytyk się nie boi – mówi i zaprasza do warszawskiego butiku w CH Blue City, tam można kupić jej „koszmarne kreacje”. Chętnych nie brakuje.
6 z 6
Aleksandra Szwed
Każda sukienka będąca moim dziełem to dowód, że marzenia się spełniają: wystarczy wyobraźnia, wiara i ludzie, którzy cię wesprą. „Imagine and create!” Zrodzone z przypadku, ale ukochane – tak o swoich sukienkach mówi Aleksandra Szwed. – Więcej takich przypadków proszę! – śmieje się młoda aktorka. – Dwa lata temu zostałam modelką marki „Angel”, która tworzy suknie ślubne i wieczorowe – opowiada. – Wiola Piekut, właścicielka firmy i projektantka tych sukien, widząc, jak mi się oczy świecą, gdy przymierzam te cuda i przyglądam się koronkom, plisom, zaproponowała: „Masz jakiś pomysł? Marzy ci się jakaś kreacja? Stwórzmy coś razem! ”. Pomyślałam: czemu nie? Niech żyją wyzwania. I tak z pomocą Wioli zaczęłam wymyślać sukienki dla siebie i kobiet takich jak ja – dodaje. Projekty, które rodzą się w jej wyobraźni, mają fason podkreślający figurę, eksponują talię, dekolt lub nogi. Aleksandra lubi delikatne, zwiewne tkaniny, pastelowe barwy. – Bardzo rzadko zdarza mi się założyć coś krzykliwego – mówi. Może wystąpi w czymś takim na pokazie swej pierwszej kolekcji? Kiedyś...