Jagna Marczułajtis-Walczak, mama niepełnosprawnego synka: "Od początku do końca ciąży miałam wybór"
"Państwo chce przejąć odpowiedzialność i dyrygować naszymi ciążami, ale później, jak rodzą się te dzieci, dzieci są chore, niepełnosprawne, to tak naprawdę rodzicu, radź sobie sam" - mówi była snowbordzistka, a obecnie posłanka Jagna Marczułajtis-Walczak, która wychowuje niepełnosprawnego synka.
Jagna Marczułajtis-Walczak wychowuje niepełnosprawnego synka
Jagna Marczułajtis-Walczak była gościem w "Faktach po Faktach", gdzie odniosła się do wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Była snowbordzistka, obecnie posłanka PO jest mamą trójki dzieci, w tym niepełnosprawnego synka, który cierpi na nieuleczalną wadę rozwojową mózgu. O chorobie dziecka dowiedziała się już po porodzie.
Jagna Marczułajtis wspominając swoją ciążę mówiła, że była "uświadomiona przez lekarzy" o możliwości dokonania aborcji, "jeżeli faktycznie badania prenatalne potwierdzą jakąkolwiek wadę genetyczną". Wówczas z badań wyszło, że możliwe jest wystąpienie wad serca, co się nie potwierdziło. Marczułajtis-Walczak zapewniła, że "od początku chciała urodzić dziecko i nie myślała o tym, żeby dokonać terminacji ciąży".
Od początku do końca ciąży miałam wybór i byłam świadoma tego, że przede mną stoi trudne wyzwanie, że być może czeka mnie urodzenie dziecka, które nie będzie do końca zdrowe - dodała.
Przeczytaj także: Jagna Marczułajtis: "Życie z niepełnosprawnym dzieckiem to nie jest normalne życie"
"Nie wiem, jak czują się takie matki, które noszą w sobie bardzo ciężko uszkodzone dzieciątko i nie chciałabym być w ich skórze, ale na pewno nikt z polityków nie ma prawa decydować o tym, czy one mają to dziecko urodzić". Posłanka odnosząc się do wyroku TK powiedziała:
Jako matka przede wszystkim dwóch córek bardzo bym chciała, żeby one nigdy nie stanęły przed takim wyborem. Również nie chciałabym, żeby kobiety były zmuszane do rodzenia dzieci z wadami letalnymi.
Jagna Marczułajtis wspomniała, że kiedyś zaprosiła Jarosława Kaczyńskiego do siebie do domu, "żeby przyjechał, zobaczył, jak wygląda życie z niepełnosprawnym dzieckiem, jak wygląda doba. Żeby przespał się w naszym mieszkaniu i zobaczył, jak wyglądają nieprzespane noce, jak wyglądają poranki, karmienie dziecka z niepełnosprawnością, jak wygląda atak padaczki takiego dziecka i bezradność rodzica w tej sytuacji".
Chciałabym, żeby on - który nie ma rodziny, nie ma żony, nie ma dzieci, ma tylko kota - nie dysponował naszymi dziećmi, naszymi sumieniami i żeby nie dyrygował tym, jak Polki mają rozwiązywać swoje własne problemy.
"Państwo chce przejąć odpowiedzialność i dyrygować naszymi ciążami, ale później, jak rodzą się te dzieci, dzieci są chore, niepełnosprawne, to tak naprawdę rodzicu, radź sobie sam" - dodała posłanka.
Zobacz także: Od trzech lat jest szczęśliwym tatą Jagódki, która ma zespół Downa. Bartek Królik skomentował wyrok TK w sprawie aborcji