Reklama

Irena Santor przerywa milczenie

„Już nie ma dzikich plaż” chciałoby się zaśpiewać. Irena Santor zawsze była ulubienicą fanów polskiej muzyki. Pełna klasy piosenkarka nazywana jest nawet pierwszą damą piosenki. Nic dziwnego, przez wiele lat ciężko pracowała na ten tytuł. Życie gwiazd często jest dla nas jak nieosiągalne marzenie. Nie zastanawiamy się nad prawdziwością złudzenia, które podają nam jak na tacy media. W ostatnim czasie artystka zdecydowała się na wyznanie prawdy, która wstrząsnęła wszystkimi fanami. Irena Santor pochowała córkę. To złamało jej serce.

Reklama

Irena Santor zawsze budziła zachwyt wśród wszystkich Polaków. Zdawałoby się, że sukces to jej drugie imię – zarówno pod względem zawodowym jak i prywatnym. Życie jednak nie jest tak kolorowe, jak mogłoby się wydawać, a przekaz medialny to tylko iluzja, która pokazuje tylko tyle, ile chcemy widzieć. W rzeczywistości losy piosenkarki były pełne traumatycznych chwil. Już jako dziecko przeżyła śmierć rodziców, sama zresztą się o nią otarła, gdy wraz ze swoją przyjaciółką uległa poważnemu wypadkowi samochodowemu. Niedawno zmagała się także z chorobą.

Przeraziłam się nieludzko i powiedziałam: Pani doktor, jak trzeba coś obciąć, to wszystko, co pani tylko chce! Tylko żebym mogła żyć. To był malutki rak, ale bardzo złośliwy. Nie straciłam piersi. Przeszłam przez to bez chemii, brałam tylko naświetlania. Najgorsze jest czekanie na wyniki. To jest taka niemoc, jak w obozie koncentracyjnym, że się żyje, ale nie wiadomo, czy jeszcze jutro się wstanie. Wiem, że trzeba umrzeć, ale chciałabym żyć jak najdłużej – wspomina.

Mimo to gwiazda nigdy nie traci pogody ducha. I być może za to właśnie tak bardzo ją kochamy. Słowa, które wychodzą z jej ust są zawsze bardzo pokrzepiające, bez względu na sytuację, w której akurat się znajduje.

Cieszę się życiem, jakkolwiek by to banalnie zabrzmiało. Ale co jest piękniejszego, niż być, żyć, istnieć? Interesuje mnie jutro, zwłaszcza kiedy 14 lat temu zachorowałam na raka. Pomyślałam: Tak łatwo jest przestać być.

Przeczytaj również: Otylia Jędrzejczak po latach przyznała się do straty dziecka: "Mój partner nie przyjechał do szpitala, gdy poroniłam"

Irena Santor przeżyła śmierć córeczki

Życie jest kruche i o tym sama przekonała się najlepiej. Jakiś czas temu jeden z dziennikarzy odkrył tajemnicę, która aż do dziś tajemnicą pozostawała. Obok grobu Stanisława Santora, męża artystki, pochowana została Sylwia Santor. Piosenkarka pochowała córeczkę. Dziewczynka zmarła dwa dni po porodzie. Ta tragiczna i wstrząsająca informacja nigdy wcześniej nie trafiła do mediów.

Przez całe życie o tym nie mówiłam, to moja bardzo intymna historia i prywatna sprawa – mówi Irena Santor w rozmowie z Dobrym Tygodniem.

Dziewczynka została pochowana wraz z tatą na Powązkach Wojskowych w Warszawie.

Reklama

Zobacz też: Magdalena Adamowicz wraca do tragicznej śmierci męża. Zdradziła, jaką pamiątkę nosi zawsze przy sercu

Reklama
Reklama
Reklama