Ewa Szykulska niedawno pożegnała ukochanego męża. Kim był Zbigniew Pernej i jak poznał żonę, z którą był 44 lata?
Ewa Szykulska i Zbigniew Pernej byli razem przez 44 lata. Wraz ze śmiercią męża w Boże Narodzenie 2021 roku świat uwielbianej przez widzów aktorki zawalił się... Poznajcie ich piękną historię miłości.
W tym artykule:
- Ewa Szykulska i Zbigniew Pernej - jak się poznali i jakim byli małżeństwem?
- Jego śmierć złamała jej serce. Kim był Zbigniew Pernej?
25 grudnia 2021 roku Ewa Szykulska doświadczyła osobistej tragedii. Nagle zmarł jej mąż, z którym spędziła 44 lata życia. Aktorka nie była na to gotowa. Według relacji bliskich i samej aktorki Ewa Szykulska i Zbigniew Pernej byli kochającą się parą, która nie widziała poza sobą świata...
Ewa Szykulska i Zbigniew Pernej - jak się poznali i jakim byli małżeństwem?
Pierwszym mężem aktorki był reżyser Janusz Kondratiuk, jednak jej prawdziwą miłością okazał się dopiero Zbigniew Pernej.
Poznali się pod koniec lat 70., zupełnym przypadkiem. Już wtedy znana aktorka filmowa miała problem z samochodem. Zbigniew Pernej, który pracował wtedy w warsztatach mechanicznych udzielił jej fachowej pomocy. Szybko między nimi zaiskrzyło, właściwie natychmiast się w sobie zakochali. Przez wiele lat nie potrzebowali formalnego potwierdzenia ich związku - pobrali się dopiero po 17 latach bycia razem. I to przez przypadek...
Aktorka o kulisach zawarcia małżeństwa opowiedziała jakiś czas temu w wywiadzie dla serwisu Interia. Impulsem do oświadczenia się partnerowi był materiał, który znalazła w szafie:
To była taka spontaniczna decyzja! Miałam w szafie piękny materiał, który kiedyś kupiłam z myślą o zasłonkach. Nagle doznałam olśnienia, że byłaby z niego śliczna ślubna sukienka, a ja mogłabym w niej nieźle wyglądać. Rzekłam więc: »Zbigniewie, ożenisz się ze mną?« I, nie zważając na przerażenie w jego oczach, brnęłam dalej: Czyż nie przekonałeś się już, że jestem kobietą twojego życia? Przyparty do muru, wyznał, że owszem, jestem. Z obawy, żeby się nie rozmyślił, szybko pobiegłam załatwiać formalności.
Jakim byli małżeństwem? Aktorka zawsze podkreśla, że przede wszystkim kochającym się. Ewa Szykulska i Zbigniew Pernej nie mieli dzieci, ale byli zakochani w swoich zwierzętach.
Cały czas spędzaliśmy razem. Tworzyliśmy dom, który był najwspanialszym miejscem na ziemi, z którego gdzieś wspólnie wylatywaliśmy i potem dofruwaliśmy z powrotem. Zawsze był to dom pełen zwierząt. Nie mieliśmy dzieci i to właśnie one były naszym oczkiem w głowie.
Jego śmierć złamała jej serce. Kim był Zbigniew Pernej?
Jego życie związane było z samochodami, głównie francuskimi. Zbigniew Pernej wiele lat pracował we Francji. Najpierw był mechanikiem w jednym z warsztatów w Paryżu, później po powrocie do kraju, jednym z najlepszych ekspertów w Polsce.
Zbigniew Pernej odszedł nagle 25 grudnia 2021 roku. Zrozpaczona żona pożegnała męża wzruszającym nekrologiem, który pojawił się w jednej z gazet.
25 grudnia 2021 roku zmarł mgr inż. Zbigniew Pernej. Mój ukochany MĄŻ. Przez kilkadziesiąt lat ochraniał mnie miłością. Przy Nim czułam się bezpieczna i potrzebna. Jego pasją była praca. Był człowiekiem codziennej, bezinteresownej pomocy dla nas wszystkich. Jak wytrzymać Twoją nieobecność kochany? Twoja Ewa - napisała Szykulska.
Po raz pierwszy o odejściu męża aktorka opowiedziała pod koniec lutego 2022. Wyznała, że choć żegnała już bliskich, ze śmiercią ukochanego nie jest w stanie się pogodzić.
Nie po raz pierwszy odchodzi ode mnie ktoś bliski. Ale to, co się teraz zadziało, zdziwiło mnie i czuję się jak ośmioletnia dziewczynka. Przeżywałam już śmierć rodziców, dziadków, mojej fantastycznej siostry, ale coś się takiego zadziało, że śmierć męża odbieram jak dziecko. Przecież rozumiem, że go po prostu nie będzie, choć niekoniecznie przyjmuje to do wiadomości 24 godziny na dobę - powiedziała w rozmowie z serwisem cozatydzien.tvn.pl.
Najtrudniej Ewie Szykulskiej przychodzi zaakceptowanie tego, że jesień życia spędzi w samotności. Jej marzenie, że boku męża będzie się starzeć, nigdy się nie spełni.
Samotność jest najgorsza. Kocham samotność, ale taką kontrolowaną — tak nazywaliśmy to z moim mężem. Nie wchodziliśmy sobie w drogę, gdy pracowaliśmy, ale zawsze mieliśmy siebie na wyciągnięcie ręki. Cholera jasna! Mieliśmy przed sobą jeszcze trochę wspólnego czasu. Mogliśmy się jeszcze zestarzeć. We dwójkę starzenie mniej boli.
POZNAJ WIĘCEJ HISTORII MIŁOSNYCH: