Reklama

W jej kalendarzu trudno znaleźć wolny dzień. No bo czy to w ogóle możliwe, gdy ma się w grafiku trzy równoległe plany filmowe? Ale Diane jest doskonale zorganizowana. I choć jednocześnie gra ostrą policjantkę w amerykańskim serialu „The Bridge: Na granicy”, poważną panią naukowiec w dramacie „Midnight Sun” i zwariowaną pielęgniarkę w belgijskiej komedii „Les Garçons et Guillaume, à table!” reżyserowanej przez Guillaume’a Gallienne’a, aktorka przekonuje, że zdarzają jej się chwile błogiego lenistwa. A przecież jest pożądana nie tylko przez reżyserów. Piękna Diane Kruger została właśnie ambasadorką kosmetyków pielęgnacyjnych Chanel. Z marką jest związana od lat, przyjaźni się z samym Karlem Lagerfeldem, ma zawsze swoje miejsce w prestiżowym pierwszym rzędzie podczas jego pokazów. I co naprawdę niezwykłe wśród gwiazd, na każde, nawet tak ważne wyjście, sama robi sobie makijaż. Przyznaje, że jest uzależniona od kosmetyków, ma ich setki! – Moja łazienka jest wypełniona cieniami, pudrami, maskarami, podkładami. Mam całe pudła kosmetyków i w moim paryskim mieszkaniu, i w domu w Los Angeles. A podczas podróży nie rozstaję się z trzema kuferkami wypełnionymi nimi po brzegi. Mogę też spędzać długie godziny w salonach, testując wszystkie nowości”.
Miłość to świetny kosmetyk
Aż kusi, żeby zapytać o urodowe triki, musi je przecież znać, wygląda zawsze olśniewająco. Chociaż ona na pierwszym miejscu stawia odwzajemnioną miłość. Powiedziała kiedyś w wywiadzie: – Jeśli kogoś kochasz, sprawiasz, że jest piękniejszy. I jeśli ty jesteś kochana, również jesteś piękniejsza. Diane jest szczęśliwa w związku z kanadyjskim aktorem Joshuą Jacksonem od dobrych siedmiu lat. Ale nie zawsze było tak dobrze. Kiedy miała 13 lat, razem z mamą i bratem uciekli z domu, od ojca alkoholika. Trudne doświadczenia rodziców sprawiły, że Diane, wchodząc w dorosłość, nie potrafiła zaufać mężczyznom. Jej pasją był wtedy balet, wyrastała na gwiazdę, zwracała na siebie uwagę. – Poznałam kilku facetów i muszę przyznać, że zapłacili wysoką cenę za zachowanie mojego ojca. Nie potrafiłam zaakceptować tego, że ich uczucia do mnie są prawdziwe. Byłam wycofana. Nie umiałam się przywiązywać. Nadal jestem bardzo niezależna.
Patrząc wstecz, widzę, że popełniłam wiele błędów – przyznaje. Rozpadł się jej pierwszy poważny związek, przez pięć lat była żoną francuskiego aktora Guillaume’a Caneta. Ale choć w wywiadach powtarzała, że nie wierzy w małżeństwo i ten jeden raz jej wystarczy, w czerwcu w prasie pojawiły się zdjęcia aktorki ze zbliżeniami na dłoń i piękny pierścionek. Czyżby zaręczynowy? – pytano. – Wierzę w uczucie, w zaangażowanie, które wypływa prosto z serca. Nie ma takiego papierka, który sprawi, że będziesz z kimś na zawsze – mówiła twardo do dziennikarzy. Póki nie padło sakramentalne „tak”, w internecie codziennie pojawiają się nowe wyznania miłości do aktorki: „Diane ma nieziemski urok. Skończyła 37 lat, a wygląda jak nastolatka”. Ma na to swoje sposoby. Portafi ubrać się minimalistycznie i elegancko, a przy tym skraść całą imprezę. Tak jak ostatniego dnia października na otwarciu wystawy fotografii modowej Karla Lagerfelda „The Little Black Jacket” w São Paulo. Czarna sukienka w kwiaty z odkrytymi ramionami, rozpuszczone blond włosy, twarz zaledwie muśnięta makijażem – była piękna. Kontuzja przerwała jej karierę baletnicy, na chwilę wciągnął ją świat modelingu (wygrała prestiżowy konkurs Elite Model w Niemczech, skąd pochodzi), ale to aktorstwo okazało się jej pisane. Na ilu czerwonych dywanach stała – trudno zliczyć. Nietrafionych kreacji brak. Diane jest po prostu perfekcyjna.
Jak sobie odjąć 10 lat
Na ekranie debiutowała 11 lat temu u boku Christophera Lamberta w filmie „Zawód morderca”. Rozgłos przyniosła jej rola pięknej Heleny w słynnej „Troi” Wolfganga Petersena. Potem partnerowała Nicolasowi Cage’owi w przygodowym „Skarbie narodów”. Agnieszka Holland, która zaprosiła ją na casting do roli w „Kopii Mistrza”, opowiadała po przesłuchaniu, że Kruger totalnie ją zaskoczyła, spodziewała się ładnej blondynki, a przyszła zjawiskowa kobieta, która naprawdę wiedziała, co znaczy grać! Dostała wtedy angaż.
Pytana o rolę, którą lubi najbardziej, Diane wymienia Bridget Von Hammersmark z „Bękartów wojny” Quentina Tarantino. Zagrała wtedy obok Brada Pitta i Michaela Fassbendera. – Praca z Tarantino to wielkie wyzwanie. Jeśli na planie u niego nie dajesz z siebie wszystkiego, wypadasz z gry – mówiła w wywiadzie. Jest na aktorskim topie, rozchwytywana. Wielkie gale, wieczorne wyjścia to jej codzienność i tam też błyszczy. – Wiem, że wieczorem muszę wybrać, nie mogę mieć na sobie jednocześnie pięknej sukni, natapirowanych włosów i mocnego makijażu. Dziewczyny często o tym zapominają, a to dodaje im moim zdaniem jakieś 10 lat– mówi.
Bywa, że czyta o sobie: „za szczupła”. Jest drobna, ale nigdy się z rozmysłem nie głodziła. – Co jem? Unikam fast foodów i całego tego śmieciowego jedzenia. W Ameryce nam własny ogród warzywny, a w nim ogórki, pomidory, buraki, awokado, pomarańcze, cytryny i aromatyczne zioła – opowiada. Zbiera książki kucharskie lubi gotować i urządzać proszone kolacje. – Mam słabość do wina, uwielbiam je – wyznaje. – Bywam zapracowana, ale szczęśliwa, znajduję czas dla siebie i dla najbliższych. W jednym z ostatnich wywiadów powiedziała: – Moje serce należy do Paryża. Widzę siebie wychowującą tam dzieci. Chciałabym kupować te słodkie francuskie ubranka z Bonpoint. To brzmi jak całkiem niezły plan na nowy rok. Czyżby przyszedł już czas na rodzinę?
MOŻESZ WYGLĄDAĆ JAK GWIAZDA, posłuchaj rad Diane:
Nigdy nie wychodzę z domu bez filtra przeciwsłonecznego. Od kiedy mieszkam w Los Angeles, zaczęłam zwracać na to szczególną uwagę. Nie wystawiam się na kalifornijskie słońce, noszę kapelusze albo spaceruję pod parasolem, serio. I codziennie nakładam fluid z filtrem na całe ciało, taki mam zwyczaj. Naprawdę widzę różnicę. Odkąd to robię, zniknęły wszystkie przebarwienia i plamy, które miałam na skórze. No i dzięki takiej ochronie nie mam jeszcze zmarszczek.
Są dni, kiedy jak każda kobieta, nie mam ochoty na makijaż. Wtedy tylko delikatnie koryguję brwi kredką Chanel dla kobiet o blond włosach. To nadaje charakter spojrzeniu. Pamiętam swoją pierwszą sesję zdjęciową, kiedy zaczynałam być modelką. Nie mówiłam wtedy jeszcze po francusku, siedziałam cichutka, a makijażystka w tym czasie wydepilowała mi brwi tak wyzywająco, że moim zdaniem wyglądałam jak aktorka z filmów porno. To nauczyło mnie na całe życie: nie depiluję brwi!
A teraz mój supersposób, żeby optycznie otworzyć oko praktycznie bez makijażu. Nakładam zawsze korektor w wewnętrznym kąciku oka i pod łukiem brwiowym. To tworzy naturalny cień na powiekach i nie trzeba używać dodatkowo żadnych kosmetyków. Jeśli jak ja masz niebieskie oczy, staraj się unikać czerni, ja wolę brązowy eyeliner i cień do powiek w kolorze śliwki.
Niedawno odkryłam olejek do włosów Moroccanoil. Jest magiczny. Robię z niego maskę zamiast odżywki, a efekt jest cudowny: jedwabiste włosy jak prosto z reklamy. W końcu mogłam je zapuścić, a przy tym mam pewność, że zawsze pięknie wyglądają. Mam dość małe usta, więc unikam szminek w ciemnych kolorach. Znam też kilka trików, żeby je optycznie powiększyć. Robię kredką cienką kreskę tuż powyżej naturalnej linii ust i wybieram matową szminkę. Jeśli bardzo chcę użyć pomadki w kolorze wiśniowym, poklepuję delikatnie pomalowane usta opuszkami palców, co sprawia, że wyglądają na pełniejsze.
Żeby nie przesuszać skóry twarzy, korektor nakładam tylko na strefę T. Wklepuję go, używając papierowej chusteczki. W przeciwieństwie do wielu kobiet lubię używać pudru. Nakładam go gąbką do makijażu – wtedy lepiej pokrywa pieprzyki czy zaczerwienienia. Nie ma nic gorszego niż rozmazany na twarzy korektor, który odsłania maskowane wcześniej defekty.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama