Reklama

Córka Steve’a Jobsa po raz pierwszy ujawniła szczegóły swojej niełatwej relacji z ojcem. Właśnie ruszyła przedsprzedaż „Small Fry” - wydanego przez nią pamiętnika, w którym wspomina swojego ojca. Z zapisków Lisy wyłania się nieznane dotąd oblicze komputerowego geniusza i biznesowego guru, który dla wielu był wzorem do naśladowania.

Reklama

Jakie były relacje Lisy ze Stevem Jobsem?

Relacje Lisy z ojcem od samego początku nie były najlepsze. Po pięciu latach związku Steve Jobs rozstał się ze swoją partnerką i mamą Lisy, Chrisann Brennan, krótko po tym, jak dowiedział się, że jest w ciąży. Gdy w 1978 roku przyszła na świat, szef Apple wypierał się ojcostwa. Uznał Lisę za córkę dopiero wtedy, gdy testy na ojcostwo potwierdziły, że jest jego dzieckiem. Jednak mimo to, przez pierwsze dwa lata życia dziewczynki, praktycznie nie utrzymywał z nią kontaktu. W „Small Fry” Lisa zamieściła opis ich pierwszego spotkania. - Czy wiesz kim jestem? – miał zapytać 3-letnią Lisę, która nie znała odpowiedzi na to pytanie. Jak czytamy w pamiętniku, wyjaśnił, że jest jej ojcem i prawdopodobnie jedną z najważniejszych osób, jakie pozna w życiu.

Jakim ojcem był Steve Jobs?

Lisa Brennan Jobs czuła, że jej ojciec jest wyjątkowy. Ale przyznaje też, że bywał dla niej bardzo przykry. Jak pisze w swoim pamiętniku, miała wrażenie, że jej obecność była dla Steve’a rozczarowaniem i powodem do wstydu. Po tym, jak testy DNA potwierdziły ojcostwo, a Jobs przegrał w sądzie sprawę o finansowe wsparcie Chrisann i Lisy, zaczął je co jakiś czas odwiedzać. Jak czytamy w pamiętnikach Lisy, dziewczynka bardzo czekała na jego wizyty, jednak gdy się pojawiał, nie mówił zbyt wiele i większość czasu spędzali w ciszy. Gdy kiedyś zapytała go, czy nazwał jeden z komputerów (model Lisa pojawił się w sprzedaży w 1983 roku) jej imieniem, zaprzeczył. Jednak kilka lat później okazało się, że imię córki faktycznie było dla niego inspiracją.

Steve Jobs nie wspierał córki finansowo?

Steve Jobs nie był zbyt hojny ani w słowach, ani w kwestiach finansowych. Poza nakazanymi przez sąd wpłatami, nie wspierał dodatkowo Lisy i jej matki, choć w tym samym czasie zyskał statuts multimilionera. Lisa wspomina, że zanim ukończyła 7 lat, przeprowadzały się z mamą kilkanaście razy, pomieszkując u znajomych i wynajmując tanie pokoje. Gdy dziewczynka dorosła, zdarzało jej się nocować w willi ojca. Pewnego razu zapytała go, czy będzie mogła po nim dostać Porsche, którym odwoził ją do domu. Jednak natychmiast pożałowała swojego pytania.

- Aboslutnie nie. Nie dostaniesz nic, rozumiesz? Absolutnie nic! – miał powiedzieć Steve Jobs swojej córce.

Lisa Brennan wspomina ostatnie spotkanie z ojcem

W „Small Fry” Lisa opisuje też swoje ostatnie spotkanie z ojcem, tuż przed jego śmiercią w październiku 2011 roku. Steve Jobs cierpiał na taka trzustki i ostatnie miesiące życia spędził przykuty do łóżka. Córka często go odwiedzała. Pewnego razu podczas jednej z takich wizyt miał jej powiedzieć, że „czuć od niej zapach jak z toalety” (chodziło o różaną mgiełkę zapachową), choć chwilę wcześniej normalnie rozmawiali i uśmiechali się do siebie. Można jednak zrzucić to na karb jego złego stanu zdrowia. Jak przyznała kiedyś Chrisann Brennan, Jobs bardzo żałował tego, że początkowo wyparł się ojcostwa i chciał odbudować swoją relację z córką. Postarał się też o to, by córka nosiła nie tylko nazwisko matki, ale również jego.

- Steve wiele razy przepraszał za swoje zachowanie zarówno mnie, jak i Lisę. Przyznał, że nie wziął odpowiedzialności wtedy, kiedy powinien i było mu przykro – wyznała Chrisann Brennan.
Reklama

Pamiętnik "Small Fry" trafi do sprzedaży 4 września. Można go już zamówić w przedsprzedaży za pośrednictwem Amazona.

Reklama
Reklama
Reklama