Christian Bale - zdenerwował go "wyciek"
Christian Bale czuje się zdradzony przez ekipę, z którą pracował na planie filmu „Terminator Salvation". Chodzi o wyciek do internetu, nagranej czterominutowej sekwencji jego przekleństw. Gwiazdor zdenerwował się, kiedy podczas kolejnych ujęć, ktoś ciągle wchodził mu w plan. W bardzo dosadnych słowach wyraził wtedy co myśli o profesjonalizmie swoich współpracowników.
- Jakub Biskupski, Gala
Nie znaczy to jednak, że Christian nie czuje się winny, że w ogóle doszło do takiego incydentu. „Uważam, że to co zrobiłem było karygodne. Ale wydaje mi się, że ta sprawa powinna zostać wyjaśniona tylko pomiędzy mną, a pracownikami wytwórni. Niedobrze się stało, że trafiła do publicznego obiegu" - mówił. „Nie jest to żadna wymówka, raczej kwestia wzajemnego zaufania. Dźwiękowcy mówili później, że nie nagrywali tego, nawet nie słuchali. A przecież wszyscy wiedzą, co było dalej" - kończył.
35-letni aktor skrytykował także nowe trendy produkcji DVD. Nie uznaje tzw. dodatków specjalnych. „Jestem zwolennikiem starej szkoły magii. Oglądamy wszystkie sztuczki, ale nie mamy pojęcia jak one powstają. To jest sekret udanego show. Kiedy magik pokaże dlaczego tak się dzieje, nie będzie to już takie ciekawe. Przemysł filmowy też nie powinien się tak obnażać. Wtedy nie straci tej magii, dzięki której jest tak pociagający".
Sylwetka gwiazdy: Christian Bale