Celebryci też trzymają się za kieszeń
Królowej Anglii brak pieniędzy na remont przeciekającego dachu w pałacu Buckingham. Victoria Beckham zwalnia służbę. A Sofia, monarchini Hiszpanii, lata do krewnych tanimi liniami, za jedyne 13 funtów! Czasy są takie, że wszyscy zaciskają pasa.
- Małgorzata Gałązka, Naj
Wielka recesja każdemu dała się we znaki. Chociaż czasami śmiać się chce, gdy człowiek słucha o wyrzeczeniach milionerów, a w głowie świta mu myśl: „Doprawdy, chciałbym mieć tyko takie problemy!”.
ZWOLNIENIA U BECKHAMÓW
Jeszcze niedawno Victoria i David Beckhamowie nie przejmowali się kryzysem. Trudno się dziwić: majątek piłkarza i byłej piosenkarki, a dzisiaj głównie celebrytki, szacowany jest na ponad sto milionów funtów. Pomimo to Victoria, niepokojona informacjami o recesji, postanowiła zasięgnąć rady eksperta od finansów i... po tej rozmowie zaczęła liczyć się z wydatkami. Nie, bynajmniej nie znaczy to, że kupuje mniej ciuchów, lub jedną parę pantofelków zamiast trzech. Padło na pracowników, których Beckhamowie zatrudniają w swoich rezydencjach, rozrzuconych po całym świecie: Vicky zwolniła część personelu w Anglii i Francji,Hiszpanii i Dubaju. Innych postanowiła rozsądniej „zagospodarować”: np. ogrodnik, który dotąd głównie grabił liście i strzygł żywopłot, pełni obecnie również obowiązki kierowcy. Sprzątaczce zaś podziękowała, bo wyliczyła, że będzie dużo taniej, gdy ją zastąpi firma sprzątająca – zaledwie parę razy w tygodniu. Prawda, że brzmi to rozsądnie?
RAMSAY SPRZEDAJE OSTATNIĄ PATELNIĘ
Większe problemy ma Gordon Ramsay, jeden z najsłynniejszych kucharzy na świecie (znany m.in. z reality show „Piekielna kuchnia” w TVN Style), który zamyka swoje restauracje. Z ponad dwudziestu, które miał, padły już cztery w Londynie, po jednej w Pradze, Nowym Jorku, Paryżu i RPA. Ramsay jest podłamany.
– Jeszcze niedawno zdawało mi się, że wygram wszystko i wszystko przetrzymam! – mówi ten chłopak z biednej rodziny, który karierę i majątek zrobił głównie talentem i pracą. Przez lata szło mu nieźle, aż nagle, w ciągu roku, obroty w jego knajpach spadły.
Doszło do tego, że wysokość miesięcznej raty kredytów, jakie wziął, by rozruszać interes, przekroczyła zyski o połowę. Wszystko dlatego, że w dobie kryzysu ludzie rzadziej jedzą na mieście, a jeśli już, to wydają mniej. I omijają luksusowe lokale. Gordon próbował ratować swoje restauracje, podobno nawet sprzedał Ferrari, by spłacić długi, ale – to nie wystarczyło. Złośliwi mówią, że jak tak dalej pójdzie, będzie musiał sprzedać ostatnią patelnię i durszlak.
KRÓLICZKI NA BRUK
Czarna recesja dotknęła również króliczki Playboya, niektóre nawet znalazły się na bruku. Firma poniosła tak wielkie straty (wartość jej akcji spadła o kilkadziesiąt procent!), że jej właściciel polecił zwolnić kilkaset osób. Zwolnienia z pracy przeżyły też najlepsze domy mody, m.in. Chanel. Prada, Valentino, Dolce&Gabbana też liczą straty. Ich sklepy opustoszały, a sprzedaż znacznie spadła, co zmusiło właścicieli do obniżenia nieprzyzwoicie wysokich cen. Pojęli, że świat milionerów zadrżał w posadach. Nawet bajecznie bogaci Rosjanie mają kłopoty. Najbardziej znany, Roman Abramowicz (ten, który mieszka w Anglii i kupił sobie klub piłkarski Chelsea), stracił na giełdzie krocie. Mówią, że jego majątek wyceniany na 20 miliardów dolarów zmniejszył się do „zaledwie” trzech miliardów. Ambitny Roman bardzo się tym przejął. Chciał nawet sprzedać swoich piłkarzy, ale skończyło się na oszczędnościach: nie dał pieniędzy na zakup nowych gwiazd do drużyny i... zabrał zawodnikom darmowe obiady w klubie! O jedną trzecią zbiedniał też niejaki Władysław Doronin (miliarder z Rosji, potentat w branży budowlanej), znany na świecie z tego, że ujarzmił „czarną panterę”, czyli supermodelkę Naomi Campbell. Naomi to nie zniechęciło, co dobrze o niej świadczy. Wciąż jeździ do ukochanego do Moskwy, chodzi do cerkwi i... wyczekuje jego rozwodu. Dla równowagi: Amerykanie też mają kłopoty, rzadziej wstępują do salonów piękności i jubilerów. Już tylko Paris Hilton, dziedziczka fortuny rodu hotelarzy, powtarza, że uratuje gospodarkę, zamierza bowiem – wbrew wszystkiemu – kupować, kupować i kupować...
KRÓLOWA LATA TANIMI LINIAMI
Nie może sobie na to pozwolić Juan Carlos, król Hiszpanii. A to dlatego, że rząd – który decyduje, ile przeznaczy na utrzymanie dworu – po raz kolejny obciął mu fundusze na ten cel. Podobno władca przyjął to z godnością: „Chce się przyłączyć do reszty Hiszpanów, którzy zaciskają pasa, by kraj wyszedł z prawie dwuletniej recesji” – pisze prasa. Żeby dać dowód dobrej woli, monarcha zrezygnował z niektórych przywilejów. Już w zeszłym roku para królewska skróciła wakacje na Majorce z trzech miesięcy do dwóch tygodni, przyjęła tam mniej gości i rzadziej niż w poprzednich latach pływała luksusowym jachtem. Nie koniec na tym! Hiszpańskie bulwarówki wyśledziły, że królowa Sofi a wybrała się w odwiedziny do brata, mieszkającego w Anglii, tanimi liniami lotniczymi. Tak, tak, monarchini kupiła bilet za jedyne 13 funtów! Widziano ją też – i sfotografowano – jak objuczona zakupami wychodziła ze sklepu z ciuchami, należącego do jednej z popularnych sieciówek. To się nazywa „żyć jak inni ludzie”!
ELŻBIECIE II SIĘ ODMAWIA
Nie lepiej wiedzie się Elżbiecie II. Jej również pomniejszono budżet o kilkanaście procent. Wprawdzie królowa jest z natury oszczędna, ale niewiele to pomoże. I tak już zimą w jej pałacach jest chłodno, bo skąpi na ogrzewanie. Jej urzędnicy prosili nawet rząd o fundusze na wymianę agregatów cieplnych w pałacu Buckingham i zamku Windsor, licząc, że nowe będą tańsze w eksploatacji – ale im odmówiono.
„Mamy fundusze na pomoc szkołom i szpitalom” – przeczytali w odpowiedzi. „Co za upadek obyczajów” chciałoby się powiedzieć... Leciwa monarchini nie nosi przy sobie pieniędzy, lecz dobrze wie, co ile kosztuje. I, kiedy trzeba, umie zacisnąć pasa. Np. od dawna zwleka z remontem przeciekającego dachu pałacu Buckingham, bo zawsze znajdzie się coś pilniejszego (tej wiosny najważniejsze były wydatki związane ze ślubem wnuka). Nie pozwala też wyrzucać resztek ze swego stołu, tylko każe je zamrażać lub dawać psom. „Donasza” też swoje stare ciuchy, twierdząc, że „ubrań się nie kupuje, tylko dziedziczy!”. Nie lubi też próżniactwa. Tylko patrzeć, jak zagoni rodzinę do pracy. Podobno Elżbieta II chce, by jej krewni – przynajmniej ci, którzy nie mają tak wielu obowiązków reprezentacyjnych jak ona, następca tronu i jego synowie – znaleźli sobie jakieś źródła utrzymania.