Bożena Dykiel i jej plan działania na Święta
Zakupy, mycie okien, porządkowanie szaf. I jeszcze choinka, przygotowywanie potraw, pakowanie prezentów... Jak radzi sobie z tym Bożena Dykiel?
- Justyna Kumanowska, Claudia
Bożena Dykiel twierdzi, że nie ulega świątecznemu szaleństwu, ponieważ przygotowania do Bożego Narodzenia zaczyna już we… wrześniu. Od zakupu prezentów. Nie szaleje z porządkami, bo dom sprząta systematycznie cały rok. Niektóre potrawy wigilijne przygotowuje miesiąc wcześniej. Anna Popek święta spędza w domu siostry. Przyjeżdża dwa dni przed Wigilią i z gospodynią oraz mamą gotuje, piecze, smaży. Katarzyna Dowbor wyniosła z rodzinnego domu przekonanie, że wieczerza wigilijna nie musi składać się z 12 potraw – wystarczą kapusta z grzybami, pierogi i barszcz. Ważniejsze dla niej są wygląd stołu i nastrój w domu.
Prezenty pod choinkę kupuję już we wrześniu, bo wtedy „łapię się” jeszcze na przeceny i w sklepach nie ma wściekłych tłumów. Poza tym mam więcej czasu na znalezienie czegoś fajnego. Ale i tak najwięcej kupuję książek. Do takiego prezentu można zajrzeć wiele razy – opowiada Bożena Dykiel. – Już w listopadzie moja pani Alinka myje okna, bo w grudniu może ścisnąć mróz, a i nie ma na to czasu! Poza oknami więcej nie sprzątam. Wyznaję bowiem zasadę: sprzątaj dom systematycznie, na bieżąco przez cały rok. Nie ma wtedy szaleństwa i zrywów pod tytułem: „Generalne porządki na święta”. Życie należy sobie zorganizować, ułatwić, nie czekać i się nie wściekać.
Jestem osobą uporządkowaną i praktyczną. Wiem, co i u kogo kupować, mam sprawdzonych dostawców, ulubione małe sklepy i bazarki, gdzie od kilkunastu lat robię zakupy. Jestem zwolenniczką zdrowej kuchni domowej i świadomego odżywiania w myśl sentencji: „Jesteś tym, co jesz” – wyznaje aktorka.
– Chętnie dbam o moich bliskich i dom. To mi dodaje energii, lubię być zajęta. Mam to po mamie. Nie przesadzam z tuzinem potraw na wigilijnym stole, chociaż pewne tradycje muszą być zachowane. W moim domu jest to czerwony barszcz, który sama kwaszę, i śledzie. Po ryby jadę już pod koniec listopada: grube, tłuste, idealne. Robię je w oliwie. Mam śledziową rodzinę, kupuję więc naprawdę dużo, przynajmniej 2–3 kg. Jeden duży słoik muszę schować, żeby przetrwał do Wigilii. Ze śledziami kupuję również rybę, którą przygotuję po grecku. I zamawiam karpia. Dwa dni przed Wigilią przygotowuję go w galarecie i odstawiam do lodówki.
Moim wielkim przyjacielem jest zamrażarka – opowiada Bożena Dykiel. – Chowam w niej pocięte w słupki warzywa do ryby po grecku. Ciasta na szarlotkę czy sernik nie zagniatam w ostatniej chwili, robię je wcześniej i także mrożę. Zaoszczędza mi to czas i pracę. W końcu od 40 lat jestem gospodynią!