Blond bestia
Ma magnetyczny urok, urodę blond anioła, a na koncie rolę wartą Oscara i tyle zer, że dziś gra dla przyjemności. Życie, które brzmi jak bajka? Tyle że nią nie jest. Po kim Charlize Theron nosi w sercu bliznę, dlaczego nie chce wyjść za mąż i kto zna jej wszystkie sekrety?
- Monika Kotowska, glamour
1 z 9
char.gl
Ma magnetyczny urok, urodę blond anioła, a na koncie rolę wartą Oscara i tyle zer, że dziś gra dla przyjemności. Życie, które brzmi jak bajka? Tyle że nią nie jest. Po kim Charlize Theron nosi w sercu bliznę, dlaczego nie chce wyjść za mąż i kto zna jej wszystkie sekrety?
2 z 9
ALLONS_360348_Charlize_Theron_01
– Jak to możliwe?! Już nie jestem najpiękniejsza na świecie?! – Charlize krzyczy, jej twarz wykrzywia grymas. Czarna suknia opina posągowe ciało. W zaciśniętych dłoniach trzyma sztylet, ale równie ostre jest jej lodowate spojrzenie. Cięcie. To tylko scena z filmu. Trwają właśnie zdjęcia do „Królewny Śnieżki i łowcy” w reżyserii Ruperta Sandersa. Film, oparty na baśni braci Grimm, nie zapowiada się na słodką historyjkę. Theron zagra złą królową. – Uwierzcie, ona jest naprawdę mroczna – mówiła do dziennikarzy, mrużąc przy tym szelmowsko oczy. Co tak naprawdę myśli sama o sobie? Że jest najpiękniejsza? Gdy magazyn „Esquire” ogłosił Charlize najseksowniejszą kobietą na świecie, śmiała się tylko. – To naprawdę słodkie, ale moim zdaniem ktoś taki nie istnieje – mówiła. – Tytuł „Sexiest Woman Alive” to wspaniały komplement, ale nie będę teraz wykonywać nerwowych ruchów, starając się sprostać czemuś, w moim pojęciu, niemożliwemu. Dodała, że nietrudno o taki tytuł, bo zazwyczaj widywana jest na premierach w sukienkach od najlepszych kreatorów.
3 z 9
ALLONS_852004_Charlize_Theron
Od paru lat jest twarzą perfum marki Dior. – Nie wyobrażam sobie, o czym więcej można marzyć niż o byciu symbolem kobiecości Diora – przyznała w wywiadzie. Bez względu na to, czy jest w złotej sukni, w której występuje w najnowszej reklamie zapachu J’adore, czy w dżinsach i zwykłym T-shircie, a do tego na swoim harleyu, przyciąga wzrok jak magnes. Zna sztuczkę: cokolwiek na siebie włożysz, czuj się wyjątkowo. – A jeśli jesteś pewna siebie, możesz uwieść każdego! – dodaje. To działa! Właśnie o niej piszą: „gwiazda na miarę legend złotej ery Hollywood” . Sam Woody Allen określił jej seksapil jednym słowem: miażdżący! Ma iście anielską urodę, do tego diabelny talent, błysz- czy inteligencją, a to elektryzujące połączenie.
4 z 9
ALLONS_549565_Charlize_Theron_05
BILET W JEDNĄ STRONĘ Jej nazwisko znajduje się na samym szczycie listy najlepiej opłacanych aktorek. Nie jest tajemnicą, że Charlize zaczynała jako modelka. Marzyła, co prawda, o balecie. Miała do tego talent i choć dorastała w Afryce Południowej na niewielkiej farmie pod Johannesburgiem, matka robiła wszystko, by go nie zmarnować. Wysłała córkę do miasta, do szkoły tańca z internatem, a ona świetnie się tam odnalazła, błyszczała na scenie w „Dziadku do orzechów” i „Jeziorze łabędzim”. Kiedy jako 16-latka wygrała konkurs organizowany przez agencję modelek i wyjechała do Mediolanu, nie przestawała tańczyć. Wybieg był tylko zabawą, bo mimo sukcesów widziała siebie nie na szpilkach, ale w pointach. Kontuzja kolana przekreśliła te plany. Pokazy i pozowanie do zdjęć szybko jej się znudziły. – Wszyscy wkoło się uśmiechają i całują, a jednocześnie są potwornie fałszywi – zwierzyła się dziennikarce. – Modelki potopiłyby się nawzajem w łyżce wody. Nie lubiłam tego zawodu ani słuchać: „Schudnij trzy kilo, a osiągniesz wielki sukces” . W jaki sposób to, co zjadłam na kolację, miałoby decydować o tym, kim będę?!
5 z 9
ALLONS_620118_Charlize_Theron
Buntowała się i była bliska załamania. Z niemocy wyrwała ją matka. – Miała podłe życie, jednak umiała zadbać nie tylko o siebie, lecz także pokierować mną, bo sama nigdy nie umiałam dokonywać wyborów – szczerze przyznała Theron. Wtedy kupiła jej bilet, o którym Charlize miała powiedzieć, że jest w jedną stronę. Wysłała córkę prosto do fabryki snów. Pierwsze miesiące w LA sielanką nie były. Charlize, co prawda, uczyła się aktorstwa, ale nie mogła znaleźć żadnej pracy. Nastolatka mówiła wyłącznie w afrikaans (języku będącym zlepkiem paru innych), życie zmusiło ją do ćwiczenia poprawnego angielskiego. Jeśli miała grać, musiała za wszelką cenę zgubić południowoafrykański akcent. W kółko oglądała „Dynastię”, „Dallas” i „Statek miłości”, wszystkie opery mydlane, które wyświetlała wtedy telewizja, ale przynajmniej nie płaciła za trenera językowego. Oszczędzała, a jednak zapasy gotówki kurczyły się nieubłaganie i w końcu został jej ostatni czek. Pech chciał, że akurat wtedy bank miał problem z jego realizacją. Łut szczęścia, że wybuchowi agresji Charlize przyglądał się nie kto inny jak sam John Crosby, znany krytyk i hollywoodzki agent.
6 z 9
ALLONS_33171_Monster_1
NAGA PRAWDA Pierwszy film „Dwa dni z życia doliny”, a w nim nagie sceny. Kłóciła się z reżyserem, że nie są potrzebne. Jednak cóż ona wtedy mogła? – Wiele osób widziało we mnie tylko ładną buzię – opowiada. – Mało kto interesował się tym, czy w ogóle potrafię grać. O rolę w „Adwokacie diabła” walczyłam do upadłego. Pięć razy podchodziłam do zdjęć próbnych. Właśnie dzięki tej roli i kolejnym w „Wielkim Joe”, i we „Wbrew regułom” stała się gwiazdą. Było tylko jedno „ale” – łatka „uroczego kociaka”, którą do niej przyklejono. Szalała ze złości. Przełomowy okazał się rok 2003 i „Monster” w reżyserii Patty Jenkins. Do roli Aileen Wuornos, prostytutki, seryjnej morderczyni, Theron przytyła kilkanaście kilo, zgoliła brwi i założyła sztuczne, krzywe zęby. Ryzykowna, opłacalna przemiana.
7 z 9
ALLONS_709563_Charlize_Theron_02
Kiedy w oscarową noc w Kodak Theatre wchodziła na scenę w skrzącej się od kryształków sukni Gucciego, wyglądała jak grecka bogini. Otrzymała największe aktorskie wyróżnienie: statuetkę dla najlepszej aktorki. Zwyciężył talent, bo przecież nie uroda. Ten film był też przełomowy z innego powodu. Dziennikarze bez najmniejszych oporów pytali o to, co dotąd było skrywaną rodzinną tajemnicą: „Czy łatwiej przyszło ci zagrać morderczynię, bo twoja matka zabiła ojca pijaka?”. – „Monster” był powrotem do najmroczniejszych zakamarków przeszłości – przyznała aktorka w wywiadzie. Miała 15 lat, gdy na jej oczach Gerda Theron w samoobronie zastrzeliła swojego męża. Ojciec Charlize był alkoholikiem. Pijany wymachiwał bronią i groził, że zabije je obie. – Po tamtej nocy mam w sercu bliznę, jest jak tatuaż. To ważna część mnie – opowiada. Matce nie zostały postawione zarzuty. Dziś jest dla córki najbliższą przyjaciółką. W ustach Charlize to wyraz absolutnej miłości. – Zawsze wiedziałam, że mogę z nią porozmawiać, bez obawy, że będzie mnie oceniała – wyjaśnia. – Jest kobietą, która wie o moim życiu absolutnie wszystko.
8 z 9
ALLONS_360340_Charlize_Theron__Stuart_Townsend_06
BEZ SCENARIUSZA To z matką chodziła na długie spacery po plaży, gdy pod koniec stycznia ubiegłego roku rozstała się z ukochanym, Stuartem Townsendem. Z Irlandczykiem była związana przez prawie 10 lat. Poznali się na planie thrillera „24 godziny” i chociaż nigdy się nie pobrali, to Townsend mówił o niej: „moja żona”. To już przeszłość. Jednak nie ma co czekać na jej zwierzenia. – Jesteśmy aktorami, więc nasze twarze, ciała oraz emocje są na sprzedaż. Nasze życie nie – podkreśla. Jednego można być pewnym, nie zobaczymy jej w białej sukni, chyba że na ekranie. – Małżeństwo nigdy nie miało dla mnie znaczenia, nie wiem dlaczego – tłumaczy Theron. – Niektórzy twierdzą, że to uraz z lat młodości, bo moi rodzice nie byli przykładnym małżeństwem. Nie jestem przekonana. Dążę do stałego związku, tylko takie mnie interesują i na takich mi zależy, ale sama ceremonia zaślubin nie jest dla mnie ważna.
9 z 9
ALLONS_712876_Charlize_Theron_09
Niedawno w rozmowie na antenie radia CNN przyznała: – Jestem singlem, potrzebuję faceta. To chyba jedyne, czego jej dzisiaj brakuje. Na role nie narzeka. Może sobie pozwolić na rzadki luksus, ponieważ jak sama mówi, nie wykonuje już tego zawodu, bo musi, ale dlatego że chce. – Nie mam kredytów do spłacenia, jachtów do utrzymania, a moje psy nie jedzą dużo – mówi z przekąsem i śmiejąc się, dodaje – Stać mnie nawet czasem na wyjście na elegancką kola- cję! Niedawno w gronie przyjaciół obchodziła 36. urodziny. Nie wyglądała ani trochę na zmartwioną upływającym czasem. – Nie mam już dwudziestu lat... i bardzo dobrze! – śmieje się. – Świetnie się czuję, będąc ko- bietą po trzydziestce. Naprawdę! Uwielbiam życie za to, że jest takie nieprzewidywalne – tłumaczy. Ale chyba ma jakieś plany? – Nie wierzę w robienie życiowych planów na pięć lat do przodu – odpowiada bez zastanowienia. – Wszystko, o czym marzę, staram się robić dziś i cieszę się życiem. Całkiem niezły plan.