Beata Tyszkiewicz - Każda rodzina ma swoją tajemnicę
W rodzie Tyszkiewiczów nawet przedmioty i pamiątki rodzinne mają swą opowieść – Beata Tyszkiewicz, aktorka i dama polskiego kina, uśmiecha się na wspomnienie historii pewnego portretu. Udokumentowana historia jej rodu sięga pierwszej połowy XV w.

- Ida Dawidowicz, Claudia
Kilka lat temu, chcąc dokończyć zamysł mamy – Barbary Rechowicz, wydała pamiętniki z podróży do Egiptu i Nubii swojego praprakuzyna Michała hr. Tyszkiewicza, zapalonego archeologa. – Czyta się je płynnie, bo hrabia pisał barwnym, giętkim językiem, np. o tym, jak to z Marsylii płynął szalupą do Kairu. Z psem, którego chronił parasolem przed słońcem. Życie hrabiego było pełne przygód.
– Wiedziałam jeszcze z dzieciństwa, że w pałacyku na ul. Litewskiej w Warszawie, należącym do rodziców mojego ojca Krzysztofa, był portret matki mojej babki z lat młodzieńczych, Wiktorii z domu Tyszkiewiczówny, która wyszła za mąż za pana Aleksandra Jezierskiego. Byli rodzicami mojej babki, Ireny Jezierskiej-Tyszkiewiczowej. O portrecie mówiło się nie inaczej jak: piękna Wiktoria. Bo rzeczywiście, była kobietą nieprzeciętnej urody. Po różnych perypetiach podczas II wojny, w 1944 r., Niemcy wyrzucili rodziców mojego ojca z pałacu. Mężczyzn rozstrzelali, m.in. mojego dziadka Józefa Tadeusza. Prawdopodobnie to tragiczne wydarzenie sprawiło, że babcia Irena włożyła habit. Jako siostra Franciszka Maria wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża w Laskach. Może na to, że wybrała Laski, wpływ miała Matka Elżbieta Czacka – niewidoma od 22. roku życia, założycielka zakładu dla ociemniałych – oraz ojciec Korniłowicz. Podczas wojny obydwoje mieszkali w pałacu Tyszkiewiczów. A moja babcia jeszcze przed wojną jeździła do Lasek i pomagała przy niewidomych pensjonariuszach. Wstąpienie Ireny do zakonu było wydarzeniem. Nie pamiętam, by któraś z moich koleżanek mogła pochwalić się babcią zakonnicą…
Po wojnie dowiedzieliśmy się, że w pałacu nic nie ocalało z pożogi wojennej. Niemcy wywieźli wszystko. Zaginął też portret pięknej Wiktorii. Trzydzieści lat temu dowiedziałam się, że moja babka ten portret ofiarowała jakiemuś panu Leszkowi, z którym była bardzo zaprzyjaźniona. Znalazłam jego adres i napisałam list, że jeśli kiedykolwiek nosiłby się z zamiarem sprzedania portretu, ja bardzo chętnie go kupię. Jednak nie dostałam żadnej odpowiedzi. Dopiero dwa lata temu, tuż przed Bożym Narodzeniem, zadzwonił do mnie pewien pan. Okazuje się, że znał, nieżyjącego już, pana Leszka. Człowiek ten znalazł w jego biurku mój list. „Chciałbym przywieźć pani ten portet”, powiedział. I faktycznie, portret Wiktorii wrócił do mnie.
Dlaczego o tym opowiadam? Bo z jej osobą wiąże się dość tragiczna historia. Był rok 1901, Berlin. Niespełna dwudziestoletnia Wiktoria wybrała się na przejażdżkę powozem. Zobaczyła, że dorożkarz jadący z naprzeciwka okłada batem konia. Ponieważ miała wrażliwą naturę, wstała w powozie, krzycząc z całych sił, by przestał. I wtedy, gdy tak stała, koniec szala, którym miała owiniętą szyję, wkręcił się w koło jadącego powozu. Udusiła się. Zginęła jak Isadora Duncan. Zostawiła dwoje małych dzieci : moją babkę Irenę i jej brata Aleksandra. Na pamiątkę dzielnej Wiktorii moja córka, Wiktoria Padlewska, nosi jej imię. W jakiejś mierze jest do niej podobna. Dlatego portret mojej prababki wisi w jej domu.
W mojej rodzinie nie brak też postaci barwnych, jakby wyjętych z kart powieści awanturniczych. Należał do nich ordynat Michał hr. Tyszkiewicz. Był podróżnikiem, kolekcjonerem, egiptologiem. Miał na Litwie okazały majątek, żonę Marię z Radziwiłłów i liczne z nią potomstwo. W 1890 r. wyjechał na swą pierwszą wyprawę, do Algierii. Wraz z żoną i przyjacielem, malarzem Antonim Zaleskim. Celem było polowanie na lwy i pantery. Ale hr. Michał nie tylko kochał przygody, miał też żyłkę antykwaryczną. Wielką jego namiętnością były archeologia i wykopaliska. Zainteresowanie historią i starożytnymi zabytkami skłoniło Tyszkiewicza do solidnego przygotowania merytorycznego. Posiadał dzieła naukowe wybitnych uczonych egiptologów tamtego czasu, m.in. „Gramatykę języka egipskiego” J. Fr. Champolliona. W „Dzienniku podróży do Egiptu i Nubii ” pisał, jak próbował samodzielnie odczytywać egipskie hieroglify. Zasób posiadanej wiedzy zdecydowanie wyróżniał go wówczas wśród odwiedzających Egipt turystów europejskich, zwłaszcza Anglików.
Oprócz znalezionych mumii ekipa natrafiła na grób nieotwierany od czasów starożytnych. W grobie u stóp czterech skrzyń stał „stołek z drzewa sykomorowego – wklęsły u wierzchu, na nim błękitna fajansowa misa, na dnie której jakieś zeschłe resztki potrawy”. Dziś owa misa znajduje się we Francji, stołek zaś – również podarowany Luwrowi – w ramach stałego depozytu przekazanego przez to muzeum trafił do Warszawy i obecnie znajduje się w Muzeum Narodowym. Podobnie jak sławny papirus Księgi Umarłych piastunki Kai, który hrabia znalazł przy jednej z mumii odkrytych w tym samym grobie.
Mój antenat podczas swych archeologicznych podróży wykazał się też przezornością. Kiedyś przyszło do niego dwóch Arabów, chcieli sprzedać mu mumię. Była przepołowiona, a hrabiemu wydało się, że mężczyźni zachowują się dziwnie. Kiedy na chwilę się odwrócili, poskrobał scyzorykiem znalezisko i zobaczył coś podobnego do wieczka puszki sardynek.
Historia Michała Tyszkiewicza kończy się dość zaskakująco. Otóż w Paryżu poznał najprawdziwszą kurtyzanę i zakochał się w niej. Choć nie była żadnym wykopaliskiem, a bardzo atrakcyjną kobietą. Żonę swoją biedną z liczną progeniturą zostawił na Wołyniu. Nigdy więcej się nie spotkali. Nie wiem, co stało się z nią i dziećmi. Nikt o tym już nie wspominał, bo to sprawa niechlubna. Hrabia zmarł w wieku 69 lat w Rzymie.
Polecane
„Po odczytaniu testamentu, cała rodzina była w szoku. Nie wiedziałam, że brat skrywał przed nami mroczne tajemnice”
„Babcia Tereska przez 20 lat ukrywała swoją tajemnicę szczęścia. Jej sekret wyszedł na jaw dopiero na pogrzebie”
„Długo myślałam, że moja rodzina jest nudna jak mortadela. Aż dowiedziałam się, że w tym domu tajemnica goni tajemnicę”
„W dniu ślubu w końcu wyjawiłam mężowi swoją tajemnicę. Byłam pewna, że zostanę błyskawiczną rozwódką”
„Tajemnica teściowej śmierdziała jak tanie, męskie perfumy. Zapomniała chyba, że każde kłamstwo ma krótkie nogi”
„Mama zmuszała mnie do chodzenia do kościoła. Udawała świętą, a ja odkryłam, że miała swoją tajemnicę”
„Zawsze myślałam, że jesteśmy idealna rodziną. Gdy wujek zaczął szastać kasą okazało się, że miał przed nami tajemnicę”
„Po 20 latach małżeństwa okazało się, że mąż ma tajemnicę. Co mam zrobić? Wyrzucić go, czy przebaczyć?”
„Na spotkaniu rodzinnym babcia wyjawiła swoją tajemnicę. Wszystkim pospadały łyżki z wrażenia, że ukrywała to tyle lat”
„Teściowa w spadku zostawiła mi starą ruderę. Myślałam, że to zemsta, a ona powierzyła mi swoją największą tajemnicę”
„Zamiast pomóc rodzinie, teściowa wydawała pieniądze na głupoty. Przecież ma obowiązek zadbać o swoje dzieci i wnuki”
Promocja
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 8
Neuropeptydy w kosmetyczce. Technologia, która zatrzymuje czas
Współpraca reklamowa
Zaproś sztukę do swojego wnętrza z nową linią Velvet ART
Współpraca reklamowa
Jak dobrać damskie buty zimowe do swojego stylu i sylwetki?
Współpraca reklamowa
Wybierz się do Suntago i wypocznij w tropikalnym stylu
Współpraca reklamowa
„Woda opadła, psy zostały” – rusza kampania pomocowa dla bezdomnych zwierząt
Współpraca reklamowa
Blask, ciepło i styl na chłodniejsze dni z SHEIN
Współpraca reklamowa
Blaupunkt świętuje 100-lecie innowacyjnym gramofonem wertykalnym VT100
Współpraca reklamowa
Paulina Krupińska w Świątecznej Kampanii Homla
Współpraca reklamowa