Reklama

Biografia Anny Przybylskiej - premiera

Biografia Anny Przybylskiej pojawi się w księgarniach 27 września. Tymczasem 18 września, pierwszego dnia Festiwalu Filmowego w Gdyni, odbyła się uroczysta prapremiera książki "Ania. Biografia Anny Przybylskiej". W spotkaniu z autorami książki, Grzegorzem Kubickim i Maciejem Drzewickim, uczestniczyła najbliższa rodzina aktorki, m.in. jej mama i siostra, oraz przyjaciele - wśród nich Anna Dereszowska i Andrzej Piaseczny. Zabrakło Jarosława Bieniuka, ojca trojga dzieci Przybylskiej.

Reklama

Podczas spotkania Anna Dereszowska odczytała fragmenty biografii Przybylskiej, nie obyło się przy tym bez bardzo wzruszających momentów, w których aktorce załamywał się głos. Biografia Anny Przybylskiej powstała w oparciu o liczne rozmowy, jakie autorzy przeprowadzili z jej rodziną i przyjaciółmi, w tym z Cezarym Pazurą, z którym Przybylską łączyła silna więź. Cezary Pazura wspomina m.in. decyzję Ani o wyjeździe z rodziną do Turcji, kiedy jej partner, piłkarz Jarosław Bieniuk, rozpoczął grę w tureckim klubie:

Myślałem: ale jak? Do Turcji za mężem? Czyja kariera jest ważniejsza? Wydawało mi się, że takie dylematy muszą prowadzić do konfliktu. No bo jak? Ja mam swoją karierę, kochanie, ty masz swoją. To są sprzeczne interesy. Więc albo znajdziemy jakiś kompromis, albo... Ale Ania nie. Dziś myślę, że ona po prostu dosłownie rozumiała słowo »zamężna«. Zawsze szła za swoim mężem. To dziś niekoniecznie musi się podobać. Ale dla Anki to było naturalne.

Pazura zapamiętał także bardzo poważne podejście Przybylskiej do związków damsko-męskich. Kiedy Ania dowiedziała się o nowej partnerce Pazury, Edycie Zając, miała powiedzieć:

Ryćkacie się, co? Ale Pazur, żeby to nie było tylko ryćkanie, wiesz.
Reklama

Pazura opowiedział również o swoim ostatnim spotkaniu z Anią Przybylską na plaży w Sopocie:

Spotkaliśmy się przypadkiem, Ania szła z małym Jasiem, ja akurat czekałem na Edytkę i mojego Antka. Ania chciała zobaczyć mojego synka, ale jak na złość nie wziąłem telefonu, żeby do nich zadzwonić. Powiedzieliśmy sobie wtedy: »Następnym razem«. Szkoda. Wtedy widziałem ją po raz ostatni.
Reklama
Reklama
Reklama