A po nocy przychodzi dzień: Katarzyna Figura
Musiałam przebyć cały świat, żeby po latach odkryć miejsce, gdzie mam wszystko, czego szukałam podczas tamtych podróży. i choć zmiana przyszła do mnie w trudnym momencie – podczas rozwodu, nad morzem łapię oddech, czerpię energię, nabieram sił, uczę się celebrować życie.
- Claudia
Katarzyna Figura: Bałam się zmiany i nadal się boję, bo ona trwa. Nowe jest nieznane, przez co ciekawe, otwierające możliwości. Tylko ode mnie zależy, co z tym zrobię.
Pięćdziesiąt pięć minut trwa podróż samolotem z Warszawy do Gdańska. To teraz dystans najczęściej pokonywany przez aktorkę, która dokonała zaskakującej nie tylko dla otoczenia, ale przede wszystkim dla niej samej życiowej rewolucji. Od kilku miesięcy mieszka z córkami – Koko i Kaszmir – w Gdyni, a pracuje na stałe w gdańskim Teatrze Wybrzeże, w którym trwają próby do nowej sztuki z jej udziałem: ,,Wyspy Marivaux”. Premiera już 21 marca.
– Musiałam przebyć cały świat: swoją Kalifornię, swój Paryż, Kraków, Warszawę, żeby teraz, po latach odkryć, że niecałą godzinę od stolicy jest miejsce, gdzie mam wszystko, czego szukałam podczas tamtych podróży – mówi Katarzyna i dodaje: – Dziś uczę się celebrować życie. Życiowa zmiana przyszła w trudnym momencie – podczas rozwodu. Półtora roku temu aktorka publicznie wyznała w wywiadzie prasowym i telewizyjnym, że przez kilkanaście lat małżeństwa doświadczała przemocy psychicznej i fizycznej. Długo skrywała tę tajemnicę, co jest typowym objawem syndromu ofiary. Jej publiczne wystąpienie wywołało ogromne poruszenie. Komentowano, że decyzją o ujawnieniu swoich przeżyć Katarzyna Figura dała odwagę i nadzieję wielu kobietom w Polsce.
– Latem ubiegłego roku, będąc w sprawach zawodowych w Sopocie, poczułam wewnętrzny imperatyw konieczności zmiany miejsca w życiu. To była potrzeba zamknięcia poprzedniego etapu i rozpoczęcia nowego. To pojawiło się nad morzem i wiedziałam, że moje nowe miejsce będzie z nim związane – mówi aktorka. – Dziś jestem już kimś innym. Rozwijam skrzydła, nabieram sił. Ludzie na Wybrzeżu, co nie jest sprawą wartościowania jednych wobec drugich, są otwarci. Oddychają głębiej, nie mają aż takich blokad i nie stwarzają trudności, z jakimi spotykałam się gdzie indziej. Tutaj łapię oddech i czerpię energię, której tak bardzo potrzebuję – dodaje.
Znamienne jest, że pierwsza rola, jaką przyjdzie jej zagrać po tej życiowej zmianie, to postać, a właściwie kilka bohaterek, które – jak ona sama – przechodzą przemianę. – Na moją postać składa się kilka ludzkich osobowości. Bardzo silne są elementy prymitywne, wręcz animalistyczne, w ścisłym związku z naturą. Moje bohaterki przemierzają drogę od życiowego rozbitka do stanu, w którym odnajdują miłość – zwycięstwo – mówi o nowym wyzwaniu aktorka. – Praca nad tą rolą ukazuje mi najpełniejszą, często bolesną oraz niejednoznaczną prawdę o człowieku. Ale również radosną.
Figura spełnia się jako aktorka, ale odkryła również nową, twórczą pasję – fotografowanie. Niebawem otworzy w Trójmieście wystawę swoich prac. – To morze tak na mnie działa, inspiruje. Chcę pokazać ludziom, jak zmysłowa jest natura. Od wielu miesięcy fotografuję nasz Bałtyk o świcie, kiedy tylko nieliczni, może rybacy, widzą te bajeczne momenty – mówi aktorka. Chociaż jest duszą artystyczną, pozostaje mocno stąpającą po ziemi realistką: – Zdaję sobie sprawę, że moje poczynania mogą spotkać się ze sceptycyzmem, ale to już nie jest mój problem. Codzienność upomina się o nią również z innego powodu. Nowej, pozawarszawskiej rzeczywistości nie buduje sama. Do Gdyni zabrała córki – Koko i Kaszmir, z którymi spędza czas po próbach – odbiera je ze szkoły i zajęć. Docenia każdy zwyczajny wspólny dzień z dziewczynkami. Są ze sobą bardzo związane.
Aktorka bywa w Warszawie głównie ze względów zawodowych, tutaj gra z wielkim powodzeniem Kalinę Jędrusik w Teatrze Polonia Krystyny Jandy oraz Lady Oscar w teatrze Scena Prezentacje, ale są to krótkie wizyty. Jak najszybciej, zaraz po spektaklu, wsiada do ostatniego samolotu, żeby wrócić do domu, do dzieci. – Czuję, że tu, nad morzem, nabrałam nowego oddechu, czuję, że wróciła we mnie siła witalna i zaczęła na nowo krążyć. Zdobycie się na taką zmianę, znalezienie w sobie odwagi i siły do zrobienia kroku naprzód, wzwyż, wszerz… wszystko jedno... nawet w tył – jest dla mnie niezwykłym doświadczeniem, które mnie nieustannie rozwija. A przecież to jest celem mojego życia.