11-letni chłopiec zamarzł we własnym łóżeczku. Rodzice myśleli, że dziecko śpi
Śmierć jedenastolatka to tragiczny skutek zimy, która nawiedziła Teksas. Chłopiec poprzedniego dnia bawił się na śniegu, który widział pierwszy raz odkąd przyjechał z rodziną dwa lata temu. Rano rodzice znaleźli go martwego z powodu hipotermii.
- Redakcja
11-latek zamarzł we własnym łóżeczku
Od paru dni dochodzą do nas informacje o tragicznej w skutkach zimie, która nawiedziła Teksas. Jak podają amerykańskie media największe opady śniegu w historii tego południowego stanu spowodowały braki w dostawach prądu i ciepłej wody. Najtragiczniejsze informacje dotyczą jednak zgonów kilkudziesięciu osób. Najmłodszą z ofiar jest 11-letni Cristian Pavon Pined.
Chłopiec z powodu hipotermii zmarł we własnym łóżku, gdy w jego domu zabrakło prądu i ogrzewania. Rodzice dziecka myśleli, że synek śpi zmęczony zabawą na śniegu poprzedniego dnia. Cristian wówczas po praz pierwszy widział śnieg od przybycia do Teksasu dwa lata wcześniej.
Wszystko było dobrze. Był szczęśliwy tego dnia. Wcale nie był chory. Nigdy bym nie pomyślała, że to się może stać. Uważamy, że to z powodu zimna, bo wszystko było dobrze. Zjadł kolację, bawił się i poszedł spać – powiedziała kobieta w rozmowie z Houston Chronicle.
W łóżku obok chłopca spał również jego 3-letni przyrodni brat. Młodszemu z rodzeństwa nic się nie stało.
Wciąż wykonywaliśmy resuscytację, dopóki nie przyjechała straż pożarna, która zajęła się nim i po minucie powiedzieli nam, że jest już za późno – mówiła zrozpaczona matka chłopca.
Dokładną przyczynę śmierci chłopca ma ustalić sekcja zwłok, poinformował rzecznik Conroe PD sierż. Jeff Smith. Jej wyniki poznamy za kilka tygodni.
To może Cię również zainteresować: Ten wpis lekarza po ratowaniu dziecka po próbie samobójczej powinien nas obudzić: "Dziecko wykrzyczało swoją rozpacz"