Reklama

Rodzina siada do kolacji. 3,5-letnia Kasia wdrapuje się powoli na swoje krzesełko, przewraca kubeczek z sokiem, szturcha brata, ciągnie za ogon kota. I robi się gorąco. Brat krzyczy, kot miauczy, rozlany sok płynie po obrusie. Wyprowadzony z równowagi tata mówi: "Kaśka, jesteś niegrzeczna, tak nie wolno!". Mała wybucha płaczem: "Jestem zmęczona, chcę już spać". Tata przestaje się złościć i bierze dziewczynkę na kolana. Kasia uspokaja się, przytula i trze oczy. Mama i brat wracają do jedzenia, a kot do drzemki. Takie sytuacje zdarzają się w każdym domu. Nie zawsze jednak kończą się tak spokojnie. Bo nie każde dziecko potrafi powiedzieć swoim rodzicom, co czuje.

Reklama

Spróbuj mnie zrozumieć

Płacz, marudzenie przy obiedzie, ciągłe odpowiadanie "nie", robienie min... Dzieci czasem zachowują się tak, że rodziców świerzbi ręka, by przywołać je do porządku. Nie mogą poradzić sobie z wybrykami malucha, bo nie rozumieją emocji, z których one wynikają. Idealnie byłoby, gdyby brzdąc potrafił sam powiedzieć, co czuje i czego potrzebuje. Niestety, dla małych dzieci to zwykle za trudne (brawa dla wyjątkowej Kasi!). Dlatego przed rodzicami stoi bardzo ważne zadanie. Muszą nauczyć swoje dziecko rozpoznawać i nazywać uczucia.

To, co czuję, jest ważne

Dlaczego rozumienie i nazywanie uczuć jest tak istotne?
Po pierwsze, znając swoje emocje, możemy zrozumieć samych siebie. Tata Kasi, choć zmęczony i zestresowany, potrafi powstrzymać się od płaczu i ciskania przedmiotami. Dlaczego? Bo "jest duży", rozumie przyczynę swojego kiepskiego samopoczucia i umie to nazwać, np.: "Wpieniłem się na szefa i mam dosyć tego dnia". Dziecku jest znacznie trudniej - ono na zupełnie nie rozumie, co czuje, co się z nim dzieje. Wie tylko, że musi natychmiast kopnąć brata lub chociaż pociągnąć go za włosy. O tym, że każde rodzeństwo ze sobą rywalizuje, dowie się za parę lat - ale już teraz wytłumacz mu, jakie emocje nim kierują.
Po drugie, otwarte mówienie o uczuciach pozwala nawiązać głęboki, szczery kontakt z ludźmi. Ci, którzy wiedzą, co czują i mówią o emocjach, są lepiej rozumiani, potrafią szybciej dojść do porozumienia, są lubiani. Dziecko, któremu kolega nie chciał pożyczyć łopatki, będzie potrafiło wyjaśnić mu, że jest złe. Wtedy zachowanie rozzłoszczonego malucha będzie czytelne dla "chciwego" kolegi. I dzięki temu szybciej dojdą do porozumienia.
Po trzecie, znając swoje uczucia, możemy nad nimi zapanować. Bo nazwać emocje, to jakby złapać je w garść i przytrzymać. Kiedy już się je schwyta, można takie "diabełki" obejrzeć z dystansu, zastanowić się, czy mamy ochotę pokazać je innym, a przede wszystkim nie pozwolić im za bardzo się rozbrykać. Im sprawniej człowiek potrafi to robić, tym lepiej radzi sobie nawet z groźnymi uczuciowymi burzami. A to daje poczucie siły i zadowolenia z samego siebie.

Poznajcie świat emocji

Nauczenie się rozpoznawania i nazywania uczuć to dla dziecka zadanie na długie lata. Warto zacząć już teraz. Od prostego a, b, c... Uśmiechnięta buzia, zmarszczony nos Ucz dziecko rozpoznawania uczuć przy okazji np. spaceru. Spotykając ludzi, pokazuj malcowi, jak na ich twarzach malują się emocje. Tłumacz, np.: "Spójrz na tego pana. Ma czerwoną buzię, marszczy brwi, głośno mówi. Jest zdenerowowany" lub "Zobacz, dziewczynka chowa się za mamusią i zakrywa oczy. Wstydzi się tej pani, która rozmawia z jej mamą". Patrząc na malca, mów, co widzisz na jego buzi i łącz to z uczuciami, np.: "Masz szeroko otwarte oczka. Jesteś zdziwiony!" lub "Jaki piękny uśmiech. Podoba ci się ta zabawka, prawda?". Wprowadzanie w świat uczuć zacznij od pierwszych miesięcy życia malca. Choć jeszcze nie mówi, dużo rozumie. A gdy pozna "język uczuć", nauka pójdzie szybciej.
Starszemu dziecku pokaż, że ludzie wyrażają uczucia w różny sposób, np.: "Gdy się cieszysz, skaczesz jak kangur, a dziadek tylko się uśmiecha i podkręca wąsa".

Dlaczego? Bo zepsuła się koparka

Kolejny krok to połączenie emocji z konkretnymi przyczynami. Zabawcie się w obserwatorów ludzkich uczuć. Podglądając dzieci na placu zabaw, mów maluchowi, co czują dzieci i tłumacz, z czego wynikają ich emocje. Opisuj szkrabowi sytuację, np.: "Spójrz, chłopiec płacze, bo zepsuła mu się koparka i jest mu smutno" lub "Ta dziewczynka się uśmiecha, bo podszedł do niej kotek. Pewnie lubi głaskać jego futerko". W ten sam sposób przedstawiaj też zachowania swojej pociechy: "Rzuciłeś bucikiem, bo nie możesz go zawiązać, prawda? Trochę się zdenerwowałeś".

Nie tylko radość i złość

Maluch wie, co znaczy cieszyć się, smucić, złościć. Jednak bardziej skomplikowanych uczuć nie potrafi nazwać. Dlatego stopniowo wprowadzaj nazwy uczuć, których dziecko jeszcze nie zna. Powiedz np.: "Karolek nie chce bawić się z dziećmi w piaskownicy - może wstydzi się, bo nikogo nie zna?" lub "Dziewczynka nic nie mówi i ma smutną minkę. Nie chce spacerować z nianią. Być może tęskni za mamą". Z czasem maluch zacznie nazywać nawet te trudniejsze emocje.

Smutki schowane w brzuszku

Przeżywane emocje wpływają na to, co dzieje się w naszym ciele. Dla dziecka te oznaki uczuć mogą być zaskakujące. Dlatego lepiej uprzedź malucha, że uczucia wyrażają się również poprzez ciało, np.: "Pewnie nie możesz doczekać się, aż rozpakuję twój prezent. Przyłóż rączkę do piersi i poczuj jak mocno serce bije, kiedy jesteś tak podekscytowany". Wytłumacz, że czasem nasze ciało może nam "podpowiadać", jakie uczucia przeżywamy; powiedz np.: "Gdy idziemy rano do przedszkola, często boli cię brzuszek. Może tam ukryło się jakieś twoje zmartwienie?".

Reklama

Uczucia tak, zachowanie nie

Gdy nauczymy dziecko rozpoznawać to, co czuje i nazywać emocje, pozostaje jeszcze wyjaśnić mu, jak sobie z nimi radzić. Ważna jest kolejność - najpierw poświęć uwagę uczuciom dziecka, a potem zareaguj na jego zachowanie, np.: "Widzę, że jesteś smutny, bo pokłóciłeś się z kolegą". Dopiero potem podpowiedz maluchowi, co może zrobić z uczuciami i jak się zachować, by poczuł się lepiej, np.: "Może przytulisz się do mamy?". Mama i tata powinni zawsze akceptować to, co czuje maluch! Oczywiście, łatwiej przyjąć radość czy miłość dziecka niż zazdrość czy wściekłość. Ale tak naprawdę trudne do zaakceptowania są zachowania dzieci, a nie ich emocje! Jeżeli chcesz, by pociecha była otwarta i szczera, musisz przekonać ją, że będziesz tolerowała wszystkie jej uczucia, nawet te trudne. Nie oznacza to, że masz się zgadzać na plucie czy rzucanie się na podłogę. Pamiętaj - emocje akceptujesz zawsze, natomiast formy ich wyrażania tylko wtedy, gdy nie przekraczają pewnychgranic. Powiedz np.: "Rozumiem, że się złościsz, gdy wyłączam telewizor. Pewnie chciałbyś oglądać bajki cały dzień. Jesteś zły i zdenerwowany, ale nie zgadzam się, żebyś ze złości rzucał pilotem".

Reklama
Reklama
Reklama