Reklama

O prawdziwym macierzyństwie wciąż mówi się za mało. Sama pamiętam, że kiedy będąc po porodzie scrollowałam media społecznościowe, frustrowały mnie wpisy znanych świeżo upieczonych mam, które niedługo po narodzinach dziecka, brylowały na ściankach zachwycając figurą i opowiadały o tym, jakie to macierzyństwo jest cudowne i jak szybko wróciły do formy. Ja leżałam w łóżku z dzieckiem przyssanym do piersi i dalece mi było do obrazu celebrytki ze zdjęcia. Frustrowało mnie to jeszcze bardziej i wywoływało u mnie poczucie winy, dlaczego ja nie potrafię się ogarnąć i co ze mną jest nie tak.

Reklama

Myślę, że takich matek jak ja jest więcej. Dlatego właśnie razem z naszą redakcyjną koleżanką Anną Bukowską nagrałyśmy podcast o prawdziwym macierzyństwie. Nasze doświadczenia chociaż inne, tak naprawdę były podobne, bo prawdziwe. Każda z nas jest mamą na innym etapie macierzyństwa, ale łączy na jedno. Mamy rozterki, obawy i każda na swój sposób rozpoczynała tę drogę. Ania jest świeżo upieczoną mamą 5-miesięcznego Ignacego. Kiedy opowiada mi o porodzie w kolejnej fali pandemii to mam ciarki. Ja miałam szczęście rodzić kilka lat temu i miałam od samego początku przy sobie osobę towarzyszącą. Ania musiała poczekać na takie wsparcie do 4 centymetrów rozwarcia. Nie, to nie jest żart! Takie były standardy w styczniu 2022 roku kiedy rodziła w jednym z warszawskich szpitali.

Była to niestety sytuacja bardzo krzywdząca dla kobiet, dlatego że dochodzenie do tych czterech centymetrów jest bardzo długie i bolesne. I to jest właśnie ten moment kiedy kobiety bardzo potrzebują wsparcia bliskiej osoby, niezależnie czy rodzą z partnerem czy z mamą, doulą czy inną bliską osobą. Wykluczenie osoby towarzyszącej z pierwszej fazy porodu, powoduje, że kobietom jest dużo ciężej. Są bardziej zestresowane. Gdy są zestresowane, to automatycznie ciało blokuje się, skurcze przestają być efektywne i trudniej jest urodzić - mówi w rozmowie z nami Anna Bukowska.

Laktacja laktacji nie równa

W naszej szczerej rozmowie poruszyłyśmy również temat karmienia piersią. Każda mama ma swoją historię z tym doświadczeniem związaną. Ania początków laktacji nie wspomina dobrze. Problemy, które się u niej pojawiły, wymagały od niej dużego zaangażowania. W pewnym momencie przyznaje, że doszła do momentu, w którym nie mogła sobie poradzić.

Na jednej z grup wsparcia dla mam karmiących piersią napisałam takiego żal posta: Dziewczyny, pomóżcie. Ja już nie daję rady. Jak Wy to ogarniacie, że jesteście w stanie odciągać pokarm co 2, 3 godziny dziennie, jednocześnie zajmować się dzieckiem, karmić i tak dalej.

Odpowiedzi, które Ania otrzymała dały jej przestrzeń do tego, żeby wybrać rozwiązanie najlepsze dla niej i synka. Jak podkreśla w rozmowie Ania, każda mama powinna działać zgodnie ze swoją intuicją. Ona gdyby dalej stosowała podręcznikowe metody na pobudzenie laktacji, byłaby zmęczona i sfrustrowana. Czasami trzeba zaufać intuicji, podkreśla.

Zapraszamy Was do wysłuchania naszej rozmowy. Mamy nadzieję, że wiele mam znajdzie tam kawałek swoich macierzyńskich rozterek. Właśnie temu służyła ta rozmowa z Anią. Żeby dawała wsparcie i zrozumienie, a nie rodziła frustrację.

Zobacz także

Całą rozmowę o macierzyństwie z Anną Bukowską znajdziecie na górze artykułu. Jesteśmy też na Spotify:

WIĘCEJ ODCINKÓW NASZEGO PODCASTU:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama