Pink pokazała zdjęcie synka bez majtek – i zalała ją krytyka. Piosenkarka przesadziła?
Pink zamieściła na Instagramie zdjęcie z dziećmi z wakacji. Nie zwróciła jednak uwagi na to, że jej 2-letni synek nie ma na sobie majtek. Jak nietrudno się domyślać, internauci nie zostawili na niej suchej nitki. Piosenkarka tym razem przesadziła?
- Redakcja
Pink znów w ogniu krytyki
Piosenkarka chętnie chwali się na Instagramie swoimi pociechami, a jej metody wychowawcze nierzadko wywołują kontrowersje. To nie pierwszy raz, gdy Pink naraziła się internautom. Jakiś czas temu wokalistce oberwało się za noszenie syna w nosidle w pobliżu włączonej kuchenki, a miesiąc temu media obiegło zdjęcie jej starszej córki, Willow, która „dla zabawy” strzela z broni palnej, zachęcana przez partnera Pink, Careya Harta. Jak nietrudno się domyślić, nie spotkało się to z ciepłym przyjęciem, a wokół zdjęcia rozpętała się dyskusja, czy piosenkarka nie straci przez to praw do opieki nad swoimi pociechami. Za każdym razem Pink zażarcie broniła jednak swoich metod wychowawczych, twierdząc, że chce pozostać wierna swoim poglądom i wartościom i być liberalną mamą. Czy liberalne wychowywanie dziecka oznacza jednak brak granic?
Pink pokazała zdjęcie synka bez majtek
Na kolejną instagramowa burzę nie trzeba było długo czekać. Pink znów podgrzała atmosferę, zamieszczając tym razem zdjęcie z dziećmi z plaży. Piosenkarka nie zauważyła jednak (a przynajmniej tak twierdzi), że na tej uroczej pocztówce z wakacji, jej dwuletni synek, Jameson, paraduje bez majtek. Internauci nie omieszkali wyrazić swojego oburzenia. Półnagi chłopczyk wywołał skrajne emocje, a pod naporem krytyki Pink w końcu usunęła zdjęcie z sieci. Po czym dodała je jeszcze raz, tym razem cenzurując nagość. Nie omieszkała też dosadnie odpowiedzieć krytykującym:
- Ewidentnie coś jest z Wami nie tak. Oburza Was penis mojego malucha? Albo to, że jest obrzezany? Wy tak na serio? Jak każda normalna matka na plaży, nie zauważyłam nawet, że zdjął swoją pieluchę do pływania.
Zniesmaczona reakcją komentujących, dodała też, że ma dość hejtu i dlatego zdecydowała się na usunięcie poprzedniego posta:
- Usunęłam poprzednie zdjęcie, bo część komentarzy jest po prostu obrzydliwa. Ciężko uwierzyć, jak daleko zaszły media społecznościowe i internetowi trolle z całą tą negatywną energią, jaką wnosicie do życia innych. Z wieloma osobami coś jest naprawdę nie tak.
Pink tym razem przesadziła?
Gdzie jest granica intymności dzieci, której nie należy przekraczać? Trudno nie zgodzić się z tym, że dla dwulatka nagość, zwłaszcza na plaży, jest czymś naturalnym (choć nie musi być to regułą, gdyż nawet bardzo małe dzieci mogą odczuwać wstyd). Trudno też nie przyznać racji Pink, oburzonej reakcją internautów na półnagie dziecko. Jednak z drugiej strony, pokazywanie własnych dzieci na Instagramie, czyli tzw. "sharenting", ma też swoje ciemne strony, o których często zapominają aktywni rodzice. Przede wszystkim, małe dzieci nie mają świadomości, że ich wizerunek jest udostępniany szerokiej grupie odbiorców - ale z czasem mogą zwyczajnie tego nie chcieć. Jako rodzice nie możemy też być obojętnie wobec faktu, że zdjęcia naszych pociech mogą być oglądane i wykorzystywane w sposób, jakiego byśmy dla nich nie chcieli. Problem pojawia się również w momencie, gdy dzieci zaczynają rozumieć związek między zamieszczonym zdjęciem a ilością polubień i komentarzy. To bardzo niebezpieczna świadomość. Może bowiem uzależnić poczucie własnej wartości dziecka od opinii obcych osób. Co jeśli nie będzie pozytywna? Albo jeśli rówieśnicy twojego dziecka otrzymują znacznie więcej polubień na Instagramie? Młodemu człowiekowi trudno jest wytłumaczyć, że mogą mieć na to wpływ informatyczne algorytmy albo wielkość profilu – to, co ma dla niego znaczenie, to fakt, że jest w pewnym sensie gorszy od swoich kolegów i koleżanek. Oczywiście, nie można popadać w skrajności. Zanim jednak zdecydujemy się na udostępnienie zdjęcia malucha w internecie (zwłaszcza intymnego), warto wziąć pod uwagę wszystkie możliwe konsekwencje.