Koklusz - powrót przedwojennej choroby
Mimo szczepień u dzieci, zapewniających odporność na kilka lub kilkanaście lat, koklusz daje o sobie znać na nowo. Młodzi lekarze nie zawsze go rozpoznają, bo nie zetknęli się z tą chorobą i nie słyszeli specyficznego dla niej kaszlu. O jej objawach i leczeniu rozmawiamy z Ewą Duszczyk, pediatrą.
- JOANNA ZAGDAŃSKA, Claudia
Claudia: Można powiedzić, że koklusz „odrodził się” w swoje 50. urodziny?
Ewa Duszczyk: W pewnym sensie, choć nie jest „pięćdziesięciolatkiem”. Koklusz (nazwa pochodzi z francuskiego, polski termin to krztusiec) istniał od wieków. Doskonale znają go ludzie starsi, którzy sami go przeszli lub zetknęli się z nim, gdy dopadł kogoś z bliskich. Przed wojną i podczas niej krztusiec był równie częsty jak dzisiaj angina. W tym roku mija pół wieku od wielkiej epidemii (w 1960 roku w Polsce zachorowało na koklusz prawie 100 000 osób). Po niej od razu wprowadzono obowiązkowe szczepienia i przez lata mieliśmy spokój.
Claudia: Skąd więc tak spektakularny powrót, i to prawie w całej Europie?
E.D.: Z kilku powodów. Ani szczepienie, ani nawet przechorowanie nie daje trwałej odporności – mniej więcej po 6 latach zaczynamy tracić chroniące przeciwciała, które po ok. 12 latach zanikają całkowicie. Wtedy wystarczy, że w szkole, sklepie, autobusie stanie obok nas ktoś chory, by zarówno dziecko, u którego szczepionka przestała działać, jak i dorosły mogli zarazić się krztuścem. Wywołujące go bakterie (pałeczki krztuśca) przenoszą się drogą kropelkową, czyli pełno ich w powietrzu wokół kaszlącej, chorej osoby. To wyjątkowo zaraźliwa choroba.
Claudia: Dlaczego chorzy nie leżą w łóżku? Gdyby zostali w domu, nie zarażaliby innych.
E.D.: Po prostu często nie wiedzą, że mają koklusz. Bywa on mylony z przeziębieniem czy zapaleniem oskrzeli, stąd nierozpoznawany. Nawet jeśli dostają antybiotyk, bywa on nieskuteczny. Na pałeczki krztuśca działają jedynie nowoczesne makrolidy (pochodne erytromycyny). Do tego diagnozę utrudnia różny przebieg infekcji u niemowląt, starszych dzieci, nastolatków i dorosłych (dwie ostatnie grupy mogą chorować bez objawów). U maluszków nie zawsze pojawia się kaszel, za to co jakiś czas zatrzymuje się oddech. Kiedy dziecko zaczyna się dusić, sinieje mu twarz, a wokół ust i na policzkach tworzą się krwiaczki, bo z wysiłku pękają drobne naczynia. Wtedy powinno od razu trafić do szpitala. W przeciwnym razie może mieć zagrażający życiu bezdech, zapalenie płuc i mózgu, gdyż bakterie łatwo rozprzestrzeniają się w małym, bezbronnym organizmie.
Claudia: A jak to jest z kilkulatkami?
E.D.: U nich wszystko zaczyna się niewinnie. Najpierw jest stan podgorączkowy, katar, zapalenie spojówek i tylko lekki kaszel, który dopiero po kilku czy kilkunastu dniach zamienia się w specyficzny dla kokluszu. Ten drugi etap trwa od 3 do 6 tygodni. Podczas napadów kaszlu, które nasilają się zwłaszcza w nocy i wybudzają dziecko ze snu, traci ono oddech,wręcz krztusi się, zachłystuje, a nawet wymiotuje. Nie może bowiem usunąć z oskrzeli gęstego śluzu. Stąd po ataku jest wyczerpane i ma bardzo przekrwione oczy. Ten kokluszowy kaszel jest świszczący i przypomina pianie koguta. Potem łagodnieje, ale w sumie męczy pociechę prawie 100 dni.
Claudia: Mimo specyficznych objawów nie zawsze bywa rozpoznany?
E.D.: Tak. Przekonałam się o tym wielokrotnie. Kiedyś przywieziono do mnie dziecko prosto ze spaceru. Od kilku dni miało silny kaszel, ale pediatra uznał, że jest tylko przeziębione, i pozwolił maluchowi wychodzić na dwór. Kiedy matka była z nim w parku, obok na ławce usiadła starsza pani i to ona rozpoznała koklusz, gdy usłyszała, że kaszle z zanoszeniem się i duszeniem. Doskonale pamiętała te charakterystyczne odgłosy, choć zetknęła się z nimi przed wojną. Kiedy w latach 80. zaczęłam pracować w szpitalu zakaźnym, prosiłam pielęgniarki, które miały kontakt z kokluszem w czasie epidemii, by uczyły mnie, jak odróżnić kaszel przy zapaleniu oskrzeli od tego przy krztuścu. Wtedy już zdarzał się on sporadycznie, szczepienia były obowiązkowe.
Claudia: Teraz też są, a jednak ostatnio każdego roku w Polsce chorują i dzieci, i dorośli.
E.D.: Wyjaśnienie wydaje się proste. Ok. 60 proc. chorych to dzieci powyżej 10. roku życia, u których wygasa odporność po szczepieniu. Sporą grupę stanowią też osoby starsze, podatne na infekcje. A właśnie u nastolatków i ludzi w podeszłym wieku kokluszalbo sam mija niezauważony albo zaczyna być leczony stosunkowo późno. Do specjalisty zwykle trafiają oni dopiero po jakimś czasie, gdy widzą, że syropy i domowe sposoby są nieskuteczne. A przecież co najmniej 3 tygodnie od pierwszego napadu kaszlu rozsiewają bakterie. Na szczęście krótko, bo po wyzdrowieniu już nie są nosicielami. Z bólem serca patrzę jednak na chorujące na krztusiec niemowlęta. Tak małych pacjentów mam coraz więcej. Ostatnio przywieziono do mnie dwumiesięcznego chłopca, który jeszcze zanim mógł być zaszczepiony, zaraził się od swojej babci. Nie wiedziała, że sama choruje, bo za męczący ją od kilku tygodni kaszel obwiniała papierosy. Jako nałogowa palaczka uznała go za naturalny.
Claudia: Rozumiem, że półroczne pociechy już są odporne.
E.D.: Pod warunkiem że mają za sobą trzecią dawkę szczepionki skojarzonej DTP (przeciwko tężcowi, błonicy i krztuścowi). Pierwszą dostają w drugim, a następną na przełomie 3. i 4. miesiąca życia. Potem u dwulatków jest szczepienie przypominające, a kolejne w 6. roku życia. To ostatnie stało się obowiązkowe dopiero kilka lat temu, kiedy koklusz zaczął powracać.
Claudia: W Niemczech nastolatkom podaje się jeszcze jedną dawkę.
E.D.: To naród, który potrafi liczyć pieniądze. Profilaktyka zawsze się opłaca. W niektórych krajach Unii Europejskiej nie tylko obligatoryjnie szczepi się młodzież, ale i zaleca dodatkowe szczepienie dorosłych, najlepiej co 10 lat.
Claudia: A w Polsce?
E.D.: U nas szczepienie nastolatków nie jest obowiązkowe. Zachęcam jednak rodziców, by zdecydowali się na taki krok. Przed krztuścem chroni pojedyncza szczepionka Boostrix i skojarzona Boostrix–IPV, która równocześnie zabezpiecza przed polio. Dawka każdej z nich kosztuje ok. 100 zł. Ten sam preparat warto podawać też dorosłym. Zwłaszcza ludziom w podeszłym wieku, a jeśli w najbliższym czasie w rodzinie ma pojawić się niemowlę, także jego rodzicom i dziadkom. W pierwszych miesiącach życia jest ono podatne na koklusz, a zaraża się nim właśnie od domowników. Oczywiście nie szczepi się kobiet w ciąży. Mogą to zrobić wkrótce po porodzie. I na koniec jeszcze jedna ważna informacja. Nie zapominajmy o szczepionce Boostrix przed wyjazdem na egzotyczne wakacje. W tropikach krztusiec jest dość powszechną chorobą.
Claudia: Dziękuję za rozmowę.