Reklama

W życiu nie ma idealnych rozwiązań. Nawet te obdarzone wieloma zaletami nie są pozbawione wad. Dotyczy to także modelu rodziny. Zanim go wybierzemy, warto dowiedzieć się, jak wpłynie on i na nas, i na nasze dzieci.
DRUGIE DZIECKO, CZY NAS NA TO STAĆ
[adsense]
Wiele polskich małżeństw ma jedno dziecko z przyczyn ekonomicznych. Jednych rodzin nie stać na to, by kobieta wzięła kolejny urlop wychowawczy. Inni nie chcą obniżać stopy życiowej, a druga ciąża może oznaczać np. zaprzepaszczenie szansy na awans. Jedynak w domu to mniej obowiązków, dzięki czemu rodzice mają więcej czasu na rozwój zawodowy i życie towarzyskie. Wygoda i mniejsza ilość trosk mają jednak swoją cenę. Rodzice jedynaków żyją w ciągłym strachu, że coś złego może się przydarzyć dziecku i często „chowają je pod kloszem”.
OCZKO W GŁOWIE MAMY I TATY
Pierwsze, a zarazem ostatnie dziecko nie musi dzielić się z nikim ani miłością rodziców, ani rzeczami materialnymi. Często ma też lepszy życiowy start, bo rodziców stać na inwestowanie w jego rozwój i wy kształcenie. Z tego właśnie powodu jedynacy częściej osiągają sukces zawodowy. Jednak brak rodzeństwa ma również i swoje minusy. Jedynacy są bardziej nerwowi, chorowici (nadmierna troska o ich zdrowie źle wpływa na odporność) i trudno im przystosować się do życia w grupie. To dlatego mówi się o nich, że są egoistami i nie umieją niczym dzielić się z innymi. A gdzie i kiedy mieli się tego nauczyć? Oczywiście, nie jest to regułą. Wszystko zależy od tego, jak zostaną wychowani.
BYĆ MAMĄ LICZNEJ GROMADKI
Dwoje czy więcej dzieci to trudne zadanie rodzicielskie. Przez pierwsze lata, gdy pociechy są jeszcze małe, kobiecie nie jest łatwo pogodzić obowiązki matki, żony, a nieraz tak że pracownicy. Jednak potem może z radością obserwować owoce swoich wyrzeczeń i trudów: jak dzieci bawią się ze sobą, mają wspólne zainteresowania, uczą się odpowiedzialności, dzielenia się zabawkami, a także miłością rodziców. Szybciej też niż jedynacy stają się samodzielne. Oczywiście, im liczniejsza gromada, tym więcej problemów, również finansowych. Choroby, liczne kłótnie o drobiazgi mogą wytrącić z równowagi nawet najspokojniejszą osobę. Mimo to wielu rodziców twierdzi, że narodziny kolejnej pociechy ich... uspokoiły. Przestali być tak przewrażliwieni na punkcie bezpieczeństwa i zdrowia dzieci.
DOBRZE MIEĆ RODZEŃSTWO
Dziecko, które ma starsze rodzeństwo, szybciej się rozwija, bo naśladuje jego zachowanie. Starsi zaś mają towarzystwo do zabawy, uczą się dzielić, ale i walczyć o swoje, ustępować, wybaczać. Czyli radzić sobie z innymi ludźmi. Dzieci z rodzin wielodzietnych szybciej też dojrzewają emocjonalnie, są otwarte i rzadziej czują się samotne. Czasem jest im jednak niełatwo, bo poczucie sprawiedliwości kłóci się niekiedy z ideą braterskiej czy siostrzanej miłości, np. trudno pogodzić się z tym, że ktoś dostał ładniejszą zabawkę. W dużej rodzinie nie można też mieć wszystkiego, czego się pragnie, bo rodzice ograniczają dodatkowe wydatki, by zaspokoić podstawowe potrzeby dzieci. Dlatego posiadanie rodzeństwa docenia się z czasem – bywa, że dopiero po latach.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama