Ten wpis Doroty Zawadzkiej o „madkach” wywołał burzę w Internecie. O co poszło tym razem?
Dorota Zawadzka nie boi się wkładać kija w mrowisko. Jej ostatni wpis na Facebooku podzielił matki. Jaki tym razem temat poruszyła znana psycholog?
Dorota Zawadzka poruszyła ważny temat
Dorota Zawadzka, czyli polska „Superniania” z wielkim zaangażowaniem zamieszcza na Facebooku swoje obserwacje dotyczące sposobu wychowywania dzieci przez rodziców, czy innych zjawisk społecznych.
Ostatnio psycholog podzieliła się z fanami spostrzeżeniem pewnej nauczycielki z 15-letnim stażem w publicznym przedszkolu.
„Jestem przerażona, tak na poważnie. Czym? Właściwie kim? Otóż rodzicami(czyt. niepracującymi "madkami"), którzy w piękne słoneczne dni zadają sobie wiele trudu, aby wstać wcześnie rano, wyszykować miłość swojego życia, czyli ich osobiste kochane dzieciątko i prowadzą je do dyżurującego przedszkola, zostawiają na cały dzień w nagrzanych salach, a same idą na zasłużony odpoczynek, na pogaduszki z koleżanką itp.., po kilku godzinach pojawiają się z pytaniem "czy zjadło? " bo przecież nie będą gotować specjalnie! O nic więcej nie pytają, bo po co? Co robiło, czy się dobrze czuje, czy jest zmęczone, czy nauczyło się czegoś nowego? To jest nieważne! I idą trzy kroki przodem zapatrzone w ekrany smartfonów przeglądając nowe posty... A dziecko... no jest gdzieś tam z tyłu... idzie.... coś tam mówi... nieważne. I tak mija dzień za dniem, ze smartfonem w ręku i dzieckiem gdzieś tam... Nawet fajnie, że jest ten dzieciak bo jeszcze 500+ wpadnie. O jeszcze trzeba kilka ładnych fotek wstawić w ładnych modnych ubrankach, które znalazły godzinami przeglądając na chińskich stronach... I mam wrażenie, że ja znam te dzieci lepiej niż one same. Mówią mi, że są niegrzeczne... ja się pytam kiedy? Bo nie zauważyłam... Może wtedy gdy się nudzą? Bo w przedszkolu są cudowne, ciekawe świata, zabawne, rozmowne... Trzeba tylko usiąść z nimi, odłożyć telefon i posłuchać co mają ciekawego do opowiedzenia, iść na spacer i poznawać świat, tam nie ma nudy!”
Wpis Doroty Zawadzkiej podzielił rodziców
List nauczycielki opublikowany przez Dorotę Zawadzką podzielił Internautów, zwłaszcza mamy. Część z nich uważa, że ma prawo do chwili czasu dla siebie i niesłuszne są takie oceny i wrzucanie wszystkich do jednego worka z napisem „madki”. Inne zgadzają się z opinią nauczycielki, że niepokojące jest zjawisko, które coraz częściej jest widoczne na ulicach i placach zabaw, czyli rodziców zapatrzonych w smartfony i niewykazujących zainteresowania swoimi dziećmi.
"Widzę z obserwacji, że rodzice traktują dzieci jak przedmioty a przedszkole jako przechowalnie. Smutne."
"Zawożę codziennie synka do żłobka, mimo że mam urlop. Jestem w 9 miesiącu ciąży więc to jedyna możliwość żebym troszeczkę odpoczęła i przygotowała się do przyjścia na świat drugiego dziecka. Kiedy odbieram go po 5-6 godzinach pytam panie czy jadł, bo jest niejadkiem i chcę wiedzieć czy podać mu w domu obiad, czy owoce. Strach pomyśleć jakie wnioski można wyciągnąć z mojego zachowania ... niestety ludzie bardzo szybko oceniają innych, wyciągają często błędne wnioski, generalizują. Ale taka nasza natura, takie pójście na skróty."
"Bez przesady. Najgorsze co można robić to oceniać ludzi. Na podstawie wyglądu i pół zdania w przedszkolu wydając dziecko rodzicom do domu. Ja rozumiem, ze jedni rodzice są bardziej fajni, inni mniej. Ale skąd ta Pani może wiedzieć co robią w domu. Czemu nazywa ich „MADKI”, czuje się od nich lepsza jako MATKA?"
"Tak coraz częściej takie rzeczy widać, idzie mamusia zapatrzona w telefon lub jedzie w autobusie i zero rozmowy z dzieckiem, żadnego zainteresowania to jest straszne."
"Nie wiadomo co taka mama robi cały dzień, bez przesady, każdy ma w domu obowiązki i nie wierzę, że nic nie robi. Od kiedy nauczycielka przedszkola wie co robią mamy w swoich domach? A dzieci zaprowadzają do przedszkola bo bardzo je kochają. Chcą żeby spędziły kilka godzin z rówieśnikami, pobawiły we wspólne zabawy i rozwijały nadal umiejętności społeczne. Czy to źle? Medal ma dwie strony. A jeśli mama pyta tylko o to czy dziecko coś zjadło to pewnie dlatego, że bardzo ufa Pani nauczycielce i wie, że dziecko miało wspaniałą opiekę. O tym, co dokładnie robiło dziecko, porozmawiają razem w domku. Czy nie można w ten sposób spojrzeć na pewne sprawy?!"
Podobnych komentarzy pod wpisem Doroty Zawadzkiej jest już prawie 800, a udostępnień ponad 300. Widać ten temat wzbudza kontrowersje, niezależnie w jakim „obozie” są rodzice.
Prawdą jest, że pęd życia i rozwój technologii sprawia, że poświęcamy coraz mniej czasu dzieciom. Mówienie głośno na ten temat nie ma na celu oskarżania rodziców tylko zwrócenia ich uwagi na ważny problem. Niech każdy zastanowi się chociaż na chwilę nad tym tematem i sam wyciągnie wnioski.