Reklama

Mama blogerka padła ofiarą "mom shamingu"

Doskonale pamiętamy z Instagrama zdjęcia Kate Hudson, Pink, czy Chrissy Teigen karmiących swoje dzieci piersią. Również polskie znane mamy odważyły się wrzucać podobne zdjęcia i wydawałoby się, że nikogo temat związany z karmieniem piersią nie powinien już ruszać, a jednak.

Reklama

Niedawno znana blogerka, autorka bloga "Dobrze jest nie rycz" oraz prowadząca Instagrama "O matko depresja" spotkała się z okrutnym przykładem tak zwanego "mom shamingu" w sieci. Pani Joanna zamieściła na swoim Instagramie zdjęcie w poplamionej bluzce, obok którego napisała: "Kiedy myślisz, że już nie potrzebujesz wkładek laktacyjnych, a Twoje dziecko nagle zaczyna płakać". Reakcja Internautów chyba ją samą zaskoczyła.

"To obleśne", "Fuj, po co to pokazujesz?", "Matki są p***ne", "A później się dziwią, że facet szuka atrakcyjnych dupeczek na boku, gdy w domu ma babę zapatrzoną w swojego purchlaka, z mlekiem kapiącym z sutków..." - to tylko niektóre z negatywnych komentarzy pod zdjęciem mamy blogerki.

Blogerka odpowiada na hejt

"Drogie osoby, którym nie podoba się to zdjęcie oraz hejterki i hejterzy z fejsowych grup i innych bardzo smutnych miejsc, w których się ono znalazło: rozumiem wasze oburzenie. Serio. Mi też się sporo rzeczy w internecie nie podoba. Rozumiem nawet, że potrzebujecie sobie poprawić humor, zostawiając tutaj, czy gdziekolwiek indziej, swój komentarz. Będę usuwać tylko te, które zawierają przekleństwa, albo zwroty uznawane za wulgarne. Pozostałe będą ty wisieć, żeby mi przypominać, po co to wszystko robię i jak dużo jeszcze pracy przede mną. Te wulgarne będę usuwać nie dlatego, że nie potrafię ich znieść. Będę to robić w trosce o osoby, które są tutaj po wsparcie. - zaczęła swój wpis Joanna, po czym dodała: "Ten post jest dla nich. Dla mam, które nie są idealne. Dla kobiet, które boją się publicznie karmić, albo muszą wysłuchiwać rad typu „w okresie laktacji noś tylko białe bluzki, żeby przypadkiem nikt nie zauważył plamy z mleka”. Dla mam, które myślą, że tylko im zdarza się popełniać błędy i jest im z tego powodu trudno. To się nazywa normalizacja i przesuwanie dyskursu. Osoby, które to robią zawsze dostają po głowie, więc wcale mnie to nie dziwi. Możecie wylać swoją gorycz, smutek i oburzenie. Ale wiedzcie, że nic to nie zmieni. Nie usunę tego zdjęcia (chyba że zrobi to Instagram). Nie przestanę mówić o tym, co uważam za ważne. Wasza reakcja tylko mnie w tym umacnia. Także, w pewnym sensie, dzięki."

Postawę Joanny doceniają inne mamy, które mają podobne doświadczenia i według których takie "normalne rzeczy" nie powinny nikogo oburzać, a już na pewno nie powinno to być powodem do takiego hejtu. "W internecie tak łatwo ocenia się drugiego człowieka. Dajemy życie, poświęcamy swoje ciała, zmieniamy całe swoje życie dla tej malutkiej istoty, nieprzespane noce, wyciekające mleko, duży brzuch po ciąży, rozstępy. Kurde nie każdemu jest dane wyglądać cudnie jak z okładki" - dodają otuchy Internautki.

Reklama

Niestety przypadek tej mamy jest kolejnym przykładem na to, jak okrutne potrafią być inne matki. Zamiast solidarnie się wspierać, są najgorszymi oskarżycielkami.

Reklama
Reklama
Reklama