Bartek Królik o córeczce z zespołem Downa: "Dla mnie życie ma wartość"
Muzyk Bartek Królik i jego żona Karolina opowiedzieli o momencie, w którym dowiedzieli się, że ich córka ma zespół Downa. Bardzo wzruszające!
- Redakcja
Bartek Królik - tata dziecka z zespołem Downa
Bartek Królik jest bardzo zdolnym muzykiem, związanym m.in. z zespołem Sistars Natalii i Pauliny Przybysz oraz Agnieszką Chylińską. Jakiś czas temu wywołał poruszenie wśród internautów publikując zdjęcie swojej nowonarodzonej córeczki. Pod zdjęciem na Instagramie dodał znaczące hashtagi #downsyndrome, #bardziejkochani, #21chromosomes, co oznacza, że córka państwa Królik urodziła się z wrodzoną wadą genetyczną - ma zespół Downa. Wielu fanów bardzo wzruszyła postawa Bartka i Karoliny, którzy zdecydowali się wspólnie wychowywać chore dziecko, jednak zdarzały się też komentarze "ja bym nie podołała", "nie zdecydowalibyśmy się na urodzenie chorego dziecka".
Ostatnio Bartek Królik razem z żoną wystąpili w reportażu telewizji śniadaniowej, w której opowiedzieli o trudnych decyzjach związanych z narodzinami chorej na zespół Downa Jagody i o tym, dlaczego ich postawa wcale nie jest heroiczna.
"Jej wada nie jest darem. Czy jesteśmy bohaterami? Raczej nie, po prostu kochamy nasze dzieci", mówi Karolina Królik o swojej małej córeczce. Żyją jednak jak normalna rodzina, która musi po prostu więcej uwagi i troski okazywać jednemu z dzieci. Kiedy jednak dowiedzieli się o tym, że ich wymarzona druga córka nie jest zdrowa, przeżyli prawdziwy dramat, "swoją żałobę po stracie zdrowego dziecka", jak mówi Karolina Królik.
Moja reakcja była gwałtowna. Zaczęłam głośno płakać. Bo to było jak wiadomość o śmierci. Jak się później dowiedzieliśmy, to był początek żałoby po stracie zdrowego dziecka, mówią rodzice noworodka.
Bartek Królik o trudnym momencie narodzin chorego dziecka
Później jednak zdecydowali, że są gotowi i chcą powitać na świecie swoją córkę. Nie wyobrażali jej sobie jako "zygoty, a po prostu dzidziusia, który ma serce". Przestała być problemem do usunięcia, zaczęła być osobą z problemem, mówią rodzice. Zaczęli więc przygotowywać się na narodziny kolejnego członka rodziny, tylko, że nieco innego od zdrowych dzieci.
Moment narodzin Jagody był kolejną wielką próbą dla Bartka Królika:
"Wypierałem to, co widzę. Doświadczyłem takiego wyparcia, jak zwierzę, które nie akceptuje swojego chorego kociątka. Nie miałem jednak wątpliwości, że mam w sobie miłość do mojego dziecka. Tylko na tym polega paradoks, że z jednej strony czujesz miłość, z drugiej fizycznie odrzucasz, nie chcesz się zgodzić z tym losem. To nie jest tak, że nie chcę się zgodzić na to dziecko. Nie chcę się zgodzić na konsekwencje, jakie mam w głowie, na to, co się może stać.", opowiadał w reportażu.
Teraz próbują żyć normalnie, kochają się, mają swoje rodzinne troski i radości, dbają o siebie wzajemnie. Sam Bartek Królik niedawno przeszedł udar, więc musi o siebie dbać ze zdwojoną siłą. Jagoda dostarcza dużo emocji, a każda pozytywna reakcja ze strony dziecka z zespołem Downa jest reakcją dwa razy cenniejszą, bo wyczekaną. Podjęli trudną, ale nie heroiczną decyzję. To przecież decyzja rodzicielska. Teraz dość pozytywnie patrzą w przyszłość:
"Jagódka każdego dnia się zmienia, nawiązuje z nami kontakt, jest dobrze. To co nas uratowało, to wiedza. Bo wiedza i miłość zabijają lęk.", podsumowała Karolina Królik.
Bardzo mocno trzymamy za tę rodzinę kciuki.