Reklama

Rodzice niezaszczepionych dzieci nie dostaną 500 plus?

Temat szczepienia dzieci jest ostatnio gorącym tematem również w Sejmie, po tym, jak trafił tam obywatelski projekt zakładający likwidację obowiązkowych szczepień. Posłowie zdecydowali, że zajmie się nim komisja sejmowa, co oburzyło opozycję. Według posłów Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej grozi to powrotem epidemii do Polski. Jak zatem walczyć z tak absurdalnymi pomysłami?

Reklama

Według niektórych polityków mocnym argumentem dla rodziców, którzy nie chcą szczepić swoich dzieci byłoby odebranie im świadczenia 500 plus. Dla "Super Expressu", poseł Stefan Niesiołowski wypowiedział się w naprawdę mocnych słowach: "To bardzo dobry pomysł. Trzeba chronić społeczeństwa przed idiotami."

Poseł Niesiołowski dodał, że na świecie odbieranie świadczeń rodzicom jest już praktykowane. "Odbieranie świadczeń tym rodzinom, które nie szczepią dzieci to nowy pomysł w Polsce, ale nie na świecie. Na przykład w dalekiej Australii już od jakiegoś czasu działa takie prawo."

Poseł ma jeszcze bardziej restrykcyjne pomysły w stosunku do niezaszczepionych dzieci. "Cofamy się do XVIII wieku. Ja poszedłbym jeszcze dalej i w przypadku, gdy dziecko nie jest zaszczepione, należałoby zakazać mu przekraczania granicy, co można uregulować przepisami unijnymi. To oraz bodziec ekonomiczny, czyli zabranie 500 plus z pewnością by pomogło wyplenić te idiotyzmy. Bo zwykłe tłumaczenie tym ludziom, jak widzieliśmy ostatnio nic nie daje. To ofensywa skrajnej głupoty. Czy musimy być świadkami śmierci dzieci, epidemii dawno niewidzianych chorób, żeby coś dotarło do tych pustych łbów?"

Jak można walczyć z nieszczepieniem dzieci?

Ostatni sondaż przeprowadzony przez "Rzeczpospolitą" pokazał, że 77% rodziców uważa, że szczepienia dzieci w Polsce powinny być obowiązkowe, a państwo powinno tego pilnować. Co więcej, ponad połowa badanych twierdzi, że dzieci, które nie mają szczepień nie powinny być przyjmowane do publicznych placówek oświatowych. Tylko 17,8 proc. uważa, że rodzice powinni sami decydować, czy szczepić swoje dzieci.

Niektórzy urzędnicy i społecznicy chcą walczyć z "opornymi rodzicami" i próbują różnych sposobów, żeby wręcz zmusić rodziców do szczepienia swoich dzieci. We Wrocławiu powstał projekt pod nazwą "Szczepimy, bo myślimy" - autorstwa społecznika Roberta Wagnera i adwokata Marcina Kostka, w którym proponują, żeby szczepienia były jednym z kryteriów podczas rekrutacji do publicznych żłobków i przedszkoli. Obywatele we Wrocławiu zebrali już prawie 2 tys. podpisów i chcą rozszerzyć akcję na całą Polskę. Naczelna Izba Lekarska poparła "Szczepimy bo myślimy", dlatego prowadzone są rozmowy z innymi okręgami. Jak zapowiadają teraz pora na Kraków.

Krakowianie i Warszawiacy bardzo naciskają i dopytują się o punkty, w których mogą wyrazić swoje poparcie dla naszego projektu. Dlatego te miasta z całą pewnością na naszej liście się znajdą. Pod znakiem zapytania stoi jeszcze kwestia, czy listy pozostawimy tylko w oddziałach Izby Lekarskiej, czy np. w przychodniach - wyjaśnia Robert Wagner dla wyborcza.pl
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama