Krem z filtrem pod makijaż: 5 sprawdzonych produktów, które nie rolują podkładu i nie wyświecają skóry
Jeszcze kilka lat temu, kremy z filtrem kojarzyły nam się z kąpielami słonecznymi na plaży. Dziś coraz głośniej mówi się o tym, że promieniowanie UV to największy wróg gładkiej i zdrowej skóry, a na rynku co rusz pojawiają się nowości z SPF na etykiecie. Jak włączyć do swojej porannej rutyny pielęgnacyjnej krem z filtrem, bez obawy o zrujnowanie makijażu? Wystarczy wybrać odpowiedni produkt. Oto nasi ulubieńcy.
W tym artykule:
- Kiedy nakładać krem z filtrem pod makijaż?
- La Roche-Posay żel Anthelios XL
- Lirene nawilżający krem SPF50
- SVR Ampoule Protect
- Holika Holika Aloe Sun Gel
- Jan Marini Antioxidant Daily Face Protectant
Kiedy nakładać krem z filtrem pod makijaż?
Żeby nie wprowadzać zamieszania, odpowiemy: zawsze. Nakładanie kremu z wysokim filtrem pod makijaż powinno wejść ci w nawyk podobnie, jak poranne mycie zębów. Skąd taka zdecydowana opinia? Dermatolodzy już od lat biją na alarm i nie chodzi tu tylko o ochronę skóry przed poparzeniami słonecznymi - to właśnie promienie UV odpowiadają za największy procent zmarszczek! Zdradzieckie promieniowanie UVA operuje nawet w pochmurne dni (jego poziom sprawdzisz łatwo w aplikacjach z prognozą pogody), a także ma zdolność przenikania przez szybę, dlatego warto wspomóc się kremem z filtrem nawet podczas pracy na home office.
Acha, jeszcze jedno - aby krem ochronny spełniał swoje zadanie, powinnaś nałożyć go… sporo (o tym, ile dokładnie, piszemy w tym artykule) - niestety, sam podkład z SPF nie wystarczy. Jak więc „zmieścić” jeszcze jeden kosmetyk w porannej rutynie tak, aby nie rolował podkładu i nie wyświecał cery? Stosując odpowiedni produkt oczywiście - czasy tłustych, bielących kremów z filtrem na szczęście odeszły w zapomnienie. Oto nasza niezawodna piątka, która sprawdzi się nawet u posiadaczek skóry trądzikowej.
La Roche-Posay żel Anthelios XL
Linia Anthelios, a zwłaszcza kultowy już fluid Shaka, to niezawodny kompan słonecznych dni. Choć większość kosmetyków z tej linii ładnie pracuje z makijażem, to naszym absolutnym faworytem jest ten krem-żel. Jak sama nazwa wskazuje, produkt ma ultralekką, żelową konsystencję i nie dosyć, że nie wyświeca cery, to jeszcze wręcz ją matuje. Dodatkowo, nie znajdziemy w nim kompozycji zapachowych ani składników komedogennych. Must have dla tych z was, które borykają się z trądzikiem.
Lirene nawilżający krem SPF50
Tak zwana „drogeryjna perełka”, która jest już z nami kolejny sezon. Krem kosztuje niewiele, ma płynną konsystencję (przypomina mleczko) i bardzo szybko się wchłania. Nie bieli, nie roluje podkładu, nie piecze w oczy przy nakładaniu na powieki. Dodatkowo, tajemniczy składnik IR Complex chroni skórę przed skutkami promieniowania podczerwonego - idealny dla osób pracujących przy komputerze.
SVR Ampoule Protect
Teraz coś nietypowego - antyoksydacyjne serum z filtrem SPF30. Być może jest to najlżejszy sposób na ochronę przeciwsłoneczną, choć należy pamiętać, że należy nałożyć je w odpowiedniej ilości! Serum można też zmieszać z ulubionym kremem nawilżającym, jako dodatkowy „booster” ochronny.
Holika Holika Aloe Sun Gel
Klasyka koreańskiej pielęgnacji, czyli aloesowy żel SPF50 Holika Holika od lat uwielbiany przez blogerki urodowe. Co do trwałości kosmetyku w ciągu dnia można się spierać, ale jedno jest pewne - błyskawicznie się wchłania i zapewnia modny efekt „glass skin” po nałożeniu podkładu. Jeśli jeszcze go nie testowałyście - zachęcamy.
Jan Marini Antioxidant Daily Face Protectant
Marka jeszcze niezbyt dobrze znana w naszym kraju, a szkoda. Niepozorne, minimalistyczne opakowania kosmetyków Jan Marini kryją w sobie naprawdę świetnej jakości produkty. Nie inaczej jest z tym antyoksydacyjnym kremem SPF30. Bardzo przyjemnie się aplikuje, ma delikatny zapach, nawilża i koi skórę i już po kilku minutach „podsycha” tak, że można śmiało nakładać makijaż. Skóra dosłownie czuje, że jest to pielęgnacja z górnej półki!