Sekrety prostego stylu
Chciałabyś mieć szafę pełną ubrań, które są wyszukane, a jednocześnie tak łatwe do noszenia, że będziesz chciała po nie sięgać każdego dnia? Dyrektor kreatywny marki Calvin Klein, Francisco Costa, ma dla ciebie rady, które pomogą ci osiągnąć cel.
- Alicja Szewczyk. Zdjęcia: Walter Chin., glamour
Są projektanci, którzy robią ładne rzeczy, żeby zadowolić klientki. I są tacy, którzy realizują swoją wizję. Francisco Costa potrafi połączyć jedno i drugie. Dzięki niemu marka, która w ostatnich latach kojarzona była głównie z dżinsami i perfumami, stała się konkurencją dla luksusowych domów mody, a on sam, za sprawą własnych interpretacji klasycznego stylu Calvina Kleina, zyskał opinię jednego z najbardziej nowatorskich projektantów. „Francisco jest, tak samo jak Calvin, wrażliwy na minimalistyczną estetykę – mówi Andrew Bolton, kurator wystaw w Costume Institute w nowojorskim Metropolitan Museum of Art. – Ale tam, gdzie Klein unikał skomplikowanych konstrukcyjnie technik, Francisco celebruje architektoniczny styl.” Costa jest wierny zasadzie: „Ubieraj się prosto i seksownie”. W jego kolekcjach nie ma ozdób, cekinów, aplikacji ani wzorów. Są za to ponadczasowe rzeczy, które wyglądają niebanalnie, ale w rzeczywistości są banalnie łatwe do noszenia i kobieta czuje się w nich komfortowo. Costa uwielbia eksperymentować z liniami i cięciami, bawić się formą. Jego ubrania mają futurystyczne fasony. Zakładki w sukienkach są poskładane niczym origami. Płaszcze mają geometryczne rękawy i celowo za duże kołnierze. Wszystko jest proste, eleganckie i zmysłowe. „Uwielbiam jego rzeczy za to, że nie przyćmiewają tego, co najważniejsze: osoby, która je nosi” – mówi Jennifer Aniston i to chyba najlepsza recenzja stylu Francisco Costy. Początki u Calvina Kleina nie były dla niego łatwe. „Ta marka to legenda amerykańskiej mody – wspomina projektant. – Ascetyczny styl mistrza Kleina jest niezwykle charakterystyczny. Wydawało mi się, że nie jestem wystarczająco cool, żeby go zastąpić.” Calvin Klein zaczynał od sklepiku z płaszczami w Nowym Jorku, a w ciągu czterech dekad stworzył modowe imperium, wprowadzając na rynek dżinsy, perfumy, bieliznę, a nawet meble i pościel. Stał się sławny dzięki wylansowaniu bokserek dla kobiet, perfumom (ck One był pierwszym zapachem unisex) i rozerotyzowanym reklamom dżinsów (jak ta, w której 15-letnia wówczas aktorka Brooke Shields prowokująco pytała: „Chcesz wiedzieć, co dzieli mnie od moich calvinów? Nic.”). Na rok przed odejściem z firmy Klein zatrudnił Francisco Costę. Pochodzący z Brazylii projektant przyjechał do Nowego Jorku, gdy miał 20 lat. Był bez pieniędzy i nie znał słowa po angielsku. W dzień uczył się języka, wieczorami studiował projektowanie. Fascynację modą odziedziczył po matce, która prowadziła fabrykę ubrań dla dzieci i do dziś jest jego największą inspiracją. Po studiach dostał pracę u Oscara de la Renty, gdzie, jak mówi, nauczył się wszystkiego o kolorach. „Miałem biuro w kuchni – wspomina. – Dosłownie! Ale wtedy, żeby uczyć się mody, zgodziłbym się nawet myć podłogi.” Po pięciu latach pracy u de la Renty odebrał telefon od łowcy głów. „Wtedy nie wiedziałem nawet, czym się zajmuje łowca głów – opowiada. – Facet nie chciał zdradzić, o jakiego projektanta chodzi, więc powiedziałem: »Nie potrzebuję pracy. Jestem szczęśliwy w Nowym Jorku. Powiedzcie mi, o kogo chodzi. I tak nie wezmę tej roboty.«” Gdy usłyszał, że miałby pracować dla Toma Forda i Gucciego, nie potrafił odmówić. Praca była spełnieniem marzeń, ale rozłąka z życiowym partnerem (trenerem koni Johnem DeStefano) okazała się nie do zniesienia. „Musiałem znaleźć nową pracę albo nowego chłopaka” – żartuje. To właśnie Johnowi zawdzięcza pracę u Kleina. DeStefano wspomniał o Coście Barry’emu Schwartzowi, z którym posiada na spółkę konie i który był wspólnikiem Kleina. Nawet jeśli Costa dostał pracę po znajomości, udowodnił, że na nią zasługuje, bo jak mówi Andrew Bolton, „każdą kolekcją otwiera nowy rozdział w historii Calvina Kleina”.
„Możesz wyglądać seksownie, nie odsłaniając zbyt wiele” – mówi Francisco Costa. Na zdjęciu: z modelką Anną Seleznevą, która ma na sobie jedną z architektonicznych sukienek z kolekcji Calvina Kleina.
7 sposobów, żeby dobrze wyglądać w kolorach „no color”
Oto rady Francisco Costy, jak je nosić, żeby było ci w nich do twarzy.
1. Wybieraj odcienie trochę jaśniejsze lub ciemniejsze od koloru twojej karnacji, a nie takie, które są idealnie dopasowane.
2. Większość cielistych kolorów wpada w tonację beżową lub różową. Jeśli dobrze wyglądasz w brązach, wybierz odcień beżowy. Jeśli jest ci dobrze w czerwieni – różowy.
3. Jeśli boisz się, że zlejesz się z kolorem, noś go daleko od twarzy, czyli np. kup spódnicę w kolorze „no color”, a gdy włożysz szarą, białą lub cielistą bluzkę albo sukienkę, zawiąż wokół szyi apaszkę w kontrastującym kolorze.
4. Bądź wierna monochromatycznym kolorom, ale nie bój się łączyć zróżnicowanych faktur. To znaczy: noś białą wełnianą spódnicę z białą jedwabną bluzką.
5. Dobieraj dodatki w neutralnych i stonowanych barwach.
6. Pokazuj ciało, ale w nienachalny sposób. Noś przezroczyste tkaniny i rzeczy odsłaniające jedno ramię. Są bardzo seksowne.
7. Szukaj ubrań, które mają wyraźną formę, np. płaszcz ze zbyt dużym kołnierzem lub spódnica-bombka.