Buty to podstawa
Podobnie jak torebki, buty to największa miłość Fracuzek (i chyba wszystkich kobiet na całym świecie). Po pierwsze: dlatego, że świetne buty potrafią całkowicie odmienić nasz wygląd. Po drugie: są wyrazem naszych aspiracji, fantazji. Symbolem tego, kim chciałybyśmy być. Po trzecie: od nich zależy nasze samopoczucie, wygoda, styl. Wymieniać można w nieskończoność, tak jak kupować kolejne pary. Paryżanka na butach nie oszczędza, ale wyznaje jedną zasadę: lepsza jedna para naprawdę pięknych butów niż cały pokój byle jakich!
- Claudia
BALERINY
● Gdyby Francuzka mogła wybrać tylko jedną parę butów, na pewno nie byłyby to szpilki, ale właśnie balerinki! Najwygodniejsze buty pod słońcem, które pasują i do spodni, i do każdej sukienki. A przy tym mają ten swój nieuchwytny, dziewczęcy wdzięk. I nawiązują do stylu największych ikon mody: Audrey Hepburn, Grace Kelly, Coco Chanel. Baleriny możesz nosić na każdą okazję. Złoto na dzień i czarny zamsz na wieczór zawsze będą dobrze wyglądały. Dodatkowy atut tych butów? Brak obcasów. Możesz w nich przetańczyć całą noc i nie ryzykujesz, że będziesz wydawać się wyższa od partnera.
MOKASYNY „PENNY LOAFERS”
● Nazwę zawdzięczają studentom elitarnych szkół amerykańskich, którzy mieli w zwyczaju wsuwać pod zewnętrzny pasek butów jednego centa (penny – grosz) na szczęście. Te wygodne, wsuwane buty na stałe zagościły w szafach eleganckich paryżanek. Klasyczny żakiet, top, dżinsy sięgające do kostki (nie dłuższe!) plus mokasyny. Oto wygodny i stylowy zestaw na jesień. Loafersy możesz zakładać niemal do wszystkiego, choć nie są tak uniwersalne jak baleriny czy o cerki. Rozważnie zestawiaj je ze spódnicami (wykluczony zestaw: mokasyny i plisowana spódniczka). I jeszcze jedno: ten rodzaj butów wygląda najlepiej w najskromniejsze wersji. Im prostszy fason (bez przeszyć, klamer, ozdób), tym bardziej elegancki.
CZARNE SZPILKI
● Powszechnie wiadomo: jedna dobra para czarnych czółenek może wystarczyć na całe życie. Jeśli właśnie zastanawiasz się nad zakupem, koniecznie zainwestuj w najlepsze, na jakie cię stać. Możesz być pewna: to będzie dobra inwestycja, ale pod warunkiem, że nie dasz się uwieść najnowszym trendom. O butach, które są w tym roku absolutnym hitem, za sezon, dwa trzeba będzie zapomnieć. A w najlepszym wypadku odłożyć do szafy i poczekać, aż staną się vintage. Paryżanki co do wyboru czółenek są konserwatywne, jak w mało której kwestii. Lubią modele ultraklasyczne, z noskami ani zbyt okrągłymi, ani zbyt długimi. Takie, które – podobnie jak one same – praktycznie się nie starzeją.
SANDAŁY
● Swoje ulubione klasyczne modele Francuzki kupują na południu kraju, najlepiej w Saint-Tropez. Na przykład u Rondiniego. Sandały nie muszą rzucać się w oczy, ale koniecznie muszą być markowe. Jeśli chodzi o buty, paryżanki są nieznośnymi snobkami. Sandały mogą być też okazją do szaleństwa. Zostałaś zaproszona do modnej restauracji i nie wiesz, jaki dress code tam obowiązuje? Jest sposób. Do klasycznej całości załóż bardzo oryginalne sandałki: ekscentryczny kolor, obcas, klejnociki. Poczujesz się jak najbardziej na miejscu zarówno w towarzystwie bardzo szykownym, jak i ultraluzackim.
OFICERKI
● Zimowa wersja niezastąpionych balerinek. Tak jak one: zawsze i do wszystkiego. Spódnica, sukienka, ba, nawet rajstopy i szorty (pod warunkiem że masz mniej niż 35 lat) – proszę bardzo! Z oficerkami będą wyglądać fenomenalnie, nabiorą sznytu (rzec można: wojskowego). Najlepsze są najprostsze, taka klasyka klasyki. Na niewielkim obcasie, z cholewką bez ozdób, z dobrej jakościowo skóry. Kolor? Oczywiście brązowe lub czarne. Mają wyglądać tak, jakby rzeczywiście służyły ci do konnej jazdy i na co dzień stały obok siodła. Tajemnicą poliszynela jest, że paryżanki swoje najlepsze oficerki kupują w sklepach jeździeckich.