Reklama

O jej zdyscyplinowaniu krążą legendy. Codziennie o 6 rano pływa, a później ćwiczy jogę. Od początku kariery nie opuściła ani jednego pokazu na żadnym Fashion Week. Wiosną skończyła 50 lat i nie zamierza zwalniać tempa. 4 października w sklepach H&M pojawiły się dodatki, które zaprojektowała. O współpracy z tym modowym gigantem opowiedziała mi w drodze między Mediolanem (gdzie mieszka) a Paryżem i Tokio (gdzie pracuje).
Dlaczego tylko dodatki?
Projektowanie ubrań to bardzo trudne zadanie, a akcesoria są czymś, na czym się znam, co kocham i z czym jestem kojarzona. Szczególnie zależało mi na biżuterii. We Włoszech wierzymy, że jej dźwięk odpędza złe myśli i złe duchy.
Co cię inspirowało?
Wszystko, co kiedykolwiek zadziałało na moją wyobraźnię. Dzieła hiszpańskiego architekta Gaudiego, które zobaczyłam w Barcelonie już jako dorosła osoba, i zwierzęta z bajek Walta Disneya, które pamiętam z dzieciństwa. Uznałam, że tylko z połączenia rzeczy, które są mi bliskie, wyjdzie coś wyjątkowego. Coś, co może stanie się ikona mody. A przynajmniej zostanie zapamiętane.
W twojej kolekcji jest mnóstwo zawieszek symboli. Jest serce, czterolistna koniczynka, a nawet... Cucciolina.
Uwielbiam symbole. Są elementem kultury, w jakiej się wychowałam. Dla nas, Włochów, biżuteria musi mieć związek ze szczęściem, religią albo astrologią. Dlatego zrobiłam charmsy ze wszystkim, co najbardziej kocham. Z Cucciolina, moimi inicjałami, szpilkami i wiśniami jak z kapelusza Piersa Atkinsona, który jest moim znakiem rozpoznawczym. To są symbole mojego życia.
Zaprojektowałaś wszystko: od pierścionków po kapelusz, buty, a nawet walizkę. Gdyby stać mnie było tylko na jedną rzecz, co radziłabyś mi kupić?
Naszyjnik albo bransoletkę z krokodylem. Jeśli nie zamierzasz wymieniać zawartości całej szafy, kup tylko to. Możesz je nosić do wszystkiego i za każdym razem będziesz wyglądać zupełnie inaczej.
Jaką najlepszą modową radę dostałaś w życiu?
Bądź odważna, próbuj, ryzykuj i baw się modą. Jeśli masz czarne ubranie, załóż do niego okazały naszyjnik, a zobaczysz różnicę. A gdy wychodzisz do pracy w dżinsach, weź ze sobą wieczorową kopertówkę.
Podziwiam twoje odważne stylizacje, ale gdy sama przyszłam do redakcji w spódnicy ze złotych cekinów, niektórzy pytali, czy idę na imprezę.
I co? Nadal ją nosisz do pracy?
Na razie nie.
Chyba za bardzo przejmujesz się tym, co mówią inni. Myśl o sobie. Jeśli lubisz chodzić w ciągu dnia w złotej spódnicy, to ją noś! Jak koleżanki zobaczą cię w niej drugi raz, przestaną zadawać pytania. Gdy ja zaczęłam chodzić w odlotowych kapeluszach, ludzie patrzyli na mnie jak na wariatkę. Teraz, gdy nie mam niczego na głowie, mówią: „A gdzie kapelusz? Tak lubimy twoje kapelusze!”. Każdy z nas potrzebuje dobrze czuć się z samym sobą, a moda to rodzaj magicznej terapii. Zobacz, co projektanci pokazują na wybiegach. Gdyby przejmowali się zdaniem innych, patrzyli na to, co się spodoba i co się sprzeda, mieliby w kolekcjach same czarne sukienki i szare płaszcze. A oni podejmują ryzyko i tworzą kolekcje, które zmieniają współczesną kulturę.
Wiesz już, co kupisz na jesień?
Płaszcz Dolce & Gabbana i buty Prady. Planuję swoją garderobę na pół roku do przodu. Od razu po pokazach robię wish list.
Czy zdarza ci się wstać i pomyśleć: „nie mam się w co ubrać”?
Nigdy. Jeśli tak mówisz, to znaczy, że masz depresję albo za dużo myślisz o modzie. Moda to tylko łączenie rzeczy. Ja otwieram szafę i wybieram te, na które akurat mam ochotę. Jeśli będę źle wyglądać, trudno. Jutro jest przecież nowy dzień.
Żałowałaś kiedyś, że wszystko w życiu poświęciłaś dla mody?
Nigdy. Moda jest moją misją. Próbowałam mieć rodzinę. Po ślubie mąż zapytał, dokąd jedziemy w podróż poślubną, powiedziałam: „W jaką podróż? Ja jutro lecę na sesję”. Kiedy odkrył, że w szafie nie ma miejsca na jego rzeczy, odszedł. Teraz mieszkam z Cuccioliną. Ona jest idealna: nie potrzebuje miejsca w szafie i nigdy nie narzeka.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama