Makijaż po polsku
Większość Polek nie wyobraża sobie wyjścia z domu w wersji sauté. A jednak na ulicach czy w tramwajach nie widać mocno umalowanych kobiet, preferujemy bowiem subtelny makijaż, który – zdaniem wizażystów – nie wykorzystuje w pełni naszego potencjału piękna. Skąd ten trend? Może stąd, że prawie każda z nas ma koleżankę, którą make-up bardziej szpeci, niż zdobi...
- Claudia
Jakie kosmetyki do makijażu Polki stosują najczęściej?
Anna Orłowska: Lubimy podkreślać oczy, więc w ogromnej wiekszości są to: tusz do rzęs i cienie do powiek – bez ich użycia nie wychodzimy z domu.
A jakiego kosmetyku nie doceniamy?
A.O.: Korektora. On w niezwykły sposób może poprawić nasz wygląd. Tymczasem Polki uważają, że takie kosmetyki podkreślają zmarszczki i postarzają. A przecież jest już tyle rodzajów korektorów, że do każdego urodowego problemu z powodzeniem można dobrać odpowiedni preparat. Te mające w nazwie „lumière”, czyli „światło” (zazwyczaj są w pędzelku), pięknie rozświetlają skórę i tuszują zmarszczki. Po bardziej kryjące wersje korektorów powinny sięgać osoby np. z głębokimi cieniami czy sińcami pod oczami. Pamiętajmy: warto je zamaskować, nawet kosztem tych dwóch zmarszczek, które widać dopiero wtedy, gdy ktoś nas ogląda z bardzo bliska.
Czego jeszcze się boimy?
A.O.: Nie wiem, czy się boimy, czy też wynika to z lenistwa, ale zdecydowanie za mało z nas używa podkładu. Nie chcemy wyglądać na „wytapetowane”, staramy się uniknąć wrażenia „ciężkiej skóry”. W efekcie beztrosko obnosimy po świecie swoje – bardzo częste u Polek – popękane naczynka, zanieczyszczenia. Niedoskonałości się pogłębiają, szczególnie gdy cera nie jest niczym przykryta. A podkład działa jak opatrunek chroniący twarz przed brudem, jaki na niej w ciągu dnia osiada. Zarówno tym unoszącym się w powietrzu, jak i tym, który nanosimy na skórę własnymi rękami, dotykając najpierw klamek, uchwytów w autobusie czy przycisków w windzie, a potem twarzy. Dlatego nie wyobrażam sobie chodzenia z „gołą” buzią i jestem zwolenniczką podkładów. Oczywiście – odpowiednio dobranych.
Czy Polki podążają za trendami, czy całe życie malują się „tak jak na studiach”?
A.O.: Makijażowe nowości podchwytują przede wszystkim młode dziewczyny. Hołdują modzie, czasem nawet przesadnie, co też nie jest najlepszym pomysłem. To, że modny jest turkus, nie znaczy jeszcze, że w tym kolorze powinny być eyeliner, cień, tusz i paznokcie. Z drugiej strony sporo jest kobiet, które zostały niewolnicami swoich przyzwyczajeń. Twarz zmienia się z wiekiem na tyle, że co 8–10 lat powinnyśmy dostosować sposób malowania się do jej aktualnego stanu. Gdy kreska na górnej powiece, wyciągnięta poza linię rzęs w „kocie oko”, zaczyna się załamywać na wiotkiej skórze, to znak, że trzeba z niej zrezygnować. Z tego powodu nie jestem fanką makijażu permanentnego.
Czy makijaż, jaki widać na polskich ulicach, różni się od tego z włoskich czy francuskich?
A.O.: Bardzo. Kobiety są tam umalowane mocniej i staanniej. Ich makijaż jest perfekcyjnie wykończony. Polki często wyglądają, jakby zatrzymały się w pół drogi, nie mogąc zdecydować, czy chcą wyglądać na umalowane, czy posłuchać głosu dobiegającego z tyłu głowy: „Nie maluj się, bo jak będziesz wyglądała?!”. Często też szkoda im czasu, więc robią wersję „szu-szu i wychodzimy”. Tymczasem naprawdę dobre efekty wymagają staranności, a także poprawek w ciągu dnia – o nich nagminnie zapominamy. Nie poprawiamy kresek, które po paru godzinach się ścierają, spływających cieni, otartego różu, a to podważa cały sens robienia makijażu.
Skąd Polki czerpią wiedzę na temat make-upu, gdzie uczymy się malować?
A.O.: Głównie z gazet i internetu, ale to wiedza powierzchowna. Tam można podać ogólne zasady, tymczasem każda twarz jest inna i to, co dobrze wygląda na modelce, niekoniecznie sprawdzi się u wszystkich czytelniczek. Nic nie zastąpi zajęć praktycznych pod okiem fachowca. Kiedyś dziewczynki uczyły się w szkołach np. upinania koka, dziś przydałyby się lekcje wizażu. Na warsztatach kobiety mówią mi, jak bardzo żałują, że dopiero teraz ktoś im pokazał, jak dobrze mogą wyglądać. Dodaje im to pewności siebie, podnosi samoocenę. Zmienia też sposób, w jaki postrzegają je inni, co z kolei naprawdę pomaga w życiu, również zawodowym.
Anna Orłowska - wizażystka, właścicielka MakeUp Art Studio