Reklama

Wytańczone dzieciństwo

Margaret Qualley wychowała się w artstycznym domu - jest córką znanej i cenionej aktorki oraz modelki, Andie MacDowell i byłego modela, Paula Qualleya. Mimo wszechobecnego aktorstwa w jej życiu, Margaret nie myślała o karierze w branży filmowej. "Dorastałam nigdy nie biorąc aktorstwa pod uwagę. To robi moja mama, a gdy masz kilkanaście lat, raczej nie chcesz być jak twoi rodzice" - powiedziała w wywiadzie dla Brytyjskiego Vogue, Qualley.

Reklama

Rodzice Qualley rozwiedli się, gdy Margaret miała 5 lat. Dziewczynka dzieliła czas między obojgiem po równo. "Jak każde dziecko rozwiedzionych rodziców, chciałam mieć oboje rodziców tylko dla siebie" - wspomina w rozmowie z Evening Standard, Qualley. Rodzice zawsze pozwalali jej podejmować samodzielnie decyzje. "Jeśli chciałam jeść lody dwa razy dziennie, mogłam to robić. Mówili mi, że nie muszę chodzić do szkoły jeśli nie chcę, a ja i tak zawsze chodziłam. Teraz myślę sobie Margaret, co Ty do cholery robiłaś?".

Qualley od dziecka marzyła o karierze tancerki. Kiedy jej rodzina przeniosła się z rancza w Montanie do Północnej Karoliny, jej matka zapisała obie córki do szkoły baletowej. Margaret miała wtedy cztery lata. Dziewczyna znakomicie radziła sobie na zajęciach i dekadę później dostała się do Szkoły Sztuk Pięknych Uniwersytetu Karoliny Północnej, by rozwijać swój talent. Zamierzała zostać profesjonalną baletnicą. Uczyła się od najlepszych w zespole baletowym American Ballet Theatre czy nowojorskim collegu artystycznym. Pewnego dnia porzuciła jednak wszystkie plany i marzenia. W jedną z zimnych nowojorskich niedziel, które Margaret spędzała na lekcjach tańca, zauważyła kobietę na wózku.

Ona była tam, bo kochała muzykę i balet. Świetnie się bawiła. I w tamtym momencie zdałam sobie sprawę, że byłam na zajęciach, których tak naprawdę nienawidziłam. Robiłam to z niewłaściwych powodów. Byłam tam tylko dlatego, by być lepsza w szkole w poniedziałek. Byłam przemęczona, nieustannie bolały mnie kolana, zdarzało się, że chodziłam o kulach, a moje biodra nie układały się idealnie, więc i tak nigdy nie byłabym tak dobrą tancerką, jaką chciałabym być. Wyszłam więc po prostu w trakcie zajęć. Rzuciłam wszystko. To było moje ogromne marzenie i porzuciłam je z dnia na dzień - mówiła Margaret Qualley

Śladami rodziców do modelingu

Po porzuceniu szkoły baletowej Margaret nie wróciła do domu, do Karoliny Północnej. Jak sama powiedziała, tak naprawdę nikogo tam nie było. Matka nieustannie pracowała, rodzeństwo wyjechało na studia, a ojciec dopiero co przeprowadził się do Panamy, by zrealizować marzenia i zbudować dom na plaży. Qualley nie chciała porzucać Nowego Jorku, wiedziała jednak, że aby utrzymać się w jednym z najdroższych miast świata, musi natychmiast znaleźć pracę. W ten oto sposób znalazła się przed drzwiami jednej z największych agencji modeli i modelek IMG, gdzie od razu dostała zlecenie.

Stanęła więc przed nowym wyzwaniem - poinformować o decyzji matkę i przekonać ją, aby ta zgodziła się na tak nagły i gwałtowny obrót sytuacji. Choć Andie MacDowell sama porzuciła studia, by stać się twarzą kampanii takich marek jak Calvin Klein czy L'oreal, Qualley nie była pewna reakcji matki. "Napisałam do mamy maila: Słuchaj, chyba już nie chcę być tancerką, rzucam balet, ale zostanę tutaj. W przyszłym tygodniu mam takie i takie zlecenie. Napisałam to w taki sposób, że nie mogła odmówić. Byłam w końcu taka zorganizowana..." - wspomina w rozmowie z Evening Standard, Qualley. Jej matka nie była rozczarowana czy zawiedziona. "Od dawna próbowała zniechęcić mnie do tańca. To ciężkie, wyczerpujące życie i krótka kariera".

Margaret szybko zatęskniła jednak za dyscypliną szkoły baletowej i poczucia artystycznego spełnienia. "W modelingu nie ma nad czym pracować, poza ciągłym odchudzaniem. W tamtym czasie zdecydowanie zmagałam się z zaburzeniami odżywiania".

Choć kariera modelki nie trwała długo, Margaret zdążyła zabłysnąć na paryskich wybiegach domów mody Valentino czy Chanel. Fotografie zdjęciowe z jej udziałem pojawiły się na łamach Vogue, Teen Vogue czy Vanity Fair.

Od modelingu do...sprzątaczki

Margaret po raz pierwszy pojawiła się na ekranie w dramacie Palo Alto. Co ciekawe, Qualley nie brała udział w castingu - rolę otrzymała, gdy odwiedzała na planie ówczesnego chłopaka, Nata Wolffa. Od tego czasu aktorka pojawiała się w największych hitach, była nominowana do nagród Emmy i pracowała z największymi nazwiskami branży filmowej: Quentinem Tarantino, Spikem Jonze czy Olivią Wilde.

Prawdziwe uznanie i rozpoznawalność przyniosła jej sławę rola u boku Brada Pitta w filmie Once upon a time in Hollywood w reżyserii Quentina Tarantino z 2019 roku. Początkowo Qualley nie sądziła, że ​​dostała tę rolę. Podczas castingów poproszono ją o zrobienie "czegoś extra":

Zaśpiewałam piosenkę Always is Always Forever. Nie wiem czemu to zrobiłam, bo mam okropny głos i bardzo się denerwuje śpiewając przed obcymi. Myślałam, że nie dostałam roli i po prostu ruszyłam z tą myślą do przodu. Po tym wydarzyła się zabawna rzecz. Tata próbował mnie przekonać, żebym przyleciała do Panamy. Powiedział, że jak kupię bilet to dostanę rolę w filmie Tarantino. Chodziło mu o to, że jeśli zaplanuje sobie czas na relaks, życie pokrzyżuje mi plany. Nie wiedział, że faktycznie poszłam na casting to filmu Tarantino. Poleciałam do taty i trzeciego dnia dostałam telefon. Musiałam natychmiast wracać na próby z Bradem Pittem! Teraz zawsze proszę tatę, żeby wspomniał nazwisko znanego reżysera, z którym chcę pracować. Żartujemy, że ma nadprzyrodzone moce i przepowiada przyszłość - wyznała w rozmowie z Vanity Fair Qualley.

Dwa lata później na ekrany trafiła nowa produkcja Netflixa Sprzątaczka, która pozwoliła Margaret przedstawić swój wachlarz umiejętności aktorskich widowni większej niż kiedykolwiek wcześniej. "Zawsze chciałam zagrać w produkcji, w której nie jestem pewna swoich umiejętności i talentu. Sprzątaczka zdecydowanie postawiła poprzeczkę bardzo wysoko" - powiedziała w rozmowie z Brief Take, Qualley. W Vanity Fair dodaje: "Dla mnie, jako 26-latki, najtrudniejszym zadaniem było zagrać wiarygodną mamę. Dlatego bardzo dużo uwagi poświęciłam mojej serialowej córce, 4-letniej Rylei. Jeśli miałyśmy mieć scenę w sklepie, zabierałam ją na zakupy. Jeśli w następnym tygodniu miałyśmy mieć scenę gotowania - robiłam jej wegańskie naleśniki". Aktorka zamontowała na stałe siedzisko dla 4-latki, by móc spędzać z nią jak najwięcej czasu i zbudować wiarygodną dla widzów więź.

Raylea to nie jedyna osoba, z którą Margaret miała bliskie relacje. Serialową mamę Qualley zagrała jej prawdziwa mama, Andie MacDowel. "Zawsze chciałam pracować z mamą. Pamiętam, spędzałam czas kwarantanny w Kanadzie i zastanawiałam się, jak ją przekonać do tego projektu i tej roli. Ostatecznie zadzwoniłam do Margot Robbie, która jest jedną z producentek Sprzątaczki. Była zachwycona moim pomysłem. Po kilku dniach mama dostała propozycję współtworzenia tego serialu, a ja trzymałam kciuki, żeby się zgodziła. Zrobiła to i utknęła ze mną na planie filmowym na 9 miesięcy" - wyznała Mashable Margaret Qualley.

Reklama

Andie MacDowel wspomina czas kręcenia Sprzątaczki w Victorii, Kolumbii Brytyjskiej. Choć aktorki spędzały dużo czasu razem na planie, rzadko miały okazję spotkać się prywatnie i spędzić czas tylko we dwie. "Co niedziele robiłam rosół, Margaret przychodziła, jadłyśmy wspólnie obiad i szłyśmy na masaż. To był jedyny dzień, kiedy widziałam ją poza planem w ciągu całego tygodnia" - mówiła Vanity Fair MacDowel.

Reklama
Reklama
Reklama