Reklama

13 października w godzinach wieczornych pracownik filadelfijskiego metra zgłosił na policję zdarzenie, do którego doszło w prowadzonym przez niego pociągu. Tego dnia ok. godz. 21 doszło do gwałtu na kobiecie. Podejrzanego udało się zatrzymać, jednak reakcja osób, które były świadkami aktu przemocy, wciąż przyprawia o dreszcze.

Reklama

Filadelfia: gwałt w metrze

Sprawcą gwałtu jest 35-letni Fiston Ngoy. Mężczyzna podaje się za bezdomnego i według agencji Reutera twierdzi, że kobieta miała dobrowolnie odbyć z nim stosunek. Ofiara, która po zdarzeniu trafiła do szpitala, zeznała natomiast, że została wobec niej użyta przemoc, a mężczyzna brutalnie zgwałcił ją na oczach innych pasażerów. Potwierdzają to ustalenia policji.

Ngoy usłyszał on już zarzuty gwałtu i napaści na tle seksualnym. Rozprawa odbędzie się 25 października.

Największym zaskoczeniem jest obojętność współpasażerów. Według szefa lokalnej policji, Thomasa Nestela z nagrań monitoringu wynika, że kobieta ewidentnie próbowała się bronić przez około 40 minut, a żadna z kilkunastu osób obecnych w wagonie nie reagowała:

Aż dziesięć osób widziało część ataku na tę kobietę. Ludzie trzymali telefony, jakby nagrywali to zdarzenie lub robili zdjęcia – przekazał w oficjalnym oświadczeniu Thomas Nestel.
Atak mógłby zostać przerwany, gdyby ktoś z podróżnych zadzwonił pod 911 (numer alarmowy w USA - przyp. red.) – stwierdził natomiast rzecznik SEPTA (lokalnego transportu miejskiego - red.), John Golden.
Reklama

Służby ustalają, czy faktycznie któraś z obecnych w wagonie osób zarejestrowała sytuację. Niestety, można przypuszczać, że najprawdopodobniej żaden ze świadków nie zostanie pociągnięty do odpowiedzialności.

Reklama
Reklama
Reklama