Reklama

11-latek samotnie dotarł na granicę

11-letni chłopiec przebył 1000-kilometrową trasę z Zaporoża (w Ukrainie) do granicy ze Słowacją. Tam celnicy pomogli mu przejść przez granicę. Po jej przekroczeniu zaopiekowali się nim wolontariusze. Historię o odwadze i sile dziecka wojny opisują wszystkie media.

Reklama

O historii 11-latka poinformowało w mediach społecznościowych słowackie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Chłopiec miał przy sobie paszport, plastikową torbę i na ręku napisany numer telefonu.

- To jest największy bohater wczorajszej nocy (z piątku na sobotę - przyp. red.). Przez granicę z Ukrainą przyszedł na Słowację zaledwie 11-letni chłopiec z Zaporoża. Z jedną plastikową torbą, paszportem i numerem telefonu zapisanym na ręku, przyszedł zupełnie sam, ponieważ jego rodzice musieli zostać w Ukrainie. Zaopiekowali się nim wolontariusze, zabrali go w ciepłe miejsce, zapewnili mu jedzenie i picie, które też spakowali (do nowego plecaka - przyp. red) w dalszą podróż. Ujął wszystkich swoich uśmiechem, dzielnością i determinacją godnymi prawdziwego bohatera. Dzięki numerowi zapisanemu na ręce i kartce papieru w paszporcie, udało się skontaktować z jego bliskimi, którzy później po niego przyszli i cała historia dobrze się skończyła.

Z dalszego wpisu dowiadujemy się, że chłopiec został przewieziony do Bratysławy, gdzie czekała na niego rodzina. Jakim cudem dziecko samo przemierzało Ukrainę?

Zobacz także

Przeczytaj także:

Wiktoria urodziła syna w zimnym i mokrym schronie: "Nie mogłam uwierzyć, że będę rodzić podczas wojny". Jej relacja z porodu szokuje

"Trzymałam go na rękach i mówiłam: Masz szczęście, jesteś wyjątkowy, urodziłeś się w Ukrainie, jesteś nowym Ukraińcem" - wspomina 32-letnia Wiktoria. Jej relacja z porodu w czasie wojny szokuje. Tak rodzą nasze dzielne sąsiadki zza wschodniej granicy. Cud narodzin dzieje się w zimnych, mokrych i obskurnych schronach. Zobaczcie te przejmujące zdjęcia.
Porody w ukraińskich schronach
Fot. Getty Images

Mama chłopca zamieściła poruszające nagranie

Mama 11-letniego chłopca nagrała wzruszający filmik, w którym podziękowała wszystkim za pomoc i opiekę nad synkiem. Nagranie opublikowało słowackie ministerstwo. "Jestem wdzięczna, że uratowaliście życie mojemu dziecku" - mówi ze łzami w oczach kobieta.

- Jestem mamą kilkorga dzieci i wdową. Chciałabym wyrazić moją szczerą wdzięczność wszystkim celnikom i wolontariuszom na Słowacji, którzy zaopiekowali się moim synem. Pomogli mu o własnych siłach przekroczyć granicę. Mój syn ma 11 lat. Na słowacką granicę dotarł pociągiem, gdzie spotkał celników, którzy wzięli go za rękę i pomogli mu przekroczyć granicę ze Słowacją. Tam wolontariusze zaopiekowali się nim, dali mu jedzenie i zawieźli do Bratysławy. Jestem wdzięczna, że uratowaliście życie mojemu dziecku” – wyznała mama 11-latka.

Przeczytaj również:

Wojciech Bojanowski, polski korespondent w Ukrainie: "Krew na podłodze miesza się z cebulą, a makaron z łuskami od nabojów"

Wojciech Bojanowski, polski dziennikarz TVN relacjonujący wojnę w Ukrainie: "Dziwne to wszystko i smutne"
www.instagram.com/w.bojanowski
www.instagram.com/w.bojanowski

Wzruszający gest polskich mam na dworcu kolejowym. To zdjęcie obiegło cały świat

Polki i Polacy masowo pomagają osobom, które uciekają z atakowanej przez Rosję Ukrainy. Na niesamowity pomysł wpadły mieszkanki Przemyśla - fotografia, przedstawiająca pozostawione przez nie na peronie wózki dla dzieci, już stała się viralem.
Wózki dziecięce na dworcu w Przemyślu
@GrzegorzLaguna / twitter.com

Leżała dwie godziny pod gruzami w Charkowie. "Płakałam, myśląc, że umrę pogrzebana żywcem, a ja prawie nigdy nie płaczę"

Jednym z miast, które najbardziej cierpi podczas rosyjskiej inwazji w Ukrainie to Charków. Po zbombardowaniu bliska śmierci była ukraińska trenerka pływaków, Ajuna Morozowa. Cudem przeżyła ciężkie godziny, przygnieciona gruzami
foto/gettyimages
foto/gettyimages
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama