Znalazła tajemniczą starą fotografię. Jej właściciela szukał cały internet. Kim jest para na zdjęciu?
Młodzi, piękni i uśmiechnięci. Para na starej, zagubionej fotografii to czyiś rodzice. Zdjęcie z 1955 roku z pewnością jest ważną pamiątką rodzinną, nic więc dziwnego, że tysiące internatów próbuje pomóc mu wrócić do prawowitego właściciela. Też dałyście się na to nabrać?
Stara fotografia pary zakochanych szuka właściciela
Jakiś czas temu pewna kobieta wrzuciła na Facebooka zdjęcie starej fotografii. Znalazła ją pod sklepem. Na zdjęciu widniał napis „Mama i Tata 1955”. Przekonana, że chodzi o ważną, rodzinną pamiątkę postanowiła poprosić o udostępnianie posta, z nadzieją, że fotografia wróci do prawowitego właściciela. Szybko okazało się, że… to wszystko nieprawda, a para ze zdjęcia nigdy nie istniała. W każdym razie nie w prawdziwym życiu.
Foto: screen z Facebooka
Stara fotografia pary zakochanych to oszustwo?
Cała sytuacja okazała się żartem, który przywędrował do Polski aż z Izraela. 34-letni Ariel Plavnik, pracownik biura turystycznego z miasta Kefar Sawa, postanowił dla żartu udostępnić podobny post. Na swoim profilu opublikował celowo postarzony kadr z filmu „Powrót do przyszłości”. Para na rzekomo zagubionej fotografii to aktorzy Crispin Glover i Lea Thompson, filmowi rodzice głównego bohatera Marty'ego McFlya.
Żart w ciekawy sposób gra z konwencją filmu. Sugeruje, że do roku 2020 przybył Marty we własnej osobie i przy okazji zgubił rodzinną pamiątkę. Kultowa produkcja z lat 80. do dziś cieszy się niesłabnącą popularnością. Tym bardziej zaskakuje więc fakt, że tysiące ludzi nie rozpoznało aktorów i w najlepszej wierze udostępniali fotografię.
kadr z filmu "Powrót do przyszłości"
Jedno trzeba przyznać, żart udał się aż zbyt dobrze. Post Ariela Plavika udostępniło 7 tys. osób. Zaangażowały się również organizacje pomagające odszukać członków rodziny, z którymi kontakt przerwały różne dramatyczne wydarzenia, na przykład Holokaust. Z Izraela kawał powędrował aż do Kanady. W końcu trafił również do Polski.
Choć trzeba przyznać, że żart jest bardzo pomysłowy, to ktoś mógłby zarzucić jego autorowi marnowanie zasobów organizacji, które starają się pomóc prawdziwym rozdzielonym rodzinom.
Co sądzicie o takim kawale? Dałyście się nabrać?