Reklama

Podbiła serca ludzi wykonaniem piosenki "Mam tę moc" w kijowskim schronie

Kilka dni temu media społecznościowe obiegło nagranie dziewczynki, która zaśpiewała w kijowskim schronie piosenkę "Mam tę moc" z bajki "Kraina lodu". Nagranie kilkuletniej Amelki zamieściła na Facebooku Marta Smechowa. - Widząc w jednym z kijowskich schronów bombowych, jak dzieci rysują jasne obrazy w przyćmionym świetle, ja oczywiście nie mogłam przejść obok w ciszy... Zatrzymałam się, pochwaliłam, zaproponowałam zrobienie małej wystawy, żeby jakoś udekorować to niezbyt radosne miejsce - napisała w mediach społecznościowych.

Reklama

Dziewczynka wyznała, że w przyszłości chciałaby śpiewać na wielkiej scenie:

Wyszeptała swoje marzenie, że chce śpiewać na dużej scenie przed publicznością.

To natchnęło kobietę, żeby namówić Amelkę na występ w schronie. Jak wspomina ten moment był wyjatkowy:

- Wszyscy odłożyli swoje sprawy i słuchali piosenki w wykonaniu tej dziewczyny, która właśnie promieniowała światłem… Nawet mężczyźni nie mogli powstrzymać łez.

Nagranie występu Amelki, oczywiście za zgodą mamy kobieta zamieściła na Facebooku. Później popłynęło w świat i stało się viralem.

Utwór dotarł do twórców hitu z "Krainy lodu". Kristen Anderson-Lopez, która razem z mężem - Robertem Lopezem - napisała muzykę i słowa do tej piosenki za pośrednictwem Twittera zwrócili się do dziewczynki:

- Kochana Dziewczynko z pięknym głosem, mój mąż i ja napisaliśmy tę piosenkę jako część historii o uzdrowieniu rodziny w bólu. Sposób, w jaki to śpiewasz, jest jak magiczna sztuczka, która rozprzestrzenia światło w twoim sercu i leczy każdego, kto ją usłyszy. Śpiewaj dalej! Słuchamy!"

Słów wzruszenia nie kryła także Idina Menzel, która użyczyła głosu Elsie. "Widzimy cię. Naprawdę widzimy cię" - napisała na Twitterze artystka.

Przeczytaj również:

Ołena Zełenska prosi pierwsze damy o pomoc: "Nie poznałybyście Ukrainy – masowe groby zajęły miejsce kwitnących miast"

Ołena Zełenska napisała list otwarty, który opublikowała na Instagramie. Wspomina w nim piękną Ukrainę na przedsionku wojny oraz spotkanie z pierwszymi damami całego świata, które odbyło się w sierpniu w Kijowie.
Ołena Zełenska, ukraińska pierwsza dama, napisała list otwarty: "Nie poznalibyście Ukrainy – masowe groby zajęły miejsce kwitnących miast"
Instagram @olenazelenska_official

Dziewczynka jest już bezpieczna w Polsce

Jak się okazuje dziewczynka Amelia Anisowicz razem z 15-letnim bratem Mishą i ich babcią jest już bezpieczna w Polsce. Rodzice zostali w Kijowie, aby przygotowywać posiłki dla walczących ukraińskich żołnierzy. Jak dowiedzieli się dziennikarze portalu "The Sun" Amelka spędziła w bunkrze sześć dni. Później po dwóch dniach drogi dotarła z babcią i bratem do Polski.

- Byłam potwornie smutna, że się muszę pożegnać z dziećmi, ale to najlepsza decyzja, by być pewnym, że są bezpieczne. Myślę, że Kijów się obroni, a my wygramy. Tylko za jaką cenę? Ile jeszcze dzieci musi zginąć? Dzieci powinny się bawić i szczęśliwe śpiewać piosenki z 'Krainy lodu', ale przez Putina muszą kryć się w podziemnych bunkrach - mówiła mama Amelki Lilia Anisowicz w jednym z wywiadów.

W rozmowie z "The Sun" mama Amelki wyznała: - Zawsze wiedziałam, że Amalia jest bardzo utalentowanym, słodkim aniołkiem. Teraz cały świat o tym wie.

Dokument o utalentowanej Amelce nakręciła stacja TVP. W rozmowie z dziennikarką Marią Stepan, Amelka wyznaje:

Coś tam sobie podśpiewuję. To nie jest tak, że zaczęłam od razu dobrze śpiewać. Uczyłam się. (...) Wyobrażałam sobie, że jestem na scenie, że są tam tysiące ludzi.

"Mała wojowniczka, żywe srebro" - napisała o Amelii Maria Stepan na Twitterze.

Dzisiaj będąc w Polsce Amelka ma jedno największe marzenie: "Żeby w Ukrainie nastał pokój" - mówi dziewczynka.

- Wszyscy będą mogli robić w domu to co kiedyś. Wreszcie będą mogli normalnie spać...

Poniżej zobaczcie wywiad z Amelką:

To Cię może zainteresować:

Jej zdjęcie obiegło świat. Ciężarna Ukrainka zmarła wraz z dzieckiem po zbombardowania przez Rosjan szpitala w Mariupolu

Zdjęcie niesionej na noszach ciężarnej kobiety ze zbombardowanego szpitala położniczego w Mariupolu zna prawie każdy. To jedno z najbardziej wymownych symboli pokazujących okrucieństwo wojny. Tym bardziej , że zarówno bohaterka zdjęcia, jak i jej dziecko nie żyją.
Jej zdjęcie obiegło świat. Ciężarna Ukrainka zmarła wraz z dzieckiem po zbombardowania przez Rosjan szpitala w Mariupolu
Getty Images
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama