Reklama

Dom na kółkach. Wyremontowany autobus zamiast willi - pomysł na szczęśliwe życie na walizkach

Jed Harris i Marthe Rovik to jedna z najsłynniejszych par, które żyją na czterech kółkach. Mieszkają w starym autobusie, który kilka lat temu postanowili wyremontować, i podróżują po całym świecie. Jak zaczęła się ich przygoda? Pewnego dnia sprzedali około 80 proc. wszystkiego, co posiadają (również nieruchomości) i kupili stary autobus, który chcieli wyremontować i przekształcić w dom na kółkach. Remont autobusu zajął im 18 miesięcy, a większość pracy wykonywali samodzielnie. Jak przyznają w wywiadach i na swoim Instagramie, nie był to okres łatwy. Jednak, gdy po raz pierwszy weszli do wyremontowanego autobusu, by ruszyć nim w świat, poczuli nieziemską wolność i uczucie, którego nie zamieniliby na nic innego.

Reklama

Dom na kółkach. Gdy masz duszę podróżnika

38-letni Jed Harris i 37-letnia Marthe Rovik marzyli o życiu na walizkach od samego początku. Poznali się w Norwegii na wakacyjnych saksach, a gdy skończyła się im wiza, nie wrócili od razu do rodzimej Australii, ale przez dwa lata podróżowali po całym świecie. Dopiero po tym czasie wrócili do ojczyzny, gdzie w październiku 2010 roku wzięli ślub na jednej z plaż wschodniego wybrzeża Australii. Jest romantycznie? Będzie jeszcze bardziej!

Niedługo potem Jed i Marthe zostali rodzicami. To przyjście na świat córeczki Ellidy Olise Harris sprawiło, że zaczęli poważnie myśleć o domu na czterech kółkach. Jak bowiem inaczej połączyć marzenie o stworzeniu ciepłego, przytulnego domu, w których wychowywać mogłyby się dzieci, z wielkim pragnieniem zwiedzania?

Tak narodził się pomysł, by kupić stare „wielkoformatowe” auto i przekształcić je w dom. Jed i Marthe sprzedali więc niemal wszystko, co posiadali, i kupili stary autobus. Jeszcze zanim wyruszyli w pierwszą trasę na świecie pojawiła się druga córeczka pary - Embla Eli Harris.

Zobacz też: Busem przez świat - Polacy, którzy rzucili pracę za biurkiem

Dom na kółkach. Sprzedali niemal wszystko i kupili stary autobus

- Mieszkaliśmy w domu z trzema sypialniami w zachodniej Australii. Mieliśmy dwoje dzieci, ale nie byliśmy szczęśliwi – wspominają. – Żyliśmy bardzo skromnie, dużo pracowaliśmy, czuliśmy się wyczerpani, ponieważ nie było wokół nas rodziny, na której moglibyśmy się oprzeć. Staraliśmy się zaakceptować taki stan rzeczy. Wmawialiśmy sobie, że przecież nie jesteśmy jedyną rodziną, która musi w ten sposób żyć, że musimy to wszystko robić, by iść na przód. Ciągle szukaliśmy pomysłu, jak zarobić więcej, na tyle dużo, by móc spędzać więcej czasu z rodziną i nie martwić się o to, jak związać koniec z końcem – opowiadają dalej.

Pewnego dnia uświadomili sobie, że takie życie to nie jest ich droga.

- Pewnego dnia zrozumieliśmy, że naszym pragnieniem nie jest posiadanie coraz większej ilości pieniędzy. Nie tak chcemy żyć. Nasze pragnienie bycia razem i tworzenia rodziny, o jakiej marzymy, nigdy się nie spełni, jeśli pójdziemy tą drogą. Uświadomiliśmy sobie, że musimy myśleć nieszablonowo. Zamiast próbować zarabiać coraz więcej, zaczęliśmy zastanawiać się, jak sprawić, by pieniędzy potrzebować mniej – mówi Marthe.

Tak narodził się pomysł kupienia autobusu. Jed i Marthe pomyśleli, że dzięki temu nie będą musieli spłacać kredytu hipotecznego, martwić się o to, skąd wziąć pieniądze na czynsz czy prąd, a to pozwoli Jedowi być bliżej rodziny.

Stary autobus zamiast domu - ile kosztuje remont?

Tak oto kupili autobus za 7 tys. dolarów, który udało się wyremontować w ciągu 18 miesięcy. Najważniejszym punktem remontu było wyjęcie z autobusu 60 siedzeń i rozebranie go niemal w całości. Ostatecznie remont autobusu kosztował parę 28 tys. dolarów.

Być może zapytacie z czego żyją dzisiaj młodzi państwo Harrisowie? Jed i Marthe znaleźli pracę, którą mogą wykonywać online. Bardzo im na tym zależało, bo jak przyznają, chcieli spędzać jak najwięcej czasu ze swoimi dziećmi i móc podróżować po świecie bez konieczności codziennego pracowania z biura.

Praca zdalna w czasie pandemii. Marzenia o domu na kółkach coraz bardziej realne

Jeszcze kilka lat temu, gdy Jed i Harris dopiero co marzyli o takich możliwościach, praca online nie była tak popularna jak teraz. Pandemia koronawirusa sprawiła, że wiele firm przestawiło się na pracę zdalną, a pracownik może pracować z każdego miejsca na świecie, pod warunkiem, że ma internet. Ja chociażby piszę dla Was ten artykuł, siedząc w piżamie, pijąc kawę z moim ulubionym mlekiem kokosowym, jakieś 30 km od biura.

Wróćmy jednak do naszych australijskich dromaderów. Jak już wspomniałam, Jed i Harris przez półtora roku remontowali stary autobus marki MAN z 1998 roku. Gdy wszystko było gotowe, w sierpniu 2019 roku ruszyli w swoją pierwszą podróż na czterech kółkach. Jak podkreślają w wielu wypowiedziach, wsiadając do swojego „wehikułu”, czuli niesamowite uczucie wolności.

Podróżowanie z domem na kółkach uświadomiło nam, że nie musimy mieć zbyt wielu pieniędzy, byśmy czuli się bogaci – podkreślali wielokrotnie Jed i Marthe.

Co prawda, para podróżuje tylko po Australii, ale ich zdaniem to wystarczy, by zaspokoić ich głód podróży, a jednocześnie tworzyć wspaniałą rodzinę. Przemierzyli już tysiące kilometrów.

- Odkąd przeprowadziliśmy się do autobusu, każdego ranka budzę się i wiem, że cały ten trud i wszystkie pieniądze były tego warte – dodaje Jed Harris.

Zobacz też: Najbardziej popularni podróżnicy na Instagramie. Ich konta warto znać!

Dom na kółkach. Jak wychować dzieci, będąc non stop w podróży?

Jednak mieszkanie w autobusie i podróżowanie z miejsca na miejsca to również trudności – naprawy usterek i nieprzewidziane nieprzyjemne niespodzianki, ale też trudne rozstania z miejscami, do których przyjeżdża się tylko na chwilę. Jed i Harris doskonale zdają sobie z tego sprawę, szczególnie w kontekście dwójki ich dzieci.

- To była najtrudniejsza rzecz, by ustalić, jak maksymalnie długo możemy pozostać w jednym miejscu, by dzieci nie musiały doświadczać uczucia wypalenia, straty – wyjaśnia Marthe. – Jednocześnie widzimy, że im dłużej jesteśmy w trasie, tym pewniejsze są dziewczynki.

Jed i Marthe dodają, że ich rodzina i przyjaciele, choć początkowo byli bardzo sceptyczni, wspierają ich w podróżowaniu i przekonują się do domu na kółkach.

Dom na kółkach. Nie czekaj na mocny zwrot akcji. Weź stery w swoje ręce!

- Wiele osób marzy o większym domu, nowym samochodzie czy nowej łodzi, ale to są pragnienia, które sprawiają, że tylko coraz ciężej i ciężej pracujesz, by to osiągnąć, by utrzymać się na odpowiednim poziomie stylu życia – wyjaśnia Jed.

- Często ludzie decydują się na podobne zmiany, gdy dzieje się coś wyjątkowego, tracą kogoś bliskiego, doświadczają czegoś traumatycznego, wtedy decydują się na skok na głęboką wodę. My postanowiliśmy, że nie będziemy czekać na takie wydarzenie i weźmiemy los w swoje ręce – wyjaśnia Jed.

- Nie czekaj, aż jakieś wydarzenie zmieni Twoje życie.

Dom na kółkach. Ile potrzebujesz przestrzeni? Jak urządzić dom - kamper?

Jak żyją dzisiaj Jed i Marthe wraz z dwójką swoich dzieci? Twierdzą, że dom na kółkach póki co w zupełności im wystarcza i nie potrzebują więcej do szczęścia. W środku wyremontowanego autobusu znajduje się przytulna przestrzeń wspólna, którą Jed i Marthe nazywają salonem. Jest też kuchnia ze zlewem, kilkoma szafkami i pełnowymiarową lodówką. W łazience znajduje się prysznic oraz toaleta. Jest też miejsce na małą wanienkę dla córeczek. W autobusie znajdują się też łóżka dla wszystkich członków rodzina, a nawet mini pokój zabaw dla dzieci.

- Wszyscy jesteśmy wielkimi minimalistami, a każdy zakup mebla czy dodatku do naszego autobusu dokładnie planujemy – wyjaśnia Marthe.

To, co najbardziej podróżnicy kochają w swoim domu na kółkach, to widok.

- Uwielbiamy ogromne okna naszego autobusu, z których możemy podziwiać widoki – mówi Marthe. Patrzymy na widnokrąg, gdzie nas oczy poniosą, a nasz widok z okna nieustannie się zmienia – dodaje.

Jed i Marthe do tej pory zwiedzili całą wschodnią i południową Australię oraz Tasmanię i Nową Południową Walię.

- Podróżujemy cały tydzień, szukając pięknego miejsca, w którym moglibyśmy spędzić kilka tygodni – mówi Jed.

- Wolność – to uczucie, które nieustannie nam towarzyszy. Nie mamy rachunków do zapłacenia, często tracimy poczucie czasu, możemy mieszkać, gdzie tylko zapragniemy – podsumowują Jed i Marthe, mając nadzieję, że ich historia i historia ich starego autobusu zainspiruje innych do spełniania własnych marzeń.

Reklama

Zobacz też: Rzuć to i jedź! Polki, które mieszkają na krańcu świata!

Reklama
Reklama
Reklama