Daleka podróż duszy
Każdy jest czyjąś ofiarą, każdy jest dla kogoś katem. Uzdrowić te relacje można tylko w jeden sposób: wybaczając. Radykalne Wybaczanie to wielka podróż bez ruszania się z miejsca - z krainy ofiar i oprawców do krainy miłości.
Drugiego dnia warsztatów Radykalnego Wybaczania Jola wpada na zajęcia w ostatniej chwili. Zdenerwowana, sfrustrowana, bo pierwszego dnia nic nie poczuła. Ludzie płakali, uwalniali się od żalów, mówili, że czują ulgę, że wybaczyli tym, którzy ich skrzywdzili, a dusza Joli ani drgnęła. O tym właśnie chciała rozmawiać z Colinem. Podeszła do niego, a on powiedział: - Sorry, Jola, przyjdź na przerwie, za dwie minuty rozpoczynam zajęcia...
Krzyk po raz pierwszy
Grudzień 2004. Colin Tipping, Anglik, twórca Radykalnego Wybaczania, jest w Polsce po raz drugi. Na jego warsztaty zjechało z całego kraju dwieście osób. Jola ma 40 lat i wszystko przyjmuje "na rozum", ale emocje dopominają się o swoje. Kwadrans później salę przeszywa krzyk. Dziki, bolesny, nieokiełznany wrzask obolałej duszy. Uczestnicy kursu unoszą się z miejsc, spoglądamy jeden na drugiego. Colin mówi: - Krzyczcie razem z nią, pomóżcie jej! I dwieście osób zaczyna krzyczeć. Colin mówi: - Oddychajcie z Jolą! I dwieście osób zaczyna głośno oddychać. Krzyczymy i oddychamy aż do zawrotu głowy, zachowujemy się jak szaleńcy i... zaczynamy zdrowieć! A Colin Tipping zyskuje jeszcze jeden plus: staje się aniołem-uzdrowicielem Joli. Oto bowiem jego dusza zgodziła się odegrać wobec Joli rolę surowego faceta, który powtarzając bolesny dla niej schemat zachowania pozwolił jej uwolnić zaskorupiały ból i rozpocząć proces uzdrawiania.
Kiedy odchodzi ból
Podchodzę do niej na przerwie. Opowiada, że ma depresję od dzieciństwa. Urodziła się jako najmłodsze dziecko w rodzinie - ma trzech starszych braci. Mama nigdy jej nie lubiła. Jola nie wie, dlaczego - po prostu nie i już! W domu była traktowana jak popychadło, wmawiano jej, że jest do niczego. Była maleńka, gdy rodzice oddali ją na wychowanie cioci. Ojciec zabrał ją z powrotem do domu po śmierci mamy. Ktoś musiał przecież sprzątać i gotować, a ona miała już 12 lat... Ile odbyła w swoim życiu wizyt u psychologów i psychiatrów, ile terapii... Nic nie pomogło, a nawet się pogorszyło.
Kilka razy odrzuciła ją grupa terapeutyczna. Przyszła na "radykalne" z wielką nadzieją, a tymczasem pierwszego dnia warsztatów nie zdarzyło się nic. Wróciła do domu przygnębiona, w nocy nie mogła spać. Chciała o tym pogadać z mistrzem, ale on nie miał dla niej czasu. Tak, jak kiedyś matka i ojciec. Jak ciotka... Jak psychoterapeuci, którzy niby słuchali, a pod stołem patrzyli na zegarek... Znów ktoś nie miał dla niej czasu. Znów ktoś nie miał dla niej czasu!!! Krzyk... Mówi: - Tu po raz pierwszy pozwolono mi się wykrzyczeć do końca. Nareszcie wyrzuciłam z siebie czterdziestoletni ból; po raz pierwszy w życiu czuję się lekko...