Reklama

Wczoraj wieczorem - mówi dziewczyna, która dojeżdża na zajęcia autobusem - na pustym przystanku, na śniegu znalazłam świeżą różę. Białą. W pobliżu nie było nikogo, nawet śladu stopy...Dla Izabeli to żadna nowina. Takie właśnie są Anioły. Tylko czekają, żeby nam pomóc, by sprawić jakąś miłą niespodziankę.
Gdy się stale z nimi rozmawia, gdy się prosi o opiekę i pomoc, budzą nawet rano do pracy i wynajdują w godzinach szczytu miejsce do parkowania... Tylko ludzie nie wiedzą, że można i należy prosić. Że one tylko czekają na znak od podopiecznego. A niekiedy wcale nie czekają, lecz pojawiają się same, nieproszone, na ratunek...
Iza Gruchalska doświadczyła ich absolutnej miłości dwa lata temu, kiedy trafiła do szpitala ze wstrząsem septycznym. Błyskawicznie spadające ciśnienie krwi, 60 tys. białych ciałek, co jakiś czas utrata przytomności... Jako pielęgniarka z zawodu wiedziała, co to znaczy. Na izbie przyjęć kilku lekarzy ratowało jej życie, a wśrod nich jeden - cały czas u wezgłowia. Od początku uspokajał, że za dwa tygodnie całkiem zdrowa wróci do domu. Ale kiedy dwa tygodnie później, opuszczając szpital, chciała mu podziękować, powiedziano jej, że taki doktor tutaj nie pracuje.- Przestałam wtedy w Anioły wierzyć - uśmiecha się Iza. - Ja zaczęłam je widzieć!
Po wyjściu ze szpitala posypały się "cudowne zbiegi okoliczności". Na przykład, będąc kiedyś na drugim końcu Polski, zobaczyła w antykwariacie książkę o aniołach. Marzyła o niej od dawna, a teraz - jaki pech - nie miała pieniędzy, by ją kupić. Następnego dnia rano na parapecie okna hotelowego pokoju znalazła 100 złotych. Z całą pewnością nie leżały tam poprzedniego wieczoru...
Takich historii Izabela zna bez liku, bo przecież dochodzą jeszcze opowieści uczestników jej "anielskich kursów". Pewna kobieta, od lat cierpiąca na depresję, zawiadomiła ją miesiąc po kursie, że czuje się znacznie lepiej, że prosi lekarza o odstawienie lekarstw. Innej minęły koszmarne sny. Iwonie, przyjaciółce Izy, zachorował zeszłego lata szczeniak. Doznał wstrząsu polekowego, zaczął umierać. Iwona zadzwoniła po pomoc do Izy. Ta kazała modlić się do Annauela, anioła, który leczy wszystkie choroby. - Modliłam się żarliwie kilka godzin i nie zauważyłam, kiedy minęła północ - wspomina Iwona. - Uświadomiłam sobie wtedy, że to dzień moich urodzin. Uderzyłam więc w modły nie tylko do Annauela, ale do wszystkich Aniołów, które mają jakikolwiek związek ze zdrowiem. "Dajcie mi tego psa w prezencie na urodziny" - prosiłam. Po godzinie sunia zeskoczyła z moich rąk i pobiegła się bawić...- Cuda zdarzają się co dzień - tłumaczy Iza. - Tylko mają różną postać, nie zawsze taką, jakiej byśmy pragnęli, nie zawsze są spełnieniem naszych marzeń. I tak jest dobrze!
Wiele osób nie rozumie, że najlepsze, co je może w życiu spotkać, to właśnie fakt, iż nie dostają tego, o co proszą. Anioły czasami nie dają czegoś, by uchronić człowieka przed sytuacją stokroć trudniejszą niż ta, z powodu której cierpi teraz.Każdemu jego Anioł Najlepiej je przywoływać poprzez medytację i modlitwę z uroczystym nastawieniem, w odpowiednim stanie ducha. Anielskie karty, których interpretacji uczy Izabela, to ścieżka "na skróty", ale w nagłej potrzebie świetnie się sprawdza. Wystarczy skupić się na problemie, poprosić Anioły o odpowiedź i wyciągnąć z talii jedną lub kilka kart.Jeśli mamy talię, gdzie wizerunki Aniołów dopełnione są podpisami, dostajemy odpowiedź od razu.
Jak Ewa, studentka polonistyki, której w zimowej sesji nie chciało się uczyć do egzaminów. Zabierała się do książek jak "pies do jeża". Któregoś ranka sięgnęła po talię z Aniołami. Starannie ją potasowała i wyciągnęła kartę. Pod fioletowo-złotą sylwetką Archanioła Zadkiela widniał podpis: "Miej otwarty umysł i zdobywaj nową wiedzę. Potem będziesz tego uczył innych". Następnego dnia wyciągnęła tę samą kartę i trzeciego też tę samą...
Małgorzata opowiada o dniu, kiedy mąż wyprowadził się z domu. Pół dnia chodziła po pustym mieszkaniu i wyła z bólu. Nagle przypomniała sobie o anielskich kartach - prezencie od przyjaciółki. Białoskrzydły Archanioł Ariel przemówił do niej z tekturowego kartonika: "Nie cofaj się akurat teraz. Jest dla ciebie wspaniały czas, a ty jesteś gotowa, aby wzlecieć".
Izabela ma wiele talii. Najpiękniejsze są te, które sprowadziła ze Stanów: pełne fantazji, bajecznie kolorowe. Kreują rzeczywiście niebiański świat, do którego w te paskudne zimowe wieczory, kiedy siedzimy na wykładach Izabeli, każdy uczestnik kursu chętnie by się przeniósł.Teraz każdy intuicyjnie wybiera "swoją" talię. Studiujemy po kolei każdą kartę, uczymy się wróżebnych rozkładów, dzielimy wiedzą o symbolach, odczuciami i skojarzeniami.
Dokonujemy ciekawego odkrycia: ten sam Anioł w rozkładach dla różnych osób może mieć inne znaczenie. Zależy to zarówno od sąsiednich kart, jak i od aktualnej sytuacji człowieka. Większość potrzebnych do interpretacji informacji odbiera się intuicyjnie, wiedza pojawia się nie wiedzieć skąd, sama. W tej właśnie chwili mamy wrażenie, że zmieniamy poziom kontaktów ze skrzydlatymi patronami.
Na zakończenie kursu Iza Gruchalska robi nam prezent: na podstawie anielskich kart każdej osobie odpowiada na jedno pytanie. Choć ma zaledwie 33 lata, jej kunszt interpretowania i wiedza są imponujące. Zadziwia nie tylko znajomością kabalistycznego Drzewa Życia, ale też wiedzą historyczną, ezoteryczną, biblijną. A najbardziej zdumiewa fakt, że patrząc na trzy czy pięć kart ze słodkimi wizerunkami Aniołów, potrafi tak wiele powiedzieć o cudzym życiu, problemach, przeznaczeniu.
Kontakt:
Izabela Gruchalska
tel. 0509 778 942
kursy: Iwona Bednarczyk,
tel (022) 843 76 44 lub 0696 616 090

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama