Nie ma co się łudzić: łzy, które ronimy na ślubie np. ukochanego syna albo podczas uroczystości z okazji ukończenia szkoły przez córkę, to nie tylko łzy radości. Spontanicznie opłakujemy wtedy zakończenie jakiegoś etapu życia: i potomstwa, i... naszego. To naturalne, że mamy poczucie straty: młoda osoba, która do pewnego momentu była całkiem „nasza”, rusza własną drogą i wcale nie ogląda się na stojących w miejscu mamę czy tatę. Przed nią – wszystko co najlepsze. Tymczasem rodzice powoli oswajają się z myślą, że wiele swoich szans już wykorzystali. Szczególnie trudno bywa kobietom, które hołubiły jedynaków i nie pracowały zawodowo. Albo tym, które żyją bez partnera. Jeśli boisz się tego momentu, zawczasu zadbaj, by poczucie pustki po dziecku, co ruszyło w świat, nie było zbyt dojmujące.

Niepokoją nas zmiany

To zmian w życiu boimy się najbardziej. Wyobrażamy sobie mimowolnie, że będzie źle albo przynajmniej gorzej niż było. Tymczasem prawie nigdy nie umiemy przewidzieć tego, co będziemy myśleć i czuć. Poza tym, do nowości, nawet i niemiłych, w końcu się przyzwyczajamy. Nie będzie tak źle – to powinno być twoje wstępne założenie. Zaraz zajmiemy się wyszukiwaniem plusów nowej sytuacji. Przez jakiś czas będzie ci smutno. To normalne. W przyszłości, gdy twój Pawełek czy Adaś będzie wspominał dzieciństwo i on może westchnie melancholijnie. Tak już jest, każdej radości z nowego towarzyszy smutek i tęsknota za starym. Ale jego „nowe” to także i twoje „nowe”, a więc bardzo wiele przed tobą.

Bądź dla siebie dobra

Wiesz, kto dobrze znosi syndrom opuszczonego gniazda? Osoba, która potrafi spędzać czas sama ze sobą, bo ma zainteresowania, zajęcia. Jeśli twoje dziecko jeszcze nie wyfrunęło z domu, ba, może jest całkiem malutkie, zastanów się, czy w codziennej krzątaninie zostawiłaś miejsce (choćby odrobinę) na rzeczy, które lubisz i chcesz robić dla siebie. Spacer? Gimnastyka? Nauka robienia frywolitek? Czy o siebie dbasz? O urodę ciała i ducha? Czy jesteś dla siebie dobra? Jeśli tak – nie masz się czego obawiać.

Inwestuj w związki

Moment, w którym dzieci opuszczają dom, jest także sprawdzianem naszych związków. Bywa, że z biegiem lat poddają się one rutynie: opiekujemy się dziećmi, spłacamy kredyty, mamy wspólne obowiązki. Zapominamy o swoich potrzebach i o potrzebach partnera. Nie chodzi tylko o obiad i wyprane ubrania. Raczej o bliskość psychiczną, intymność, przyjaźń, zaufanie. Gdy dzieci wyjdą z domu, niejedna para zdaje sobie sprawę, że mało ją łączy poza wspólnym mieszkaniem. W swoich kalkulacjach życiowych lepiej wziąć to pod uwagę: dziecko będzie z tobą przez 18–20 lat, a mąż znacznie dłużej. Dlatego nawet gdy dzieci są jeszcze małe, dobrze jest, by dorośli spędzali nieco czasu bez nich. Warto mieć wspólne przyjemności, hobby i sprawy, które dotyczą tylko was. Nawet jeśli wychowujesz dziecko samotnie, z pewnością masz przyjaciół. Poświęcaj czas i energię na pielęgnowanie więzi: to przyjaciele staną się częścią twojej codzienności, gdy dzieci się usamodzielnia.

Niczego nie tracisz

Z pewnością byłaś dobrą matką, dawałaś dorastającej dziewczynie lub młodzieńcowi coraz więcej wolności, pozwalałaś mu się usamodzielnić. Dlatego jego wyjście z domu to nie ucieczka, tylko logiczna konsekwencja rozwoju. Osiągnęłaś sukces: wychowałaś fajnego człowieka, który teraz śmiało stanął na własnych nogach. Wyprowadził się, ożenił. Możesz być dumna i z niego, i z siebie.

Wiele przed tobą

Pomyśl: nic cię już nie ogranicza! Możesz iść dokąd chcesz o dowolnej porze i nie zastanawiasz się, co się dzieje z dziećmi. Nie gotujesz, bo akurat nie masz ochoty i nikt z tego powodu nie jest niezadowolony. Nie musisz się martwic o późne powroty dziecka do domu ani o to, czy włożyło ciepłe majtki. Czy to nie wspaniałe? Tyle wolnego czasu, który można twórczo wykorzystać! To nie wszystko. Jeśli bardzo lubiłaś swoje dzieci i opiekę nad nimi – i tu wiele może cię jeszcze czekać. Będą przecież wnuki! A jeśli i to za mało, jest mnóstwo organizacji charytatywnych, które czekają na twój zapał i twoje dobre serce. Zawsze znajdzie się ktoś, komu będziesz potrzebna.