Paulina Pyszkiewicz, właścicielka LeBrand i mama czteroletniego Benia, synka urodziła w wieku 19 lat. Teraz ma świetnie prosperującą modową markę. Jak połączyć macierzyństwo z realizowaniem własnych planów zawodowych? 

Dość wcześnie zostałaś mamą, prawda?

Tak, byłam wtedy jeszcze w liceum, pisałam maturę będąc w 8 miesiącu ciąży. To dość młode macierzyństwo, ale u nas w domu jest to chyba już tradycja – moja mama oraz babcia również zostały szybko matkami. 

Dziecko, które pojawia się, kiedy masz dziewiętnaście lat, uczy pewnie organizacji totalnej? 

Tak się złożyło, że kiedy Benio był niemowlakiem zajmowałam się już swoim pierwszym projektem, marką biżuteryjną. Kiedy ma się przy sobie takiego maluszka i pomysł na biznes – trzeba naprawdę mieć wszystko poukładane. Mi pomógł fakt, że Beniamina karmiłam półtora roku piersią, zawsze więc mogłam zabierać go na spotkania. Dzięki temu byliśmy w zasadzie nierozłączni przez pierwsze miesiące. Posiadanie dziecka jest zresztą bardzo mobilizujące, daje kopa do robienia nowych rzeczy, podejmowania wyzwań. 

Czyli Benio nie był rewolucją w Twoim, bardzo młodym wtedy, życiu?

Zobacz także:

Nie, zawsze chciałam być młodą mamą. Świat mi się nie zawalił, wszystko było totalnie naturalne. W ogóle uważam, że macierzyństwo to najpiękniejsza rzecz na świecie, choć wiem, nie każda kobieta tak odbiera ten dar. Mój synek od początku był spokojnym dzieckiem, dużo spał, więc wieczorami miałam czas na pracę i odpoczynek. 

No dobrze, a kiedy podrósł i nie był już niemowlakiem śpiącym w wózku na spotkaniach?

Kluczem była współpraca dwójki rodziców, poznanie rytmu swojego dziecka. Wymienialiśmy się opieką, raz ja byłam na spotkaniach, raz jego tata. Dobrze jest też mieć kogoś do pomocy, zazwyczaj są to babcia i dziadek.  Jednak nasi „dziadkowie” są bardzo młodzi, mają aktualnie swoje małe dzieci więc postawiliśmy na zaufaną osobę, nianię. 

Wygląda to prawie idealnie, ale jak radzisz sobie z odwiecznym problem oddzielenia pracy i domu?

Z tym, muszę przyznać, od zawsze mam problem. Nie ukrywam, że jestem typem osoby, która pracuje non stop. Nawet na wakacjach zaglądam pocztę i odbieram każdy telefon... Staram się jednak z tym walczyć. Mam oczywiście wokół siebie świetnych ludzi, którzy dla mnie pracują, ale taka już jestem – sama muszę wszystkiego dopilnować. 

Teraz, kiedy Benjamin nauczył się mówić, często podchodzi, zamyka mi komputer mówiąc „Mamo, koniec tego, nie ucieknie ci”, nie mam więc serca dalej odpisywać na maile (śmiech). Chociaż nasze zajęcia na co dzień bardzo lubi, często prosi mnie albo swojego tatę, żeby mógł iść z nami do biura. Ta praca jest ciągle wokół nas, ale musi wywoływać w nim dobre emocje, skoro ma ochotę przebywać z nami w ciągu roboczego dnia. 

Ale przedszkole też jest na tapecie?

Tak, tak, odkąd Benio chodzi do przedszkola, głowa mamy jest spokojna i może zająć się w pełni pracą. Od rana do mniej więcej szesnastej jestem skupiona na LeBRAND. Jeśli tylko zdrowie Benia pozwala to popołudnia spędzamy bardzo aktywnie- ulubiona hulajnoga, Hangar 646 z trampolinami czy piłka. Aktualnie kolekcjonujemy też wszystkie nowe zestawy klocków Lego, które razem z Beniem składamy w domu. Dla mnie jednak najbardziej odprężającą zabawą jest rysowanie i malowanie. On to uwielbia, a ja nie ukrywam, że też się w tym spełniam. 

Czasem popołudnia mam wolne, bo Benio ma swoje dni z tatą.

Masz wtedy dużo więcej czasu na rozwijanie LeBrand, w którym non stop dzieje się coś nowego?

Dzieje się bardzo dużo. Nowa kampania z Zuzą Krajewską, z której jestem bardzo zadowolona, bo powstała przy wsparciu Muzeum Narodowego. Z Zuzą i Karlą Gruszecką miałam okazję współpracować po raz pierwszy. Sporo dzieje się też w obrębie mojej pracowni – przeniosłam całą linię produkcyjną (ubrania szyję w Polsce) na Koszykową w Warszawie. Tuż obok mojego butiku. Planowałam to od dłuższego czasu, ale najpierw musiałam zatrudnić większy zespół, wszystko dokładnie przemyśleć. To był mój cel na 2017, który udało mi się zrealizować wyjątkowo wcześnie, bo już w styczniu! Teraz zaczynamy prace nad kolekcją jesień zima na przyszły rok.

To brzmi bardzo ambitnie, masz w ogóle czas na chwilę dla siebie? Jak się relaksujesz?

Najbardziej lubię wypoczywać w domu. Od niedawna mamy w nim gramofon i razem z moim facetem zbieramy stare płyty winylowe. Najchętniej więc relaksuję się słuchając muzyki, z lampką wina. Mamy też taras, który mam zamiar wiosną nieco ukwiecić i tam się wylegiwać (śmiech). Kiedy tylko mogę staram się w weekendy wyjeżdżać, chociaż na dwa dni, zmienić otoczenie. Uwielbiam Mazury, pobyt tam daje mi mnóstwo energii. 

Mazury Cię relaksują, a które miejsca dają Ci energię i pomysły do pracy? 

Takim miastem, które bardzo pozytywnie mnie nakręca jest Nowy Jork. Gdybym mogła, od razu bym tam zamieszkała. Strasznie lubię też wyjeżdżać do Paryża, mam wtedy oczy szeroko otwarte, chłonę inspiracje, spacerując po jego ulicach. Cudownie ubrane kobiety – kiedy byłyśmy tam z Alicją (Werniewicz, stylistką przyp.red.) na Fashion Weeku dwa sezony temu, spotkałam kilka swoich klientek w LeBrand. To było przemiłe zaskoczenie. Zaglądam też do butików, gdzie studiuję każdy element ciekawego płaszcza, sukienki czy dobrze skrojonego garnituru. Podszewka, wykończenie – warto zwracać na takie rzeczy uwagę. 

Czy podglądasz znane mamy? Które z nich Cię fascynują?

Kocham Miroslavę Dumę (rosyjska dziennikarka mody, założycielka Buro247 przyp.red.). Jest przeuroczą osobą, z dwójką dzieci, sądzę, że spełnioną zawodowo i prywatnie. Swoje życie rodzinne chroni, rzadko pokazuje dzieci w Internecie. Na Instagramie obserwuję też Lenę Perminovą (rosyjska modelka przyp.red.) z trójką dzieci, zazdroszczę jej tak licznej rodziny!

Wspomniałaś, że śledzisz je na Instagramie, który jest coraz częstszym kanałem komunikacji dla mam. Co sądzisz o „instamamach”?

Przyznam szczerze, że jestem nieco poza tym trendem. Podobają mi się te piękne profile, ale uważam, że nie można przesadzać ze stylizowaniem swoich dzieci. Oczywiście my też dbamy o to, żeby Benio wyglądał fajnie, ale nie obsesyjnie. Dzieciaki najlepiej czują się, kiedy są sobą, i warto o tym pamiętać. Jako mama często publikuję zdjęcia z Beniem, ale chyba zachowuję w tym zdrową równowagę. Nie chcę dzielić się wszystkim, każdą minutą na instastory…

Nie uważasz, że aktualnie macierzyństwo stało się modne?

Coś w tym jest, wszyscy teraz chcą być w ciąży. Być może social media też mają na to wpływ. Idealne obrazki z uśmiechniętymi dziećmi sprawiają, że niektórym może się wydawać, że zawsze jest kolorowo. Prawda jest taka, że są dni, w których siedzisz w dresie w domu, bo twoje dziecko nie spało całą noc, czy ząbkuje. Niemniej, uważam, że moda na bycie mamą jest modą fajną, oby rodziło się jak najwięcej maluchów. Sama mam dużo rodzeństwa  - trzy siostry i brata w naszej patchworkowej rodzinie, może dlatego uwielbiam dzieci. 

Bo Ty jesteś chyba bardzo rodzinną osobą?

Zdecydowanie, jak tylko mam czas, w niedzielę wpadam na rodzinny obiad. Po prostu lubię przebywać z bliskimi. Czasem nie doceniamy najbliższych, ale kiedy bywa źle, oni są zawsze przy nas i warto o tym pamiętać, że to w nich mamy największe wsparcie.

Wiele dziewczyn, przyszłych i aktualnych mam, chciałoby ruszyć z własnym biznesem. Jaki jest przepis? Warto podjąć wyzwanie?

Sama zaczęłam od pomysłu i rozeznania w sprawach produkcji. Realizacja celu? Tak, ale małymi krokami. W przypadku pierwszej marki z biżuterią miałam farta, ponieważ mój tata przyjaźnił się z pewnym jubilerem, który był nieocenioną pomocą. Na LeBrand nie miałam odłożonych pieniędzy, miałam za to dobry biznesplan, wystąpiłam więc o dofinansowanie z Urzędu Pracy. Bardzo polecam! To była kwota dobra na start, na inwestycję w sprzęt i tkaniny. Po prostu trzeba precyzyjnie wypełnić papiery. No i trzeba też mieć szczęście do ludzi, żeby wybrać dobry zespół. Można też oczywiście poszukać inwestora, wspólnika, wziąć kredyt. Jednak jeśli to ma być twój wymarzony biznes, który masz dokładnie opracowany, spróbuj najpierw w pojedynkę. 

Co planujesz w ciągu najbliższych kilku lat?

Chciałabym mieć drugie, z czasem może trzecie dziecko. Benio skończy zaraz pięć lat, może już i zresztą bardzo chce, być starszym bratem. Często pyta, kiedy będzie miał siostrę. W planach jest też jakieś zwierzę(śmiech). W LeBrand chciałabym się rozwijać pod kątem rynków zagranicznych, mogę już sobie chyba na to pozwolić. Mam nadzieję, że szczęście mnie nie opuści.