Ilu kosmetyków tak naprawdę potrzebujesz: Tylko trzech podstawowych. Pierwszy to dobry podkład, którego cienka warstwa wyrówna wszystkie niedoskonałości cery i będziesz wyglądać jak nastolatka. Drugi to świetny korektor – kryjący, a jednocześnie rozświetlający, który powinnaś nakładać nie tylko pod oczy, ale również w zagłębieniach przy ustach (plus po małej kropelce na czoło i brodę, dzięki czemu uzyskasz efekt pięknie rozświetlonej twarzy). Trzeci to róż do policzków. Ja swoje przyjaciółki namawiam na różowy albo brzoskwiniowy, ale tak naprawdę ważne jest, żebyś wybrała odcień, który jest po prostu świeży. Sama długo nie używałam różu. Nosiłam przy sobie jedynie kolorową pomadkę, którą najpierw nakładałam na usta, a później lekko rozcierałam na policzkach. To też się sprawdza!

Jak zawsze wyglądać na wypoczętą: Do podkładu zawsze dodaję kroplę kremu rozświetlającego, a jeśli cera nie jest tłusta, w ogóle nie używam pudru. Kocham taki świetlisty look, błyszczące policzki. To daje bardzo młodzieńczy efekt. Lubią go zresztą wszystkie gwiazdy z Hollywood. Pamiętam, jak pracowałam przy sesji z Alessandrą Ambrosio, aniołkiem Victoria’s Secret. Gdy poprosiła, żebym w ogóle nie używała pudru, myślałam, że ucałuję ją z radości!

Jak zrobić perfekcyjne smoky eyes: Potrzebujesz tylko dwóch dobrych kredek. Jednej w kolorze khaki firmy M.A.C. Jest miękka, więc łatwo narysujesz nią kreskę na górnej powiece. Później tylko ją rozetrzyj, nawet palcem. Druga to moja ukochana Chanel: wodoodporna, niczym kajal. Tą podkreśl dolną powiekę. I gotowe! Gwarantuję, że efekt utrzyma się prawie cały dzień, a jeśli coś się rozmaże (powieka przecież pracuje), to nawet lepiej. Taki niedbały, rockandrollowy look jest teraz na czasie!