Wygląda na to, że poza lekcjami tańca, czy śpiewu, przyszłe gwiazdy powinny przejść specjalne szkolenie na temat unikania kamer, aparatów fotograficznych i telefonów komórkowych z dyktafonami i aparatami… Ostatnią ofiarą seks taśm padła Jennifer Lopez, której były partner zagroził upublicznieniem nagrań wideo z intymnymi szczegółami!

Ojai Noa, były mąż piosenkarki, chociaż był nim niespełna rok (1997), oświadczył, iż posiada ponad 20 godzin nagrań wideo, na których widać intymne części ciała piosenkarki. W walce z zagrożeniem, Jennifer Lopez postanowiła więc użyć tym razem czegoś więcej niż swojego uroku. Tym bardziej, że nagrania te pokazują podobno, że J-Lo nie zawsze była taka poprawna i pruderyjna. Chociaż już od dawna było wiadomo, że te nagrania istnieją (Ojai zrobił je, bo chciał po prostu nakręcić film!), to kilka udostępnionych fragmentów, stawia piosenkarkę w bardzo delikatnej sytuacji.

Ed Meyer, rzecznik prasowy Ojai Noa opisał je w ten sposób: „Podczas pobytu na Kubie, Jennifer Lopez prowadzi skuter pokazując niczym Paris Hilton, Britney Spears, czy Lindsay Lohan swoje intymne części ciała wszystkim przechodniom”. J-Lo wściekła się, dowiadując się o tym, że jej nagrania bez bielizny zostały udostępnione przez portal Radar Online. Gwiazda zwróciła się do sądu o wydanie decyzji zakazującej upublicznienia prywatnych nagrań. Taka jest w każdym razie misja jej prawników. Biorąc pod uwagę zapędy jej byłego, może być to trudne zadanie…