Ten błąd może słono kosztować zdrowie dziecka

Upał daje nam się we znaki. Jest tak gorąco, że nie ma kiedy wyjść na spacer z dzieckiem. Problem jest na placach zabaw, które niezacienione są wręcz niebezpieczne dla dzieci (zwłaszcza nagrzane zjeżdżalnie), a w szkołach przegrzane sale bez klimatyzacji.

Mamy z dziećmi muszą chować się pod drzewami w parkach lub wyjeżdżać poza miasto. Te, które są skazane na miejskie upały radzą sobie jak mogą, żeby chronić dziecko przed upałem. Niestety często chcąc dobrze dla swoich dzieci, szkodzą im jeszcze bardziej.

Ostatnio na blogu mamy "Wyrwane z kontekstu" pojawił się wpis ku przestrodze dla wszystkich rodziców. Mowa o przegrzewaniu dzieci w wózkach.

Blogerka ostrzega te wszystkie mamy, które w upalne dni nakrywają wózki tetrowymi pieluszkami. "Po pierwsze, dziecku grozi pieluszkowy udar cieplny, a po drugie, pod taką pieluchą nie ma obiegu powietrza, temperatura jest jeszcze wyższa, a dziecko GOTUJE SIĘ TAM JAK W SAUNIE!!!" - pisze zbulwersowana mama i apeluje: "Dziewczyny, udostępniajcie ten tekst, jeśli możecie. I nie bójcie się zwracać uwagi matkom na ulicach. Przegrzewanie dzieci w Polsce to jest jakaś zgroza! Nie róbcie im z wózka piekarnika! Nie przegrzewajcie ich, jeśli same się gotujecie!"

Pieluszkowy udar cieplny: co to jest i czym grozi?

Przykryte pieluszką wózki to częsty widok na ulicach. Mamy chcąc chronić dziecko przed promieniowaniem UV i zapewnić mu cień, tak naprawdę narażają malucha na przegrzanie. Pieluszka położona na budkę wózka powoduje, że w środku nie ma cyrkulacji powietrza, a dziecku grozi pieluszkowy udar cieplny.

Ciekawy eksperyment na ten temat przeprowadził dziennikarz '"Svenska Dagbladet". Sprawdził on temperaturę panującą w wózku pod pieluszką i bez niej. Termometr w pierwszym przypadku wskazywał aż 34 st. Celcjusza, podczas gdy bez pieluszki temperatura wynosiła 22 st. C. Dodatkowo problemem jest zwiększona wilgotność powietrza oraz zmniejszenie stężenia tlenu. To prowadzi do pieluszkowego udaru cieplnego.

W takich warunkach dziecko zaczyna się przegrzewać: skóra się poci, robi się czerwona, organizm się odwadnia, puls jest przyspieszony, oddech staje się płytki. Kolejną groźną konsekwencją mogą być wymioty a nawet utrata przytomności.

Zobacz także:

Karmienia piersią w upały: nie popełniaj tego błędu

Kolejnym zjawiskiem, jakie obserwujemy u niektórych mam jest nakrywanie dziecka, zwłaszcza główki podczas karmienia piersią. Wiadomo, że mama chce się zakryć, żeby nie przyciągać spojrzeń przechodniów, ale konsekwencje tego mogą być znacznie groźniejsze niż słuchanie zaczepnych uwag w stylu "Zakryj się i nie wywalaj tego".

Niestety znowu wszystko sprowadza się do problemu karmienia piersią w miejscach publicznych. Nasze społeczeństwo cały czas ma z tym problem i nie potrafi zaakceptować faktu, że przecież dziecko musi jeść. Karmiące mamy wstydząc się innych chowają się po kątach, toaletach i najdalszych ławkach w parku lub nie mając wyjścia zakrywają pierś i główkę dziecka. W takich warunkach dziecko oprócz normalnego pocenia się w trakcie jedzenia, bo to dla dziecka jest wysiłek i normalna reakcja organizmu, maluch musi "gotować się" pod pieluszką.

Upały dają się nam we znaki ale nie zapominajmy o bezpieczeństwie naszych dzieci. Mamy nadzieję, że po przeczytaniu tego artykułu na ulicach będzie coraz mniej zakrytych wózków, a mamy nie będą wstydziły się karmić piersią w miejscach publicznych, o zostawiając dzieci w nagrzanym samochodzie nie wspominając.