Jeśli twój facet jest matematykiem, któremu po nocach śnią się całki i figury geometryczne, jestem w stanie go zrozumieć. W przeciwnym razie nadmierne zainteresowanie rombami, kwadratami i trójkątami wydaje mi się odrobinę podejrzane. Mam, co prawda, bardzo religijnego znajomego, który twierdzi, że Jezus nakazał dzielić się z bliźnimi wszystkim, co się posiada, i w ten sposób uzasadnia swoje skoki w bok, wierząc, że przy okazji robi dobre uczynki, ale ta logika jakoś mnie nie przekonuje. Nie jestem również fanem produkcji w stylu „Rocco Siffredi napada na Polskę”, gdzie czasem trudno się zorientować, która noga należy do której pani i co jest ustami, a co inną częścią ciała. Wiem, o czym mówię, bo natknąłem się parę razy na coś podobnego w przyrodniczych produkcjach Discovery Channel oraz newsowych relacjach z willi Silvia Berlusconiego i za każdym razem zastanawiałem się: co w tym fajnego?

Może jestem staroświeckim borowym dziadem, ale zapraszanie do sypialni dodatkowej osoby – niezależnie od tego, czy jest nią dobra koleżanka czy listonosz, który akurat wpadł z poleconym – nie ma nic wspólnego z budowaniem intymności między dwojgiem ludzi, którzy coś do siebie czują, a z tym zawsze kojarzył mi się seks. „Rozwiązania zbiorowe” sprawiają, że ze sfery relacji wkraczamy w świat sportu i łóżkowe harce niewiele się wówczas różnią od sztafety na 400 metrów, gdzie jedna osoba przekazuje, hm, pałeczkę drugiej. Kolejnym logicznym krokiem powinno być wtedy zaproszenie paru ekip telewizyjnych oraz fotoreporterów. Można by też pomyśleć o sponsorach – przecież nic nie stoi na przeszkodzie, aby twój facet wystąpił z logo producenta chusteczek higienicznych albo reklamą maści na hemoroidy wymalowaną na tyłku.

Żarty żartami, ale jeśli naprawdę chcesz zwizualizować sobie, do czego może doprowadzić rozhamowanie seksualnych obyczajów w poszukiwaniu wciąż nowych doznań, opatulone w ideologiczne alibi „wolnej miłości”, poczytaj „Cząstki elementarne” Michaela Houellebecqa. To, co w zamyśle hipisów miało być budowaniem lepszego świata, wolnego od konserwatywnych ograniczeń, zakończyło się roztrzaskaniem tej utopii na rafach wynaturzeń. Jedyni, którzy na tym skorzystali, to psychoanalitycy, którym hurtowo przybyło nieszczęśliwych pacjentów. Pewnie straszę cię nieco na wyrost, ale twoje obawy, że niewinna propozycja chłopaka jest wstępem do dalszych, mniej niewinnych pomysłów, wydają mi się uzasadnione. Rozumiem, że nieznane trochę kusi, ale czy naprawdę chcesz, by cię traktował jak seksualny przedmiot służący do zaspokajania fantazji podejrzanych w hotelowej płatnej telewizji? Gdybyś jednak miała się na to zdecydować, proponuję przedtem test, który wykaże, jak bardzo twój facet jest gotowy nie tylko stawiać oczekiwania, ale również spełniać twoje erotyczne zachcianki. Ciekaw jestem, jak zareaguje, gdy oznajmisz mu, że chciałabyś, aby wybrał się z tobą do galerii handlowej ubrany w szpilki i rajstopy, z toczkiem na głowie, bo na samą myśl o tym przeszywają cię dreszcze rozkoszy?