Na wywiad wchodzi bardzo pewna siebie. Ma wśród dziennikarzy opinię inteligentnej i wygadanej. Skończyła 17 lat i jak jej bohaterka marzy o tym, żeby się uczyć, uczyć i jeszcze raz uczyć. Kiedy o tym mówi, przyjaciele z planu "Harry'ego Pottera" - Daniel Radcliffe (Harry) i Rupert Grint (Ron), pukają się w czoło. Przyznają jednak, że podziwiają jej wiedzę i upór, z jakim zdaje na szóstki kolejne egzaminy. Rola Hermiony Granger przyniosła jej sławę i fortunę: 23 miliony dolarów! "Wiem, że do końca życia nie muszę już pracować, ale życie emeryta to nie dla mnie" - mówi Emma.

GALA: Dużo wydajesz na ubrania?

EMMA WATSON: Trochę, ale bez przesady. Moda mnie kręci, bo dzięki niej można wyrazić osobowość. Patrzymy na kogoś i od razu wiemy, kim jest, co sobą przedstawia. Dlatego nie wyobrażam sobie, że mogłabym zatrudnić stylistę.

GALA: Nie pociąga cię życie w stylu amerykańskich nastoletnich gwiazd?

EMMA WATSON: Seks, drugs i rock and roll? Szczerze? Bałabym się. W moim życiu tyle się dzieje, że nie muszę szukać dodatkowych atrakcji. Raczej tęsknię za spokojem i stabilizacją.

GALA: To dlatego najdłużej ze wszystkich wahałaś się, czy zagrać w kolejnych częściach "Harry'ego Pottera"?

EMMA WATSON: Jestem w najtrudniejszej sytuacji. Jako jedyna z naszej paczki postanowiłam zdawać egzaminy i iść na studia. Długo zastanawiałam się, czy pogodzenie pracy na planie ze szkołą będzie możliwe. Producenci musieli trochę pogłówkować nad terminami, ale zrozumieli, że ja z tą szkołą wcale nie żartuję.

GALA: Podobno zażądałaś bajońskich sum za przedłużenie kontraktu...

EMMA WATSON: Też o tym czytałam. Owszem, moi agenci postawili twarde warunki, ale media rozdmuchały tę sprawę do niebotycznych rozmiarów. Chyba nikt nie mógł uwierzyć, że bardzo chcę się uczyć. Prawda jest czasem zbyt banalna, żeby można ją było tak łatwo zaakceptować. Bardzo się cieszę, że będę pracować przy kolejnych dwóch częściach i że nikt nie kazał mi wybierać pomiędzy szkołą a filmem. Naprawdę stworzono mi komfortowe warunki. Jestem wdzięczna wszystkim, którzy mi w tym pomogli.

GALA: Umowa już jest podpisana. Teraz możesz więc przyznać się, czy w ogóle rozważałaś możliwość wycofania się z ekipy "Harry'ego Pottera"?

EMMA WATSON: Skłamałabym, gdybym powiedziała, że podjęłam tę decyzję bez zastanowienia. Tu chodzi o kolejne dwa lata mojego życia, a do tego typu spraw podchodzę bardzo poważnie. Zastanawiałam się, co chcę robić, kim chcę być, czy rzeczywiście aktorstwo jest dla mnie tak ważne, by poświęcać mu tyle czasu. Kiedy jednak okazało się, że mogę robić dwie rzeczy naraz, bardzo mi to ułatwiło sprawę. A że będzie trudno? Cóż, na ogół takie właśnie jest życie.

Zobacz także:

GALA: Skąd u ciebie ten pęd do nauki?

EMMA WATSON: Sama nie wiem. Może dlatego, że moi rodzice są prawnikami? Tata i mama nigdy tak naprawdę nie przestali się uczyć. Kiedy jesteś prawnikiem i przygotowujesz się do sprawy, ciągle musisz studiować jakieś przepisy, kruczki prawne. Jeśli chcesz być dobry w tym zawodzie, nie da się spocząć na laurach.

GALA: Przyznam, że zdziwiło mnie, kiedy przeczytałam, że tęsknisz za szkołą.

EMMA WATSON: Może to zabrzmi dziwnie, ale brakuje mi tej "szkolnej stabilizacji". Lekcji od rana do obiadu, a potem zajęć sportowych, odpoczynku. Kiedy jesteś na planie, nigdy nie wiesz, co się będzie działo następnego dnia. Rzucają cię z miejsca na miejsce i wszystko co chwila się zmienia. A ja lubię czuć, że mam wpływ na to, co się dzieje w moim życiu.

GALA: Kłócisz się z Rupertem i Danielem?

EMMA WATSON: Czasami mnie denerwują, ale rzadko się z nimi rzeczywiście kłócę. Chyba tak już jest, kiedy spędzasz z kimś dzień po dniu przez kilka miesięcy. Ludzie się do siebie przyzwyczajają.

GALA: Co cię w nich najbardziej denerwuje?

EMMA WATSON: Dan strasznie głośno słucha muzyki w naszej wspólnej garderobie. Jest fanem miliona zespołów, ma obsesję na punkcie kupowania płyt. Poza tym jest gadułą. Jeśli akurat nie słucha muzyki, to na pewno coś opowiada.

GALA: A Rupert?

EMMA WATSON: To przeciwieństwo Daniela. Jest stanowczo zbyt cichy i małomówny. Jeśli zadasz mu pytanie: "Cześć, jak ci minął weekend?", odpowie: "OK, w porządku", nawet jeśli spędziłby go w najbardziej egzotycznym miejscu na ziemi i miał milion przygód. Za Danielem i Rupertem skoczyłabym w ogień.

GALA: Już wiesz, czy będziesz w przyszłości aktorką?

EMMA WATSON: Jeśli tylko dostanę jakieś interesujące propozycje, to myślę, że tak. Nie do końca jeszcze wiem, na co się zdecydować i nie chcę zamykać sobie żadnej drogi.

GALA: Będziesz miała czas, żeby spróbować czegoś innego niż "Harry Potter"? Zarówno Rupert, jak i Daniel mają już takie doświadczenia za sobą.

EMMA WATSON: Być może w przyszłe wakacje. Dostałam już nowe scenariusze. Czytam, zastanawiam się. Jestem otwarta na propozycje.

GALA: Chciałabyś, tak jak Daniel, zadebiutować w teatrze?

EMMA WATSON: Pewnie, że tak. Lubię wyzwania i uwielbiam publiczność, która żywo reaguje na to, co się dzieje. Czuję wtedy niesamowitą energię. Dlatego właśnie uwielbiałam brać udział w szkolnych przedstawieniach. Nic nie zastąpi tego gwałtownego skoku adrenaliny.

GALA: Podobał ci się Daniel w sztuce "Equus" na West Endzie?

EMMA WATSON:  Masz na myśli tę scenę, gdy wyskoczył goły?

GALA: To też, ale skoro właśnie na to zwróciłaś uwagę...

EMMA WATSON: W Wielkiej Brytanii to była duża rzecz. Wszyscy pisali tylko o tym. Ale wydaje mi się jednak, że ta scena była dla sztuki kluczowa i nie można było rozegrać tego inaczej. Nie mam nic przeciwko nagości w filmie czy w sztuce, jeśli tylko ma ona swoje uzasadnienie. Poza tym to była ogromna szansa dla Daniela, żeby uciec trochę od wizerunku grzecznego do przesady Harry'ego i udowodnić, że naprawdę potrafi grać. Jest odważny i myślę, że świetnie poradził sobie z tą rolą.

GALA: A ty? Mogłabyś rozebrać się przed kamerą albo na scenie?

EMMA WATSON: Gdyby to był doskonały scenariusz, a ja miałabym silne przekonanie, że to jest istotne dla roli, to czemu nie? Nie mam żadnego problemu ze swoim ciałem.

GALA: Jesteś najmłodsza z całej trójki. Rupert ma 19, Daniel 18 lat, a ty w kwietniu skończyłaś 17. Masz jakieś plany związane z osiemnastką?

EMMA WATSON: Może się napiję? A tak serio, chciałabym więcej podróżować i być bardziej niezależna. Wyprowadzić się od rodziców, zacząć studia...

GALA: Zdajesz sobie sprawę, że dziewczyny z różnych stron świata chcą cię naśladować?

EMMA WATSON: Chyba za mało jeszcze zrobiłam, żeby być dla kogoś wzorem. Idolem może być Nelson Mandela, ktoś, kto zrobił w życiu wiele niesamowitych i ważnych rzeczy, pomagał ludziom, a nie ja.

GALA: A Hermiona? Nadaje się na idolkę?

EMMA WATSON: Ona byłaby świetna. Ma silną osobowość i dobrze poukładane w głowie. Typ zadziornej feministki. Żadna tam śliczna lala, tylko prawdziwa dziewczyna z poglądami. Lojalna wobec przyjaciół, na pozór ostra, ale tak naprawdę o gołębim sercu. Dziewczyny! Naśladujcie ją!

GALA: Kilka miesięcy temu gnębił cię jakiś fan. Bałaś się?

EMMA WATSON: Moi przyjaciele byli chyba bardziej tym przejęci niż ja. Ale rzeczywiście, lepiej zachowywać ostrożność.

GALA: Co to znaczy?

EMMA WATSON: Nie dawać numeru telefonu przypadkowym osobom. Ale chociaż o tym wiem, i tak raz na kilka miesięcy muszę zmienić numer, żeby mieć trochę spokoju.

GALA: A inne aspekty sławy?

EMMA WATSON: Szczerze mówiąc, śmieszą mnie gwiazdy w wielkich okularach przeciwsłonecznych, otoczone ochroniarzami. W ten sposób na pewno nie uda im się ukryć, zniknąć w tłumie. Jeżdżę zwykłym autobusem, robię zakupy w supermarkecie i staram się żyć najnormalniej jak się da.

Rozmawiała ANNA RĄCZKOWSKA