Beyoncé & Jay-Z - tata nie przeszkodził tej miłości
Królowie życia. Niekwestionowana gwiazda R&B i guru światowego rapu mają chyba wszystko: młodość, miłość, szczęście oraz majątek tak wielki, że trafili do Księgi Rekordów Guinnessa. A odkąd w styczniu zostali rodzicami córki Blue Ivy, mówią, że czują się jak w niebie.
- Agnieszka Rakowska-Barciuk, Claudia
Ulubione barwy? Czerwień i złoto. Kojarzą się z miłością, pasją i siłą. Tym, co dla mnie najważniejsze – mówi Beyoncé. Na swej najnowszej płycie „4” śpiewa: „Nawet gdybym nie miała nic, miałabym ciebie”. To hołd dla jej męża Jaya-Z. Właśnie świętowali czwartą rocznicę ślubu. Przy szampanie, na jachcie na Karaibach, wspominali początki swej miłości. – To był bieg z przeszkodami – przyznają. Jay-Z w drodze do serca Beyoncé musiał pokonać złego wilka (czytaj: jej ojca). – Było warto – zapewnia.
Poznali się, gdy Beyoncé miała 15 lat. Starszy o jedenaście lat raper już wtedy zakochał się w niej bez pamięci. Lecz dziewczyna była poza jego zasięgiem. Pochodzili z różnych światów. Jay-Z wychował się w nowojorskiej dzielnicy, do której rozsądni ludzie baliby się zapuścić nawet za dnia. Wojny gangów, narkotyki, prostytucja. Szybko poznał reguły gry w zakazanych rewirach. Dorobił się ksywki Jazzy, co w slangu znaczy „kumaty”.
Beyoncé mieszkała w Houston, w eleganckiej willi w dzielnicy prawników i lekarzy. Była grzeczną, religijną, pracowitą nastolatką z dobrego domu. Jej ojciec, Matthew Knowles, dorobił się majątku jako sprzedawca sprzętu medycznego. Mama, Tina, prowadziła ekskluzywny zakład fryzjerski. Stać ich było, by córka chodziła do najlepszych szkół, brała lekcje śpiewu i baletu.
Kariera kosztem dzieciństwa
Państwo Knowles trzymali córkę krótko. Chłopak? Randki? Wykluczone. Nie pozwalał jej na to ojciec. Odkąd odkrył, że dziewczyna ma talent muzyczny, przejął kontrolę nad jej życiem. Gdy skończyła 7 lat, zapisał ją do kościelne go chóru. Dwa lata później został jej menedżerem. Znalazł jeszcze dwie utalentowane dziewczynki i stworzył zespół Destiny’s Child. Chciał osiągnąć sukces za wszelką cenę. Udało mu się, kosztem dzieciństwa córki. Pracowała bez wytchnienia. A ojciec miał sposoby, by ją skutecznie motywować. Jeśli zrobiła coś nie tak, wzbudzał w niej poczucie winy. – Kiedyś, gdy zaczynaliśmy próbę w studiu, ojciec kazał wyłączyć muzykę. Staliśmy chwilę w ciszy, wtedy powiedział: „Moi drodzy, marnujemy czas. Beyoncé nie jest dziś w stanie czysto zaśpiewać. Mówi przez nos, ponieważ wczoraj była na basenie, mimo że prosiłem, aby tego nie robiła. Nie posłuchała mnie. Nie szanuje więc naszego poświęcenia. Dziś niczego nie osiągniemy”. To było straszne. Czułam się publicznie upokorzona – wspomina gwiazda.
W tym czasie Jay-Z walczył, by odbić się od dna i trafić do świata Beyoncé. Choć wydawało się to niemożliwe, cel osiągnął. Własną pracą i wytrwałością. Miał też szczęście. W latach 90. USA ogarnął szał rapowania. Każdy czarny dzieciak próbował swoich sił. Ale nie każdy był tak zdolny i zdeterminowany jak Jay-Z. Efekt? Jego pierwsza płyta błyskawicznie odniosła sukces. Kolejne także.
Idąc za ciosem, razem z kolegą założył wytwórnię muzyczną Roc-A-Fella Records. Pisał teksty, produkował płyty. W ciągu kilku lat stał się jednym z najbogatszych raperów USA. Oraz cenionym i szanowanym producentem.
Będę walczył o ciebie
Wtedy właśnie, jak to kiedyś sobie zamarzył, w jego życiu znów pojawiła się Beyoncé. Psikus losu sprawił, że przyprowadził ją do niego… sam zły wilk. Gdy bowiem zespół Destiny’s Child się rozpadł, Matthew Knowles zaplanował solową karierę córki. Na producenta jej pierwszej płyty wybrał właśnie Jaya-Z.
– Gdy Beyoncé i Jay-Z nagrali wspólną piosenkę „Bonnie&Clyde”, byli już sobą zauroczeni. Pierwszy raz mogli się cieszyć chwilami sam na sam – wspomina przyjaciel rapera. Niedługo po tym Jay-Z pojawił się gościnnie na singlu piosenkarki „Crazy in Love”. – Tak, jesteśmy szaleńczo zakochani – przyznawał w jednym z wywiadów. Wydawać by się mogło, że już nic nie stało na przeszkodzie ich miłości. Ale tak nie było. Matthew Knowles nie chciał utracić kontroli nad córką. Trzymał ją pod kloszem: młoda gwiazda nie bywała na imprezach, wychodziła tylko z obstawą. Na pytanie dziennikarzy, jakie ma grzeszki na sumieniu, z pąsem na twarzy przyznawała, że czasami przeklina. Nie pije, nie pali. A wyzywające kostiumy sceniczne (projektu jej mamy)? To tylko wizerunek: choć na estradzie kipi seksapilem, poza nią jest nieśmiała.
Gotowa na nowy rozdział
Ta mieszanka jeszcze bardziej rozpalała Jaya-Z, więc walczył o miłość. Miał gest. Gdy jego ukochana skończyła 24 lata, zorganizował na jej cześć party w Londynie za blisko 1,5 miliona dolarów. Potem, po sukcesie filmu „Dreamgirls”, w którym Beyoncé gra rolę Deeny Jones (wzorowanej na postaci Diany Ross), zabrał ją na urlop w Miami. Dziewczyna opuściła dom po kryjomu, inaczej nie dostałaby zgody ojca. Niebawem Jay-Z zrobił kolejny krok ku wspólnej przyszłości: przekonał ją, by przeprowadziła się do Nowego Jorku. Kupił jej apartament w ekskluzywnym One Beacon Court. Jednak nie mogli zamieszkać w nim razem. – Jestem przywiązana do tradycyjnych wartości. Małżeństwo to poważny krok. Trzeba dobrze poznać siebie i drugiego człowieka – tłumaczyła gwiazda, przyjmując pierścionek zaręczynowy z rubinem i brylantami od Loraine Schwartz za 5 milionów dolarów.
Wreszcie, po dwunastu latach od pierwszego spotkania, Beyoncé i Jay-Z wzięli ślub. Ceremonia była kameralna, utrzymana w tajemnicy (paparazzi dowiedzieli się o niej dopiero po trzech tygodniach). Zespół Hollywood, 2006 r. Członkinie zespołu Destiny’s Child: Beyoncé, Kelly Rowland i Michelle Williams, odsłaniają swoją gwiazdę w Alei Sław. W kaplicy w Scarsdale Village w hrabstwie Westchester stawiła się tylko rodzina i przyjaciele. Wszyscy na biało, zgodnie z prośbą państwa młodych. Przyjęcie weselne odbyło się w apartamencie rapera w Nowym Jorku. Pod namiotem rozciągniętym nad olbrzymim tarasem rozkwitło sześćdziesiąt tysięcy białych orchidei. Specjalnie na tę okazję Jay-Z kazał sprowadzić je z Tajlandii. Dalej? Sielanka. A jednak kilka miesięcy później amerykański portal doniósł, że para zmaga się z kryzysem. Powód? Ponoć 40-letni Jay-Z postawił żonie ultimatum: dziecko albo rozstanie. Ponoć nawet zamieszkali osobno. Czy tak było? Nie wiadomo. Faktem jest, że wkrótce para poinformowała media, że oczekuje potomka.
Jestem twoim fanem
Gdy zbliżał się termin porodu, państwo Carterowie (Jay-Z nazywa się Shawn Corey Carter) wynajęli piętro szpitala Lenox Hill na Manhattanie. Blue Ivy przyszła na świat w sobotę 7 stycznia. „Czujemy się jak w niebie” – napisali na stronie beyonce.com. Tu pojawił się też link do utworu „Glory”, który tata zadedykował córce. W tle słychać jej płacz. W piosence muzyk zdradza, że bał się o życie Blue Ivy. Dlaczego? „Wcześniejsze poronienie było taką tragedią, baliśmy się, że ty też znikniesz” – śpiewa. O pierwsze zdjęcia małej biły się wszystkie magazyny. Ale nie dostał ich nikt. Rodzice sami zamieścili pięć rodzinnych fotografii na portalu tumblr.com. Chcieli w ten sposób podziękować fanom za życzenia i wsparcie. Wszystkie prezenty, które dostała mała Blue, Beyoncé i Jay-Z zdecydowali się przekazać potrzebującym dzieciom. Bo ich córce niczego nie brakuje. Ma 200-metrowy „pokoik” i smoczek wysadzany diamentami od Cartiera. A przede wszystkim – miłość rodziców.
Choć i nad nimi zebrały się czarne chmury. Tuż po narodzinach Blue Ivy w prasie pojawiły się spekulacje, że to nie pierwsze dziecko Jaya-Z: ma on już 9-letniego syna z czarnoskórą modelką. Poza tym: zdradzał żonę z gwiazdą porno. Raper długo milczał, w końcu jego prawnicy wydali oświadczenie, że to wszystko nieprawda.
– Ani przez chwilę nie wierzyłam w te bzdury – wyznała wokalistka, zwykle nieskora do zwierzeń na łamach prasy. Tym razem nie kryła, że w swojego męża wpatrzona jest jak w obrazek. – Zawsze się go radzę. W każdej sprawie: od nowej płyty po nowe perfumy – zapewnia.
Jay-Z nie pozostaje jej dłużny. Gdy podczas ceremonii wręczenia nagród muzycznych Grammy zdobyła aż sześć statuetek, krzyknął w stronę fotoreporterów: „Jestem jej największym fanem!”. W wywiadach przyznaje: – Moja ambitna żona nieustannie motywuje mnie do działania. Oddanie, które wkłada w koncerty, sprawia, że i ja staram się być coraz lepszy. Beyoncé jest niezwykła! – zachwyca się gwiazdor hip-hopu. – Uczę się od niej tego samego, co od Michaela Jacksona. On był wielkim innowatorem. Myślę, że moja żona jest jego kolejnym wcieleniem.
1 z 5
ALLONS_1171884_Beyonce_Knowles01
2 z 5
ALLONS_1189416_Beyonce_Knowles
3 z 5
ALLONS_1189719_Beyonce_Knowles_03
4 z 5
ALLONS_1302584_Beyonce__Blue02
5 z 5
ALLONS_1312282_Beyonce__1_